[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak jakbymwczoraj w nocy wygnał z siebie coś, co ciążyło mi przez lata.Poczułem dziwnąpotrzebę rozmowy. Przecież rozmawiamy. Nie, przepychamy się.Ani razu jeszcze naprawdę nie rozmawialiśmy, odkądtu przyjechałaś.Złote rzęsy Joanny zatrzepotały nerwowo.Michael patrzył na nią i w jegooczach nie widziała już fałszu, lecz szczerą prośbę.Poczuła skurcz w żołądku. Nooo!  Uniósł ramiona i wbił ręce w kieszenie wiatrówki. To powiedzwreszcie, co się z tobą działo, Joanno.Przypomniała sobie, że przedtem zawsze kłamała w odpowiedzi na to pytanie.Ale teraz, kiedy pytał ze szczerością i otwartością, powinna odpowiedzieć tymsamym.Wzruszyła bezradnie ramionami. Byłam nieszczęśliwa  wyznała. Naprawdę nieszczęśliwa. Ja też  przyznał, uśmiechając się szeroko. Poważnie? Poważnie. Czy chodzi o twój rozwód?  spytała z wahaniem. Mój rozwód. Westchnął z namysłem. Nie, do diabła, skąd! ZniknięcieBunny z mojego życia stało się dla mnie wyzwoleniem.Nasze małżeństwo przypominało raczej farsę.Poza tym to już dawne dzieje.Rozstaliśmy się pięć lattemu. To znaczy, że byliście małżeństwem tylko przez rok?zdziwiła się. Krócej.Naprawdę tak cię to dziwi?Joanna mogła tylko roześmiać się z niedowierzaniem. Bardziej niesamowite jest to, co stało się teraz.Przestałem uczyć. Przestałeś?  Wciąż nie mogła przyjąć do wiadomości, że Michael był wolnyod pięciu lat. Mhm. Ale mówiłeś przecież, że wziąłeś urlop. Kłamałem wtedy trochę. Myślałam, że naprawdę dobrze ci się wiodło. Bardzo dobrze. J jesteś naprawdę doktorem Malone? Tak. Dziekanem Wydziału Literatury? To też. Wykrzywił wargi w nieśmiałym uśmieszku.Wiedziała, że to absurd, lecz poczuła dumę. Wszystko szło doskonale.Uniwersyteckie pismo poświęcone literaturzezrobiło się popularne w całym kraju. Pracowałeś jako redaktor naczelny?Przytaknął znowu. A program wymiany studentów, nad którym pracowałem, w końcu powiódłsię.W przyszłym roku pojechałbym do Rosji.Joanna oparła podbródek na kolanach i wyobraziła sobie Michaela jakoprofesora college u.Pomyślała, że chodziłby ubrany z dyskretną elegancją iwszystkie studentki zakochiwałyby się w nim przed końcem pierwszego wykładu.Dynamiczny, pełen ironicznego poczucia humoru traktowałby z pasją przedmiotswoich zajęć.Wyobraziła go sobie tak dokładnie, że poczuła ukłucie zupełniebezsensownej zazdrości. I zrezygnowałeś?  spytała.W maju  przytaknął  od razu po zakończeniu semestru.To była jedna znajtrudniejszych decyzji w moim życiu.Naprawdę podobało mi się uniwersyteckieżycie.Ale.ale bardziej lubię pisanie.Joanna wyprostowała się gwałtownie.A więc pisał zamknięty w swoim pokoju na górze. Zdałem sobie w końcu sprawę, że nie mogę jednocześnie uczyć i pisać.Jednoi drugie jest zbyt czasochłonne.Więc postawiłem wszystko na jedną kartę. Na pisanie? Mhm.Wiem, że to bez sensu porzucać rozpoczętą karierę.Dlatego mówiłem,że wziąłem urlop.Ale widzisz, teraz mam tylko dwie możliwości.Sukces alboporażka.I byłoby zle, gdyby mi się nie powiodło.Joanna roześmiała się z niedowierzaniem. To nie jest wcale śmieszne, Jo  powiedział żartobliwie, klepiąc ją w nogę.Nie wiem, dokąd miałbym pojechać, gdyby mi się nie powiodło.Mam niewiele.pieniędzy.Pozbyłem się mojego mieszkania, żeby ograniczyć koszty.Sprzedałemnawet meble.Zostawiłem sobie tylko samochód i ubrania.Dlatego, ze względu naoszczędności, tak bardzo potrzebny mi jest ten domek.Poza tym potrzebujęspokojnego miejsca, żeby móc pisać. Och, Michael! Nie miałam pojęcia.Dlaczego mi od razu nie powiedziałeś? tłumaczyła się. Nie jest znowu tak zle.W sumie. Zaczął się uśmiechać. W sumie to jest zupełnie niesamowite.Nareszcie robię to, o czym zawszemarzyłem, a niewielu ludzi posiada ten komfort. Czy wypada mi zapytać, co piszesz? To.powieść.Taka odpowiedz cię zadowala?Niespodziewanie poczuła jakieś ciepło i uśmiechnęła się. Powinnam była się domyślić.Zawsze wspaniale pisałeś.Jego oczy błysnęły oświetlone płomieniem. Czyż nie?  