[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— O tak — odparła panna Johnson wzdychając.— To miło patrzeć jak miłość rozkwita bez przeszkód.Poirot zrewanżował się westchnieniem.Zastanawiałam się, czy panna Johnson myślała właśnie o jakiejś swojej przygodzie miłosnej za młodu.I zastanawiałam się też, czy pan Poirot jest żonaty i czy żyje tak, jak się zawsze słyszy, że żyją cudzoziemcy — to znaczy utrzymuje metresy.Wyglądał jednak tak komicznie, że nie mogłam sobie tego wyobrazić.— Sheila Reilly ma silny charakter — powiedziała panna Johnson.— Jeszcze młoda i bez manier, ale to dobra dziewczyna.— Wierzę pani na słowo, mademoiselle! — odparł Herkules Poirot.— Czy są obecni inni członkowie ekspedycji? — spytał wstając.— Gdzieś powinna być Maria Mercado.Wszyscy mężczyźni wybrali się dziś na wykopaliska.Myślę, że po prostu nie chcieli zostawać w domu.Rozumiem ich.Jeśli chciałby pan iść do nich… — Wyszła na werandę, zobaczyła mnie i powiedziała z uśmiechem: — to siostra Leatheran na pewno chętnie pana zaprowadzi.— Oczywiście, panno Johnson! — odparłam.— I wróci pan na lunch, panie Poirot?— Będę zachwycony, mademoiselle! — odpowiedział.Panna Johnson wróciła do pokoju dziennego, gdzie zajęła się katalogowaniem.— Pani Mercado jest na dachu — poinformowałam pana Poirota.— Chce pan z nią najpierw porozmawiać?— Myślę, że to dobry pomysł — odparł.— Chodźmy na dach.— Zrobiłam, co pan mi kazał — powiedziałam mu idąc schodami na górę.— Czy coś pan słyszał?— Absolutnie nic.— Przynajmniej panna Johnson przestanie się zadręczać.Przez cały czas wyrzuca sobie, że wtedy nie zareagowała.Pani Mercado siedziała na murku, z nisko opuszczoną głową, tak zamyślona, że nawet nas nie usłyszała do chwili, gdy Poirot stając tuż za nią wypowiedział słowa powitania.Zaskoczona podniosła głowę.Wyglądała bardzo źle.Szczuplutka twarz jakby jeszcze bardziej zmalała, postarzała się i poszarzała.Pod oczami pojawiły się wielkie ciemne sińce.— Encore moi — powiedział Poirot.— Przychodzę dziś w specjalnym celu.I zaczął dalej urabiać ją sobie, podobnie jak poprzednio pannę Johnson.Długo tłumaczył, jakie to ważne dla niego mieć prawdziwy wizerunek pani Leidner i tak dalej.Jednakże pani Mercado nie była taka uczciwa, jak jej poprzedniczka.Zaczęła na wszystkie strony wychwalać panią Leidner w sposób daleki od tego, co naprawdę myślała.— Droga, kochana Luiza! Jakże trudno opisać ją komuś, kto jej nie znał! To była wyjątkowa, niesłychanie egzotyczna istota.Inna od wszystkich.Siostra to od razu wyczuła, prawda? Oczywiście była niewolnicą swoich nerwów, no i miała przywidzenia.Ale człowiek był gotów jej pobłażać i wybaczyć, tak jak nikomu innemu.I była dla nas wprost słodka, prawda, siostro? I taka pokorna.Nie mając wielkiego pojęcia o archeologii bardzo pragnęła wszystkiego się uczyć.Zawsze wypytywała mojego męża o chemiczne preparaty i sposoby czyszczenia metali, a pannie Johnson pomagała kleić gliniane naczynia.Byliśmy jej wszyscy niesłychanie oddani!— Nie jest więc prawdą, madame, co słyszałem, że były tu jakieś tarcia i… niemiła atmosfera?Pani Mercado otworzyła szeroko swe czarne, dość mętne oczy.— Ooo! A któż mógł mówić takie rzeczy? Siostra? Doktor Leidner? Jestem pewna, że ten biedaczysko nic nie widział!I pani Mercado rzuciła w moim kierunku bardzo nieprzyjazne spojrzenie.Poirot uśmiechnął się.— Mam swoich szpiegów, madame! — odparł wesoło.Wydawało mi się, że mu zatrzepotały powieki.Wyraźnie zamrugał.