[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem rozwarł dłonie, wykrzykując jedno jedyne słowo-rozkaz.Nagły błysk światła sprawił, że jego zamknięte powieki na moment stanęływ ogniu.Tashir krzyknął z trwogi.Niczym nagła głuchota spadła na nich absolutna, głęboka cisza.Vanyel otworzył oczy.Stała, żółta poświata była już ledwie dostrzegalna dlajego zmysłu głębokiego spojrzenia.Otoczył pałac magiczną barierą, która utrzyma z dala wszystko, czego obec-ności wewnątrz Vanyel sobie nie życzył, włączywszy zjawiska tak nieuchwytnejak myśl czy magia.Przekroczyć tę barierę mógł tylko on sam oraz to, co wziąłz sobą.Nikt i nic więcej.Z trudem przebiły się przez nią jego myśli.Yfandes? Jak się czujecie, ty i ten nieznajomy?142 Nie zwracają na nas uwagi  odparła. Przeraziłeś tego młodego i rozzło-ściłeś Loresa.Tłum jeszcze się nie zdecydował, co robić dalej.Nawet jeśli coś postanowią, nic nie wskórają.Daj mi moment, abym ja mógłsię zdecydować.Vanyel przerwał połączenie między sobą a ogniskiem.Potrafił nad nim pa-nować, lecz płacił za to swą cenę.Właśnie przybyło mu jeszcze jedno pasmosrebrnych włosów.I nie tylko.Otworzył oczy i ujrzał Tashira skulonego pod ścianą, tak rozdygotanego żeaż dzwoniły mu zęby.Podszedł sztywno do ławki i dotknął ramienia chłopca.Ten nie zareagował.Vanyel obrócił twarz chłopca do światła i zobaczył jego oczyzaszklone rezygnacją. A niech to!  Vanyel opadł ciężko na ławę obok Tashira. Co, u diabła?Zastanowił się przez moment, szybko podjął decyzję i jeszcze raz sięgnął doogniska.Szok spowodowany ponownym z nim zetknięciem nie był już tak dotkliwy.Gdy znów oddech powrócił mu w piersi, użył energii ogniska dla wzmocnieniaswego daru myślomowy, by sięgnąć nim dużo, dużo dalej niż pozwalały na to jegowłasne siły, i zwrócił się ku osobie tak drogiej i bliskiej, że sama jej obecnośćniemalże przyciągała jego myśl.Zetknięcie.I zdumienie.Kto to?Savil?Rozpoznanie i ulga.Bogowie! Ke chara, co się dzieje? Gdzie jesteś?Opowiedział jej o wszystkim, co wydarzyło się od momentu, gdy zbudził gokoszmarny sen.Ujął wszystko najbardziej zwięzle jak potrafił, i choć przed prze-słaniem jej obrazu Tashira uprzedził ją o jego podobieństwie do Tylendela, widokchłopca był dla niej wstrząsem równie wielkim jak wcześniej dla niego.To on byłkochankiem Tylendela, lecz Savil była dla niego mentorką, przyjaciółką, powier-nicą i niemalże matką, tak jak teraz dla Vanyela.A więc!  odpowiedziała, zdoławszy wreszcie ochłonąć. Co zamierzasz?Objąć go swą opieką i zabrać go stąd.Jak, przy tym tłumie.och, bogowie. Zwiadomość sytuacji napawała jąlękiem. Będziesz korzystał z zaklęcia Bramy  rzekła bez wahania.A mam jakiś wybór?  zapytał. Nawet jeśli nie byłoby tam tego motłochu.usiłowałem sobie przypomnieć wszystko, co obejmuje moja szczupła wiedza na te-mat procedury dochodzeniowej.Trzeba zachować dowody.Jeśli przełamię zaklę-cie otaczające wszystko barierą, każdy będzie mógł wedrzeć się do środka, a brakmi sił na rzucenie drugiego zaklęcia, szczególnie o takiej mocy, aby chroniło pa-łac od zewnątrz.Będąc wewnątrz, mogę czerpać z ogniska, lecz zakłócenia, jakie143 wywołałbym w samej osłonie, skutecznie odgrodziłyby mnie od jego mocy.Wieszo tym.Osłony są przenikalne dla swych twórców, lecz mimo to opierają się pene-tracji.Musimy się dowiedzieć, co tutaj zaszło, a nie uda nam się to, jeśli każdybędzie mógł tu wejść i wprowadzać zamieszanie.Ton jej myśli przepełnionej troską brzmiał stanowczo i zarazem posępnie.To nazbyt oczywiste, abym czuła się usatysfakcjonowana, mój drogi.Lecz terazto ty przewyższasz mnie rangą i istnieją wystarczające powody, abym podporząd-kowała się twemu zwierzchnictwu.Dokąd