[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakież mogłoby to wywołać następstwa? Opóznienie, a może nawetzerwanie małżeństwa, rozpacz dwojga narzeczonych, a specjalnie drogiego jej Francisa,jej  synusia , jak go zwykle nazywała poufale i z czułością.Bo cóż mógłby zrobić biednymłodzieniec po publicznym skandalu uniemożliwiającym wszelkie pojednanie?Dlatego po południu dwudziestego drugiego kwietnia, znajdując się z panem De-anem Forsyth w jadalni  na cztery oczy , jak pragnęła, zatrzymała swego chlebodawcęw momencie, gdy kierował się ku schodom wieży.Wiemy, że pan Forsyth bał się zasadniczych rozmów z Mitz.Zdawał sobie sprawę,że na ogół nie obracały się one na jego korzyść; uważał więc za rozumniejsze nie nara-żać się na nie.W danym wypadku, spojrzawszy ukradkiem na twarz Mitz, robiącą wrażenie bom-by z płonącym lontem, której wybuch za chwilę nastąpi, pan Dean Forsyth, pragnąc sięuchronić od skutków eksplozji, zrejterował ku drzwiom.Lecz zanim nacisnął klamkę,stara dłużąca stanęła między nim a wyjściem, przy czym utkwiła oczy w oczach swegopana, który trwożliwie unikał jej wzroku. Proszę pana  rzekła  muszę z panem pomówić. Pomówić ze mną, Mitz? Szkoda, że nie mam w tej chwili czasu. Patrzcie państwo! Ja też nie mam czasu, proszę pana, zważywszy, że muszę po-zmywać wszystkie naczynia z obiadu.Pana rury na wieży mogą doprawdy zaczekaćrównie dobrze jak moje talerze. A Omikron? Zdaje mi się, że mnie woła. Mokrynos?.Jeszcze jeden gagatek! Nie dziś, to jutro usłyszy on coś ode mnie, ten46 Mokrynos.Może go pan uprzedzić.Trzeba, jak to mówią, słuchać uchem, a nie brzu-chem! Niech mu pan to powtórzy, słowo w słowo, proszę pana. Nie omieszkam, Mitz.Ale teraz obchodzi mnie mój bolid. Bolit?  powtórzyła Mitz,  Nie wiem, co to znaczy, ale mówcie sobie, co chce-cie, ja już wiem, że to pana boli i zamieniło panu serce w kamień. Bolid, Mitz  wyjaśnił cierpliwie pan Dean Forsyth  jest to meteor i. A!  wykrzyknęła Mitz. To ten słynny medor.Dobrze, może sobie poczekać,tak jak i Mokrynos, ten medor! No! No!  zawołał pan Forsyth, trafiony w najwrażliwsze miejsce. Zresztą  podjęła Mitz  pogoda się psuje, będzie lało i chwila nie jest odpo-wiednia na zabawki z księżycem.Była to prawda.Uporczywa niepogoda mogła doprowadzić do wściekłości panaForsytha i doktora Hudelsona.Już dwie doby niebo było zasnute gęstymi chmurami.W dzień ani promienia słońca, w nocy ani jednej gwiazdy.Białe mgły przewalały sięz jednego krańca widnokręgu na drugi jak welon przebijany chwilami ostrzem dzwon-nicy kościoła Zwiętego Andrzeja.W tych warunkach nie można było robić obserwacji,aby ujrzeć na nowo meteor, przedmiot całego sporu.Należało nawet przypuszczać, żewarunki atmosferyczne nie sprzyjały także astronomom stanów Ohio, Pensylwanii i in-nym w obserwatoriach Starego i Nowego Zwiata.Rzeczywiście, żadna notatka dotyczą-ca pojawienia się meteoru nie ukazała się po raz wtóry w gazetach.Co prawda, meteorten nie był aż tak interesujący, by przejął się nim świat naukowy.Chodziło tu o zjawi-sko kosmiczne w gruncie rzeczy dość banalne i trzeba było być Forsythem czy Hudel-sonem, by czyhać na jego powrót z niecierpliwością bliską szału.Mitz, gdy jej pan stwierdził, że w żaden sposób się nie wymknie skrzyżowała ramio-na na piersi i podjęła rozmowę: Panie Forsyth, czy pan przypadkiem nie zapomniał, że ma pan siostrzeńca, którynazywa się Francis Gordon? Ach, kochany Francis!  odpowiedział pan Forsyth kiwając dobrodusznie głową. Ależ nie, nie zapominam o nim.Jakże się miewa ten dzielny chłopak? Bardzo dobrze, dziękuję panu. Wydaje mi się, że nie widziałem go od pewnego czasu? Rzeczywiście, od śniadania. A więc ma pan oczy na księżycu?  zapytała Mitz zmuszając swego pana, aby siędo niej odwrócił. Wcale nie, moja kochana! Ale o co ci właściwie chodzi? Jestem trochę zajęty. Zajęty do tego stopnia, że pan, zdaje się, zapomniał o ważnej rzeczy. O ważnej rzeczy? Jakiej? %7łe pański siostrzeniec ma się żenić.47  %7łenić się! %7łenić. Może pan, szanowny panie, jeszcze zapyta, o jakie małżeństwo chodzi? Nie, Mitz.Ale do czego zmierzają te pytania? To dopiero zagadka! Nie trzeba być czarownikiem, żeby wiedzieć, że stawiamy py-tania dla otrzymania odpowiedzi. Odpowiedzi na co, Mitz? W sprawie pańskiego postępowania wobec rodziny Hudelsonów.Bo przecież panwie, że istnieje rodzina Hudelsonów, doktor Hudelson, który mieszka przy ulicy Moris-sa, oraz pani Hudelson, matka panny Loo Hudelson i panny Jenny Hudelson, narzeczo-nej pańskiego siostrzeńca?W miarę jak padało z coraz większą siłą nazwisko Hudelson, pan Dean Forsyth przy-ciskał rękę to do piersi, to do głowy, to do boku, jak gdyby słowo to było kulą, która goz bliska trafiała.Cierpiał, dusił się, krew napływała mu do głowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Body Language JULIUS FAST
  • Body Language JULIUS FAST(1)
  • § Machulski Juliusz Hitman
  • Verne Tajemnica Zamku Karpaty
  • verne robur le conquerant
  • Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 6.1 Łowcy Koœci. Poœcig
  • Marjorie M. Liu Pocałunek łowcy 02 Wołanie z mroku
  • Juliusz Verne W 80 dni dookola swiata
  • Verne Juliusz W płomieniach indyjskiego buntu 1 i 2
  • Verne Juliusz Sekret Wihelma Storitza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aguilera.opx.pl