— Nie sądzi drogi pan — spytała pani Mercado bardzo słodziutko — że w takich jak ten wypadkach ludziom zawsze wydaje się, że widzieli i słyszeli coś co było tylko wytworem ich bujnej fantazji? Wie pan jak to jest! Powstają napięcia, specjalna atmosfera, ludzie wyobrażają sobie, że „mieli przeczucie, iż coś się stanie” i tym podobne.To wszystko wymyślają już po fakcie.— Wiele jest prawdy w pani słowach, madame! — odparł Poirot.— Żadnych tu napięć nie było, stanowiliśmy jedną wielką szczęśliwą rodzinę.— Ta kobieta jest największą kłamczuchą, jaką kiedykolwiek widziałam! — powiedziałam z oburzeniem do pana Poirota, kiedy opuściwszy zabudowania szliśmy ścieżką w stronę wykopaliska.— Jestem pewna, że ona nienawidziła pani Leidner z całego! serca.— To chyba nie jest prawdomówna osoba — zgodził się Poirot.— Rozmowa z nią to strata czasu! — warknęłam.— Co to, to nie! Kiedy ktoś ustami wypowiada kłamstwa, często prawdę mówi oczami.Czego się boi mała pani Mercado? Widziałem strach w jej spojrzeniu.O tak, ona się czegoś bardzo boi.Interesujące!— Mam coś panu do powiedzenia, panie Poirot — zaczęłam.I opowiedziałam mu o moim powrocie minionego wieczoru i przekonaniu, że autorką anonimowych listów była panna Johnson.— Czyżby i ona kłamała? — spytałam.— Z takim spokojem i pewnością mówiła o tych listach dziś rano.— Właśnie — zgodził się Poirot.— To było bardzo ciekawe, ponieważ się przyznała, że wie o listach! Dotychczas nie rozmawiałem z nikim na ich temat.Jest oczywiście możliwe, że doktor Leidner powiedział jej wczoraj o nich.Są zaprzyjaźnieni od wielu lat.Ale jeśli nie on powiedział, to ciekawe, skąd ona wie.Moja opinia o panu Poirocie wyraźnie się poprawiła.Bardzo sprytnie sprowokował pannę Johnson do wzmianki o listach.— Będzie pan z nią o tym rozmawiał? — spytałam.Pan Poirot był wyraźnie zaskoczony.— Ależ nie! Jest rzeczą nierozsądną przyznać, że coś się wie.Do ostatniej chwili chowam wszystko tutaj — powiedział i postukał się w czoło.— W ostatniej chwili, jak pantera rzucam się na ofiarę i wtedy, i, wielka konsternacja!Roześmiałam się trochę w duchu na to porównanie pana Poirota do pantery.Dotarliśmy do wykopalisk.Pierwszą napotkaną osobą był pan Reiter, który z zapałem fotografował szczątki jakiegoś muru.W moim przekonaniu robotnicy, którzy pracowali w glinianym wykopie, szukali tam, gdzie im się podobało.Tak to w każdym razie wyglądało.Pan Carey mi tłumaczył, że od razu można wyczuć różnicę, kiedy się uderza małym kilofem, i nawet próbował to pokazać.Ale ja żadnej różnicy nie zauważałam.Kiedy taki Arab po swojemu krzyczał „cegła”, to dla mnie była identyczna glina, jak przedtem.Pan Reiter skończył robienie zdjęć, oddał aparat i kliszę w futerale pomagającemu mu chłopakowi i kazał odnieść do pracowni.Pan Poirot zadał panu Reiterowi kilka pytań na temat klisz i czasu naświetlania.Pan Reiter chętnie na wszystko odpowiadał.Był wyraźnie bardzo zadowolony, że ktoś interesuje się jego pracą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Christine Wood [Life Plan 01] A Life Plan Without You (epub)
  • § Cameron Christian Tyran 1 Tyran
  • Christian Fletcher [The Left Left Alone (epub)
  • Christine Feehan Dark 09 Dark Guardian
  • Christopher G Nuttall [School Schooled in Magic (epub)
  • Christine Feehan Mroczna Seri Mroczny Demon
  • Feehan, Christine Dark 25 Dark Wolf
  • Christine Feehan Mroczna Seri Mroczne Przeznaczenie
  • Feehan Christine Mroczna Seria 10 Mroczna symfonia
  • Christine Feehan Mroczna Seria 24 Mroczny Lycan(1)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rolas.keep.pl