przybędziesz?Zastanowił się nad tym bardzo dokładnie.Będę u drzwi do starej kaplicy.Znajdują się one na poświęconej ziemi i sąjednym z niewielu przejść w Forst Reach wystarczająco dużych, aby posłużyć zapunkt docelowy w przejściu przez Bramę, a nie będących w stałym użyciu.Ponadtoznam je najlepiej jak tylko znać mogę jakiekolwiek miejsce.Gotuj się na mojeprzybycie, bo jeśli przedostanę się na drugą stronę, nie będę już zdolny do niczego.Mówisz tak, jakbym sama o tym nie wiedziała.Bądz ostrożny.proszę cię.Spróbuję.Przeciął swe połączenie z ogniskiem, co jednocześnie pozbawiło go kontaktuz Savil, i skierował swą uwagę na kogoś znajdującego się o wiele bliżej.Kochana.Mój Wybrany.Zabieram stąd Tashira, używając zaklęcia Bramy.Ty i ten młody ogier przebie-gnijcie przez nią sami.Jeśli tamten przeklęty dureń nazywający siebie heroldemnie potrafi sam rozszyfrować moich aluzji, to nie moja wina.I tak mam już za dużona głowie.Yfandes drżała z niepokoju.Ostrzegę Jennę.Jeśli uda jej się nakłonić go, aby ją dosiadł, będzie mogłaponieść go z sobą, czy będzie tego chciał, czy nie.Nie będę ci odradzać tegosposobu ucieczki, tylko.uważaj na siebie!Vanyel musnął ją pieszczotliwie dotykiem myśli.Będę.Otworzył oczy i rozważywszy wszelkie możliwości, jako najlepsze oparciedla zaklęcia wybrał wreszcie otwarte sklepione przejście na schody.Umieszczeniewyjścia bramy w drzwiach zewnętrznych, gdzie znajdowała się osłona, wiązałobysię ze sporym ryzykiem.Gdyby Vanyel był w pełni sił, byłoby to wykonalne,może.Ale nie teraz.Lecz najpierw.Wysunął nieco osłonę, chichocząc okrutnie, gdy nadymająca się bariera zmio-tła Loresa ze schodów wprost na dziedziniec.Proszę.To powinno ich uciszyć najakiś czas.Stanął na środku sieni, uniósł ramiona i zaczął.144 Ze wszystkich cząstek samego siebie, ze wszystkich zapasów energii uprządłszkielet portalu.Do tego celu nie mógł zasięgnąć energii z ogniska.Jedyna możli-wość użycia zewnętrznych zródeł energii magicznej przy zaklęciu Bramy zacho-dziła wówczas, gdy  o ile było mu wiadomo  dwóch magów łączyła więzżycia; wtedy na pewnym bardzo głębokim poziomie dwoje złączonych więziamistawało się jednym.Następnie, jak zawsze, ledwie zdążył wznieść portal wokółkrawędzi przejścia, już zaczął przejmować wibracje energii samej Bramy.Jegonadwrażliwe kanały przepływu energii zajął palący ból.Kiedy Brama była goto-wa, Vanyel cierpiał już katusze.Lecz było to coś, z czym nauczył się już godzić i czemu umiał zaradzić.Sieć.Skoncentrował się, z siebie jakby wysupłując nitki biegnące w dal w poszu-kiwaniu oparcia tam, gdzie będzie mógł wznieść wyjście z Bramy.W pewnymmomencie osiągnął punkt, kiedy nie musiał już wyrzucać w dal owych nitek; sa-me z niego wychodziły, zabierając ze sobą wszystko, co było nim samym.Wtem,wreszcie, jedna z nich odnalazła drzwi kaplicy.potem dotarła tam druga.trze-cia.Wybuchł jakiś błysk, choć nie tak jasny jak ten, który towarzyszył wznoszeniuosłony, i kolana ugięły się pod nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Golon Anne & Golon Serge Angelika 05 Bunt Angeliki
  • John Norman Gor 05 Assassin of Gor
  • Leslie Charteris The Saint 05 Featuring The Saint
  • Madeline Hunter Regency Post Regency 05 The Protector
  • Claire Adams [The Boss 05] The Boss Vol V (epub)
  • John Updike [Rabbit 05] Rabbit Remembered (retail) (pdf)
  • Burrowes Grace Córki ksiÄ™cia Windham 05 Marzenie lady Jenny
  • 05 DYSKUSJA NA TEMAT RZ 9,5 ANALIZA KONTEKSTU I GRAMATYKI (CZ. 1 i 2)id 5680
  • Howard Linda Saga rodu MacKenziech 05 Sunny, dziewczyna sÅ‚oneczna
  • Clare Cassandra Dary AnioÅ‚a 05 Miasto zagubionych dusz (ofic)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl