[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. O co toczyła się ta wojna?Uśmiechnąłem się do niego krzywo. Chodziło o roszczenia terytorialne" bąknąłem. Waszym przeciwnikiem była, jak sądzę, rasa człeko-podobna, ale powiedziano mi, że nie przypominała waszejtak ściśle jak nasza? To też prawda potwierdziłem czujnie. Jeśli byliby podobni do was tak jak my, czy nie sądzipan, że obie rasy mogłyby w pokojowy sposób przezwyciężyć spór? Wątpię odparłem sucho.Była to ciekawa kwestia,ale nie chciałem udawać, że mam na nią gotową odpowiedz. Twój gatunek stoi niżej pod względem techniki odTetrów.Bez wątpienia, jesteście bardziej rozwinięci od nas,ale musicie znalezć sobie miejsce w społeczności galaktycznej zdominowanej przez Tetrów.Czy, bazując na tym, copan wie o tej społeczności, uważa pan, że ludzkośćkiedykolwiek dorówna Tetrom, że pozwolą oni, zważywszy ich obecną pozycję hegemona, kiedykolwiek dogonićsię innej rasie?Przełknąłem łyk zielonego płynu.Wywody Dyana byływ sumie aż za mądre.Jego pytania należały do takich,na które najlepiej odpowiadać dalszymi.171 Jak pan sądzi, jakie macie szanse, jeśli dojdzie dokonfliktu zbrojnego? zapytałem. Tetrowie szczycą sięłagodnością, ale założyłbym się, że potrafiliby ściągnąć tujakąś niesamowitą broń, jeśli zostaną do tego zmuszeni. Nie wątpię odparł Dyan. Jeśli w opowieściachludzi o waszej Gwardii Gwiezdnej tkwi choć połowaprawdy, to nie wątpię, że moglibyście obrócić w perzynęMiasto Pierścieniorbity, a my nie bylibyśmy w stanie goutrzymać.Ale czy Tetrowie naprawdę będą chcieli zbombardować Miasto, gdzie żyje tak wielu ich rodaków.Jakimieliby z tego pożytek? Na niższych poziomach mamydwadzieścia miliardów ludzi.Odbicie Miasta, bez jednoczesnego zniszczenia, byłoby trudne.Nie mówię, że niemożliwe, choć nie bardzo widzę, jak można by tegodokonać.A nawet gdyby Miasto Pierścieniorbity padło,co potem? Nadal mamy dwadzieścia miliardów ludzi.Jakpan sądzi, ile czasu zajęłoby waszym najezdzczym armiomdotarcie do dziesiątego poziomu.nie mówiąc już o pięćdziesiątym?Z pewnością myślał o tym dłużej niż ja.Jego argumenty wydawały się podejrzanie mocne.Gdyby galaktycypróbowali zająć siłą małe imperium najezdzców, mielibyna karku kupę roboty.Odbicie Miasta to jeszcze niewszystko, co potem? Czy Tetrowie mogliby wysyłać swychbadaczy w głąb poziomów zamieszkałych przez wrogonastawione obce istoty? Wiedziałem aż za dobrze, jakciężko było Centrali przetrzeć szlak w dziele poznania luduongiś zamieszkującego wierzchnie warstwy Asgarda, mimoiż jej jedynym przeciwnikiem było zimno.Być może,pomyślałem, neandertalczycy są w stanie zyskać czas172potrzebny im do nadrobienia zaległości.Może są w stanietrzymać Tetrów w szachu, nawet nie przez lata, ale przezcałe pokolenia, samemu ze wszystkich sił dążąc do opanowania, prawdziwego opanowania techniki otaczającej ichna każdym kroku, wrośniętej w samą tkankę ich ograniczonego wszechświata. W porządku zgodziłem się Nie wpuścicieTetrów do Miasta.i na poziomy, które kontrolujecie.Ale nie macie żadnego wpływu na to, co dzieje się gdzieindziej, prawda? Wasze imperium rozciąga się jedyniew linii prostej z góry na dół.Jeśli dojdzie do konfliktuzbrojnego, Tetrowie zaczną szukać we wszystkich pozostałych biostrefach poziomu pierwszego.Sprowadzą owiele więcej ludzi, niż kiedykolwiek skierowali do pracyw Centrali.Możecie przewyższać ich liczebnie nawetmilion do jednego, ale sam pan przyznał, że są dużo odwas bystrzejsi.Mogą ten wyścig wygrać, a jeśli wyjdzieciewszyscy, by ich powstrzymać, kosztować to was będziemnóstwo ofiar, może nawet dwadzieścia miliardów istnień.Czy naprawdę chcecie takiej wojny? Przywykliśmy do walki oświadczył zimno.Poddanie się obcym przybyszom i wyrzeczenie się dziedzictwa byłoby nikczemną zdradą naszych przodków.Korciło mnie, by zakwestionować jego założenie dotyczące, tak zwanych, przodków", ale nie chciałem godrażnić.Milczałem, próbując złagodzić trochę pogłębiający się w następstwie zaciętej dyskusji ból głowy. W każdym razie kontynuował aksamitnym głosem Sigor Dyan trzeba uwzględnić jeszcze inne czynnikisytuacji, prawda? Wiemy o istnieniu zamieszkującej As-173gard rasy o wiele bardziej rozwiniętej od Tetrów lub odnas.Całkiem możliwe, że nasi przodkowie jeszcze żyją,głęboko pod nami, w sercu jego świata.Gdyby wyłonili sięnagle, spiesząc nam z pomocą, sytuacja uległaby radykalnemu przeobrażeniu, prawda, panie Rousseau?Wówczas uświadomiłem sobie, być może poniewczasie,dlaczego mój widok tak ucieszył najezdzców, kiedy Jacin-the Siani zdemaskowała mnie jako człowieka, który spenetrował poziomy.Jak to sobie wykoncypował Sigor Dyan,byłem tym, który rozmawiał z ich praojcami, mesjaszemkomunikującym się z ich bogami.Do tej pory nastawiałemsię na rodzaj przymierza, przy założeniu, że najezdzcywidzą w swych sąsiadach z dołu potencjalnych sojuszników.Nie dotarło do mnie, że ich sposób patrzenia nasprawy przydawał mi znacznie większego znaczenia.Nieuśmiechała mi się rola mesjasza.Ze wszech miar, toniebezpieczne zajęcie.O mało bym się wygadał, że Aleksander Sovorov i co inajmniej tuzin Tetrów przebywających w obozie równieżzna położenie zapadni Saula Lyndracha, ale ugryzłem sięw język.Nie wiedziałem, ile im do tej pory powiedziano.Jeśliwszystkie informacje pochodziły od Jacinthe Siani, wówczas ich wiedza na ten temat była żałośnie niepełna.Prawdopodobnie nie wiedzieli, jaki układ zawarłem zCentralą, mogli też nie mieć pojęcia, że droga do Myr-linowskich superbiotechników została odcięta na dobre
[ Pobierz całość w formacie PDF ]