[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nastąpiła chwila pełnej podziwu ciszy, a potem wybuchły brawa, na które solistarzetelnie zasłużył.Iantine pośpiesznie go naszkicował, jak się kłania przed powrotem wszeregi chóru. Och, Ian, był cudowny  powiedziała Debera, wyciągając szyję, żeby zobaczyćrysunek.Nie przerywała klaskania, a oczy jej błyszczały. Będzie zachwycony tymportretem.Iantine raczej w to wątpił, udało mu się jednak uśmiechnąć, ukrywając ukłuciezazdrości, że ktoś inny poza nim wzbudził zainteresowanie Debery.Ona lubi ciebie, Ian, powiedziała Morath, jakby z wielkiej odległości, choć siedziaławśród innych, nielotnych jeszcze smoczątek, na dnie Niecki Ian? powtórzył, zaskoczony.Jezdzcy powiedzieli mu, że choć smoki czasemrozmawiają nie tylko ze swoimi jezdzcami, bardzo rzadko zapamiętują ludzkie imiona.ToMorath zna moje imię?A dlaczego nie? Ciągle je słyszę, odpowiedziała, nieco urażona.Pewnie nigdy się niedowie, ile znaczą dla mnie te słowa, pomyślał Iantine, i nabrał tyle powietrza, że aż pierś musię wydęła.Teraz, kiedy uda mu się być z nią sam na sam&Ona nigdy nie jest sama, jest moją jezdzczynią.Zdusił jęk, by nie usłyszała go anismoczyca, ani jezdzczyni i postarał się z całych sił ścieśnić myśli na samym dnie głowy.Czyto ma sens, zaczął się zastanawiać& i przez resztę koncertu starał się utrzymać dystansmiędzy sobą a Deberą.Nie poświęcił wiele uwagi drugiej i trzeciej części suity, które doprowadzaływydarzenia do chwili obecnej.Cyniczny głosik w jego myślach zauważył, że nie wspomnianoo usunięciu Chalkina, ale przecież to zdarzyło się bardzo niedawno i kompozytor ani autorlibretta nie mieli pojęcia o tym, że wydarzenia przyjmą taki obrót.Ciekawe, czy ten incydentprzejdzie do historii.Chalkin byłby zachwycony.Może właśnie dlatego wszyscy postarają sięo tym zapomnieć.To będzie dla niego ostateczna kara: odejdzie w zapomnienie.Po zakończeniu suity zaproszono wszystkich na kolację.Szybko i sprawnie ustawionostoły i krzesła, ale w zamieszaniu zgubił gdzieś Deberę.Przeraził się i uświadomił sobie, żenie jest w stanie oderwać od niej myśli, nawet na krótką chwilę.Gdy się odnalezli w tłumie,jego dłoń powędrowała ku niej równie szybko, jak jej dłoń ku niemu i trzymając się za ręcestanęli w kolejce po jedzenie.Znalezli w końcu wolne miejsca przy jednym z długich blatów, opartych nakoziołkach.Wszyscy rozmawiali o muzyce, śpiewakach i orkiestracji, zadowoleni, że znalezlisię w Weyrze, któremu zawsze dawano pierwszeństwo.Naturalnie, muzyka na Pernie byłabardzo ważna.Instrumenty i melodie przywiezli Ojcowie Założyciele ze starej ojczyzny, a orozwój tej sztuki troszczył się nie tylko Uniwersytet, lecz także wszystkie Weyry i Warownie.Wszystkie dzieci potrafiły czytać nuty; zachęcano je do nauki gry przynajmniej na jednyminstrumencie, a nawet na dwóch albo trzech.Tylko w bardzo biednych gospodarstwach nieznalazłaby się gitara, dudy albo chociaż bębenek, by ożywić długie zimowe wieczory i umilićświęta.Jedzenie było bardzo dobre, choć Iantine musiał się skoncentrować, by poczuć jegosmak.Wszystkimi zmysłami chłonął bliskość Debery.Dziewczyna była niezwykle ożywiona ichętnie rozmawiała z sąsiadami przy stole, szczegółowo omawiając poszczególne partiewokalne i instrumentalne, jak również linie melodyczne, które jej się szczególnie spodobały. Zarumieniła się i oczy jej błyszczały.Nigdy jeszcze nie widział jej tak radosnej.Zresztą onsam też był w doskonałym nastroju, niemal bez tchu oczekując chwili, gdy zaczną się tańce.Będzie ją wtedy mógł wziąć w ramiona i mieć blisko przy sobie, nawet bliżej, niż teraz.Niemógł się tego doczekać.Ale naturalnie, musiał zdobyć się na cierpliwość, gdyż jak zwykle w Pierwszy Dzieńpodano lody, specjalny, tradycyjny deser, na który wszyscy mieli apetyt.Tym razem byłyowocowe, pachnące śmietanką, smakowite, aromatyczne, z maleńkimi kawałeczkamimiąższu.Sam nie wiedział, czy ma jeść powoli, ryzykując, że się roztopią, bo w dolnej jaskinibyło bardzo ciepło, czy też łykać twarde, zimne kęsy.Spostrzegł, że Debera je szybko, więc ion wybrał ten sposób.Po posiłku usunięto stoły i poodsuwano krzesła pod ścianę, robiąc miejsce do tańca.Muzycy utworzyli małe zespoły instrumentalne, które mogły się zastępować, tak by muzykagrała bez przerwy, i zabrali się za strojenie instrumentów.Gdy wszystko było gotowe, K vin zaprosił do tańca Zulayę.Prezentowała sięwspaniale w czerwonej brokatowej sukni, w której pozowała do portretu.Rozpoczęli tańcezgodnie z tradycją.Iantine złapał się na myśli, że chętnie naszkicowałby tę szlachetną parę,ale ukrył notes w piramidzie stołów.Mógł tylko starać się zapamiętać szczegóły.Nigdy do tejpory nie widział, by Zulaya była tak zalotna, a K vin traktował ją z niezwykłą galanterią.Iantine zauważył, że niektórzy jezdzcy wymieniają między sobą jakieś spostrzeżenia,obserwując parę Przywódców, ale nie słyszał, o czym mowa.Mogą przypatrywać się do woli,to nie moja sprawa, skarcił się w myśli.Następnie dowódcy skrzydeł poprowadzili swe partnerki do tańca, a po trzechzwrotkach melodii dołączyli do nich zastępcy.Potem Tisha wraz z Maranisem, lekarzemWeyru, zaczęli zataczać wdzięczne kręgi wśród tancerzy.Skończył się pierwszy taniec i terazwszyscy mogli już się bawić przy wtórze muzyki.Rozległa się skoczna przygrywka. Zatańczysz ze mną, Debero?  Iantine skłonił się oficjalnie.Debera, zbłyszczącymi oczyma, wysoko uniesioną głową i uśmiechem tak szerokim, że niemal dzieliłjej głowę na pół, przysiadła w dworskim dygu. Miałam nadzieję, że mnie zaprosisz, Iantine! Ja zamawiam następny!  zawołał Leopol, pojawiając się niespodziewanie obok.Patrzył na Deberę nienormalnie błyszczącymi oczyma. Czy może udało ci się wycyganić gdzieś trochę wina?  spytał podejrzliwieIantine. Nikt nie chciał mi dać  poskarżył się chłopiec z urazą w głosie.  Nie ma takiej rzeczy, której byś nie umiał zdobyć na własną rękę, jeśli opiekunowieci odmówią, Leo  stwierdziła Debera. Mimo to zatańczę z tobą.Ale pózniej.Z tymi słowy weszła w krąg tańczących, a Iantine odprowadził ją od.chłopcanajszybciej, jak potrafił. Jest nad wiek rozwinięty, nawet jak na dziecko z Weyru  skomentowała Debera,uniosła ramiona i znalazła się w objęciach lantina. Nie da się ukryć  odpowiedział.Nie chciał jednak rozmawiać o Leopolu wchwili, gdy prowadził jej szczupłą, silną postać pośród innych par, aż na drugi koniec jaskini,daleko od chłopca. Dobrze wiesz, że i tak będzie chodził za nami, aż z nim zatańczę  stwierdziła zuśmiechem. A, to jeszcze zobaczymy  odparł i mocniej objął jej mocne, drobne ramionazaborczym gestem.Czy ja też będę mogła tańczyć, jak urosnę? Usłyszał wyraznie pytanie zielonejsmoczycy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Golon Anne & Golon Serge Angelika 11 Angelika w Quebecu
  • Golon Anne & Golon Serge Angelika 05 Bunt Angeliki
  • Mather Anne Tyle lat, tyle Å‚ez
  • Stuart Anne Czarny lód 02 Zimny jak lód
  • Anne Thomas Soffee Nerd Girl Rocks Paradise City, A True Story of Faking It in Hair Metal L.A. (2005)
  • Noah Gordon Cykl Medicus 01 Medicus
  • Larry Niven Cykl ÂŒwiat PierÂœcienia (1) PierÂœcieÅ„
  • stephen king cykl wilkołaka (rok wilkołaka)
  • Steven Brust Cykl Vald Taltos (4) Taltos
  • Harper Fox Scrap Metal
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • scenazycia.xlx.pl