[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było wystarczająco pózno, aby natychmiast poszedł spać, więc zaatakowany około godzinytrzeciej nad ranem nie powinien stawiać oporu.- Buty obwiązać szmatami - rozkazał Naujocks.- Atakujemy willę w ogrodzie, gdzie są dwapsy.Ich szczekanie zaalarmuje domowników, dlatego trzeba je uciszyć.Który ma słoik zzapachem suki?129Jeden z esesmanów wystąpił z szeregu.- Najpierw ty odciągniesz psy na drugą stronę.Tam ty i ty -wskazał na drugiego esesmana -wykończycie je gazem.Na znak wy trzej podejdziecie do drzwi frontowych, a was dwóchobstawi wyjście kuchenne.Innego wyjścia z tego domu nie ma.Drzwi frontowe otworzycietym kluczem.Naujocks wyjął klucz z kieszeni i wręczył jednemu z esesmanów, który wyglądał nanajbardziej rezolutnego.- Agenci, którzy obserwują dom, poinformują was, w którym pokoju przebywa Sosnowitz.Najpewniej - w sypialni.To jest na pierwszym piętrze.Spróbujcie obezwładnić go w łó\ku.Mo\ecie go bić, ale nie wolno go zabić.To cenna zdobycz! Zrozumiano?Gromkie tak jest" zabrzmiało w wąskim korytarzyku jak karabinowy wystrzał.- Oprócz niego będzie słu\ący, prawdopodobnie w pokoju na poddaszu.Ty i ty - wskazał nadwóch esesmanów - wbiegniecie tam i obezwładnicie go.Gdyby się stawiał - zabijcie.Naujocks spojrzał na zegarek.- Wyruszamy za pół godziny w samochodach osobowych.Kierowcy wiedzą, gdzie mają sięzatrzymać: dwie przecznice od atakowanej posesji.Wykonać!Zszedł powoli schodami prowadzącymi na dziedziniec, gdzie stało kilka samochodówosobowych z przysłoniętymi reflektorami.Wsiadł do pierwszego i spokojnie czekał, a\esesmani obwią\ą buty szmatami.Uznał, \e to dobry pomysł, gdy zobaczył ich w drzwiach.Wyglądali komicznie w wysokich, wypolerowanych na błysk czarnych butach, na którychdole były przewiązane białe szmaty.Ale szli niemal\e bezgłośnie.Naujocks wcisnął niedopałek do popielniczki.- Jedziemy - powiedział do kierowcy.W spokojnej willowej dzielnicy panowała całkowita cisza i warkot kilku samochodówmógłby wzbudzić zainteresowanie, więc ostatnie kilkadziesiąt metrów przejechali zwyłączonymi silnikami.Do samochodu Naujocksa podszedł mę\czyzna w skórzanym płaszczu.Stuknął obcasami i podniósł wysoko rękę do góry.Miał ju\ ochotę krzyknąć Heil Hitler",gdy Naujocks zasyczał.130- Ciszej do cholery, gdzie was szkolono?Ten miał zamiar odpowiedzieć, lecz Naujocks uprzedził go.- Meldować!- Wszystko na swoim miejscu.Około wpół do drugiej zgasło światło w sypialni napierwszym piętrze.Kilka minut pózniej na poddaszu, w pokoju słu\ącego.-Psy?- Biegają po ogrodzie.Naujocks odwrócił się do grupki esesmanów.- Zaczynać!Dwaj pierwsi cicho i sprawnie podbiegli do kutych prętów ogrodzenia.Po drugiej stronienatychmiast przypędził owczarek.Nie zbli\ył się do ogrodzenia, choć widać było, \e gotówjest do ataku, gdyby ktokolwiek usiłował przeskoczyć przez płot.Z jego pyska wydobywał sięjedynie ostrzegawczy warkot, ale nie szczekał.Naujocks obserwujący go zza rogu syknął do gestapowca w skórzanym płaszczu:- Gdzie jest drugi pies?- Melduję, \e są dobrze wyszkolone.Nie atakują razem.- Usuńcie je!Gestapowiec przy ogrodzeniu wydobył ze słoika szmatkę nasączoną wonią suki i ciągnąc jątu\ przy prętach, wywabiał psa dalej od domu.Ten, wiedziony instynktem, biegł posłusznieza nim.Po chwili zniknęli za rogiem i dał się słyszeć krótki skowyt, a minutę pózniej drugi,świadczący, \e dwa psy nie bronią ju\ domu.Naujocks spojrzał na okna.Nikt nie usłyszał skomlenia.Podniósł rękę, dając znaćgestapowcom, \e mają atakować.Pobiegli bezgłośnie, jeden za drugim, przez furtkę, którą ktoś otworzył podrabianym kluczem,i rozdzielili się na dwie grupy.Alarmowy dzwonek, uruchomiony przez otwieraną furtkę, obudził Michała.Usiadł na łó\ku,wyrwany z pierwszego mocnego snu, nie wiedząc, co się stało.Dopiero po kilku sekundachnatarczywy dzwięk uprzytomnił mu, \e ktoś wszedł do ogrodu.Spojrzał na zegarek.Minęłagodzina trzecia, więc nie mógł to być nikt przypadkowy.Zerwał się z łó\ka i podbiegł dookna, rozumiejąc, \e ma131jeszcze kilka minut, zanim napastnicy zdołają sforsować masywne drzwi wejściowewzmocnione stalowymi sztabami.Na zewnątrz nie widział nikogo, a na ulicy przed domemnie było \adnego samochodu.Przez moment pomyślał, \e alarm mogło wywołać złe działaniemechanizmu przy furtce, ale natychmiast powróciła świadomość, \e najgorszym błędem jestlekcewa\enie zagro\eń.Dokumenty, które tej nocy odebrał od von Blocha, schował do sejfu ukrytego pod deskamipodłogi na parterze.Złodzieje nie mogli go znalezć, a otwarcie zajęłoby im du\o czasu.Narzucił szlafrok.Usłyszał kroki na schodach prowadzących na poddasze.Najwidoczniej Zygmunt,usłyszawszy dzwonek, schodzi, aby sprawdzić powód alarmu.W tym samym momencie drzwi otwarły się z hukiem wyłamywanego zamka i do sypialniwtargnęli dwaj esesmani z pałkami.Michał zdołał schylić się i uniknąć pierwszego ciosu, ale tu\ potem poczuł potę\ne uderzeniew twarz.To drugi esesman kopnął go w brodę, pozbawiając przytomności.Naujocks powoli wszedł na górę, mijając na schodach esesmanów, którzy sprowadzaliskutego Zygmunta.Z rozciętej głowy spływała mu stru\ka krwi.Zobaczył wywa\one drzwi i wszedł do sypialni.Michał, z rękami skutymi kajdankami naplecach, le\ał twarzą do podłogi, a dwaj esesmani stali nad nim.Nie widać było śladów walki.Naujocks spojrzał na nich pytająco.- Butem w mordę dostał - wyjaśnił jeden z nich.- Obudzić?Naujocks pokręcił głową.Rozejrzał się po pokoju urządzonym ze smakiem i elegancją.Wygodne szerokie łó\ko z nocnymi szafkami po bokach, reka-miera, na której le\ało ubranie,stolik z radiem.Podszedł do bocznych drzwi.Za nimi była obszerna garderoba bez okna.Drugie drzwiprowadziły do du\ego pokoju kąpielowego.śadne z tych pomieszczeń nie wydało mu sięgodne bli\szej penetracji, więc usiadł na łó\ku i zapalił papierosa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]