Obydwoje roześmiali się cicho. Nigdy nie sądziłem, że to takietrudne.Idzie mi bardzo wolno.Zastanawiam się, czy zdążę na czas. Na czas? Mhm.Mam ostateczny termin na początku sierpnia.To znaczy, że.czy masz już kontrakt z wydawcą?Skinął głową i uśmiechnął się z zadowoleniem. Tylko dlatego, że mam rewelacyjną agentkę.Nazywa się Joyce Sterling.Pracuje dla agencji Milesa Carsona.Pewnie o nich słyszałaś, to naprawdę potężnafirma. Czy to ta sama Joyce, z którą rozmawiałeś przez telefon o hydrauliku? spytała zaniepokojona. Och, podsłuchiwałaś? Zaczerwieniła się.Dobrze, że nie widzi jej w ciemności. Poznaliśmy się zeszłej jesieni, na konferencji pisarzy.Latem przyjeżdża tuczęsto na weekendy.Resztę czasu siedzi w Nowym Jorku i steruje chyba całymprzemysłem wydawniczym.Joanna patrzyła w płomienie pełna dziwnych, niespokojnych uczuć. Więc ta twoja Joyce już sprzedała komuś twoją powieść? zainteresowała się. Tak, Gateway Books ją kupiło.Wynegocjowała nawet sporo, chociaż dostalidopiero kilka pierwszych rozdziałów. Och, Michaelu, to naprawdę cudownie. Nie tak znowu cudownie.Jestem tu uwiązany, dopóki nie napłyną honoraria,chyba że znowu coś sprzedam. A my bez uprzedzenia zwaliliśmy się na twoją głowę i pewnie pomieszaliśmyci szyki.Wybacz, proszę. Wszystko będzie dobrze  skwitował krótko. Jak myślisz, kiedy twoja powieść wejdzie na rynek? Za jakiś rok, jeśli uda mi się w ogóle ją skończyć. Na pewno ci się uda. Pewnie. Zamyślił się. Ale czy będzie równie dobra jak powieść, którąbym napisał, nie mając ograniczonego czasu?  Niepokój w jego oczach poruszyłJoannę. Jo, ja jestem dobrym pisarzem i ta powieść.Mój instynkt mi mówi, żebędzie dokładnie taka, o jaką mi chodzi. Tak.Aha, tak  Joanna nie wiedziała, co powiedzieć. Chcę, żeby wszystko było dobre, od początku do końca.Ale te końcowerozdziały.Nie znoszę mieć lufy przystawionej do głowy. Przerwał na chwilę.Czasami wydaje mi się, że widzę, jak ci wszyscy wydawcy siedzą w pokoju,czytają ostatnie rozdziały i śmieją się do rozpuku. No, co ty.Jeśli kupili twoją książkę, znając tylko kilka pierwszychrozdziałów.Joyce mówi to samo  przerwał. Jeśli jej posłucham, pewnie jeszcze w tymroku będę bogaty i sławny.Joanna poczuła, jak jej własny entuzjazm momentalnie znika. Od kiedy to Michael Malone nie wierzy we własne siły? Ależ nie oto chodzi.Nie rzuciłbym uniwersytetu, gdybym nie wierzył wewłasne siły.Widzisz, publikuję już od dość dawna; poezje, opowiadania, eseje.Napisałem też kiedyś powieść.  Naprawdę? Tak.Chyba całkiem niezłą.Poszła nawet do druku, ale potem nic się z nią niedziało.Nie znałem jeszcze wtedy Joyce. Więc teraz spodziewasz się, że z dnia na dzień zdobędziesz pieniądze i sławę?Musiałeś po prostu dotrzeć do odpowiednich ludzi  stwierdziła z uśmiechem. Właściwie to nigdy nie myślałem o sławie i pieniądzach.Chciałem po prostubyć w tym dobry.Ale teraz.Wzruszył ramionami i roześmiał się, jakby jakaśmyśl jednocześnie go zdziwiła i przestraszyła.Musisz być bardzo szczęśliwy. Tak, tak. zawahał się. Ale czasem wydaje mi się.wiesz, że mogłobybyć lepiej. Jak to? Co mogłoby być lepiej? No proszę, spójrz na mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Kraszewski Józef Ignacy 1 JermoÅ‚a czyli porzucone dziecko; 2 Justka uparta sierota
  • psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym marta bogdanowicz
  • Wylie Jonathan SÅ‚udzy Arki 3 Magiczne dziecko
  • § Peterson Holly Nianiek czyli facet do dziecka
  • Marion Lennox Dziecko pani doktor
  • Ingmar Bergman Niedzielne dziecko
  • Chodzmy Razem Josie Lloyd, Emlyn Rees
  • Chodzmy Razem LLOYD JOSIE REES EMLYN
  • Chodzmy razem Josie Lioyd Emlyn Rees
  • § King Owen Jestesmy w tym wszyscy razem(1)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl