[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Oczywiście potwierdziłam. Podejmie słuszną decyzję. To ja, Alu.Nie przeszkadzam? W drzwiach pojawiła się głowa Tomasza.Chciałbym pogadać o firmie.Masz jeszcze siły? Jestem trochę zmęczona, ale zaraz zejdę. Tata pozwolił mi wziąć koty do domu! Będą w korytarzu, obok lufcika w drzwiachogrodowych! Zachwycona Andrea obwieściła radosną nowinę, gdy tylko pojawiłam sięw salonie.Na stole czekała kolacja.Przyznam, że zdążyłam polubić wprowadzony przez Tomaszazwyczaj.Mój wspólnik zapraszającym gestem wskazał mi krzesło cioci, do którego równieżprzywykłam. Siadaj, proszę.Przyniosę zapiekankę.Andrea zajęła miejsce przy dłuższym boku stołu.Nałożoną przez ojca porcję pochłonęłamigiem. Mogę iść do kotków? Stanęła w drzwiach.Tomasz wcielił się w rolę ojca. A dziękuję ?Głośne dziękuję dobiegło nas z sieni. Przyznam, że jestem pod wrażeniem pochwaliłam starania.Spojrzał pytająco znad butelki z białym winem. Koty, kolacja, zabiegi wychowawcze&Machnął ręką.Niewiele brakowało, a trunek zamiast do kieliszków trafiłby na stół. No cóż& Tak to jest, gdy nad rodzinną sielanką nie czuwa mamusia. Wzruszyłramionami. Podsłuchiwałeś. Tylko słyszałem.Wolałam zmienić temat. Zapiekanka znakomita.Podobnie jak ty w roli kucharza i kelnera.Jesteś naprawdędobry. Nie tylko w tym, Alinko.Przykro mi tylko, że nie znam się na komputerach tak jakPiotr.Dawno się znacie? zapytał niby mimochodem. Niezbyt.Zwróciłam się do niego, ponieważ nikt inny nie przyszedł mi do głowy. Aha. Chciałeś porozmawiać. Owszem.Trzeba się zastanowić, co dalej porzucił śliski temat. Od jutrazaczynamy działać.Poza tym zbliża się dwudziesty piąty.Nie dość, że VAT-y, to jeszczepowinienem sprawdzić stany magazynowe, a poza tym wyjechać na dzień, dwa do Agosa ,bo w końcu własna firma mi padnie.Pociągnęłabyś sprawę?Chwilowo nie wybierałam się do Wrocławia.Próba odzyskania dwóch milionów byławystarczającym powodem, żeby zostać. Dlaczego nie? Przecież omówiliśmy z Piotrem dalszą strategię.Myślę, że sobieporadzę.Tylko co z Andreą? Zabieram ją z sobą.Ale miło, że pytasz.Może przeniesiemy się na kanapę?Przyniosę kawę.Napijesz się?Odgadywał moje myśli.Marzyłam o kawie, delikatnej muzyce, kolejnym kieliszkubiałego wina.Jak widać, marzenia się spełniają& Kawa dla pani! wybudził mnie z króciutkiej drzemki głos Tomasza.W salonie robił nastrój Nat King Cole.Mój prywatny kelner postawił na stolikufiliżankę i kieliszek. Należy się nam nieco przyjemności po ciężkim dniu stwierdził. O tak.A gdyby tak jeszcze na tym blacie leżały dwa miliony w stosownychnominałach& Znajdą się, Alinko.Przetrwamy.Przecież wuj Stach czuwa.Nie pozwoli, by firmaprzepadła.Przede wszystkim nie pozwolę na to ja, pomyślałam.Odzyskam pieniądze, utrzymam klientów i drukarnię, wujkowy powód do dumy,dorobek życia!, zawzięłam się.Choć niepokój o dalsze losy przedsięwzięcia wciąż mnie nieopuszczał.Tomasz przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem.Nie opierałam się. Sam nie wiem, skąd we mnie tyle spokoju ciągnął. Ja równieeeż ziewnęłam przeciągle.Pokonały mnie zmęczenie i wino.Odfrunęłam w sen. 24 CZERWCA 2013Rankiem Tomasz zarządził naradę kadry.Około dziesiątej wokół stołu konferencyjnego zgromadzili się szefowie działów.Zdecydowaliśmy, że nie ujawniając wyników dotychczasowego śledztwa, poinformujemy icho wycieku dużych kwot i związanych z tym problemach z płynnością finansową.Na raziesytuacja zagrażała wypłatom dla pracowników i realizacji naszych zobowiązań za dostawy, alew dalszej perspektywie mogła spowodować przerwy w produkcji. Anieldruk nie miałzgromadzonych w banku znaczących środków obrotowych, po które można byłoby sięgnąćw razie nagłej potrzeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]