[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wciągnęła do płuc gorące powietrze i poczuła na sobie żar promieni słońca.Słuchała.Oczyjednorożca mówiły bez słów, odbijały się w nich obrazy zapamiętanych snów i zapomnianychwizji.Słuchała i rozpoznawała.Aowy były zakończone.Czarny jednorożec nie będzie już przed nią uciekał.To właśniew tym miejscu i w tej chwili miała go spotkać.Pozostało jej tylko dowiedzieć się dlaczego.Wahając się, ruszyła do przodu.Co krok lękała się, że jednorożec zniknie, że spłoszy sięi ucieknie.Lecz nie uciekał.Po prostu stal bez ruchu, jak senna zjawa.Zrzuciła uprząż ze swychramion i trzymała ją przed nim luzno w dłoniach, pozwalając mu dobrze się jej przyjrzeć.Słońcezatańczyło na sprzączkach i splotach uprzęży brylantowymi błyskami przeszywającymi leśnecienie.Jednorożec czekał.Willow wyszła z cienia klonu na zalaną światłem łąkę i ogarnął jąduszący żar.Zamrugała oczami, starając się przejrzeć przez łzy.Odrzuciła do tyłu swe długiewłosy.Jednorożec nie drgnął.Była zaledwie o kilka kroków od niego, gdy nagle zwolniła i zatrzymała się.Nie mogła iśćdalej.Wzbierały w niej fale lęku, podejrzeń i wątpliwości.Słyszała mieszające się szeptyostrzeżenia.Co właściwie robi? Co zamierza? Czarny jednorożec był stworzeniem o tak złejsławie! Każdy, kto zbliżył się do niego, znikał na zawsze.Był demonem z jej snu! Był nocnązjawą, która prześladowała ją we śnie, nastawając na jej życie!Poczuła na sobie ciężar spojrzenia tej czarodziejskiej istoty.Poczuła jej obecność tak, jakwzbierające szaleństwo.Chciała się przełamać i biec, lecz nie mogła.Rozpaczliwie walczyłaz emocjami, które w coraz większym stopniu nad nią panowały.Wzięła kilka głębokichoddechów gorącego, południowego powietrza i zmusiła się, by spojrzeć w oczy zwierzęcia.Patrzała, nie odrywając wzroku.W oczach jednorożca nie było nic złowieszczego aniniebezpiecznego  ani śladu demoniczności.Były łagodne i ciepłe.Wyrażały jakieś pragnienie.Podeszła kolejnych kilka kroków.Nagły przebłysk intuicji przeszył jej myśli: Ben jest gdzieśblisko i szuka czegoś.Lecz czego? Ben?  wyszeptała w oczekiwaniu.Nikt nie odpowiedział.Była sam na sam z jednorożcem.Nie spuszczała z niego wzroku,jednak czuła, że z pewnością są sami.Zwilżyła usta i podeszła bliżej.Znowu stanęła.Jej pierś falowała. Nie mogę cię dotknąć  wymamrotała do nieprawdopodobnie, nieskalanie pięknej istoty.Nie mogę! To byłby mój koniec.Wiedziała, że tak jest.Wiedziała instynktownie, w sposób od dawna sobie znany.Nikt niemógł dotknąć jednorożca  nikt nie miał do tego prawa.Należał on do świata piękna, któregogranic śmiertelna istota nie powinna nawet próbować przekraczać.Jednorożec pojawił sięw Landover tak, jak ukraszony kawałek najciemniejszej części łuku tęczy, i nie powinien nigdybyć dotykany przez ręce takie, jak jej.Willow poczuła cieknące po swych policzkach łzy,a oddech stanął jej w gardle.Piękna istoto, nie mogę. Lecz zrobiła to.Nim pojęła, co się dzieje, ruszyła, by przejść mechanicznymi, bezmyślnymikrokami tych ostatnich kilka metrów, jakie dzieliły ją od czarnego jak noc stworzenia.Założyłastarannie i delikatnie złotą uprząż na głowę czekającego spokojnie zwierzęcia.Gładziła jegojedwabisty pysk palcami  dotyk ten był elektryzujący.Czuła, jak grzywa szepce, stykając sięz grzbietem jej dłoni, a było to uczucie zadziwiające.W jej myślach pojawiły się nowe obrazy nieokiełznane i jeszcze niezrozumiałe, lecz tak pociągające.Teraz dotykała już jednorożcaswobodnie, bez obaw, odkrywając nowe uczucia, jakie dotyk ten w niej budził.Nie mogła sięopanować.Nie mogła przestać.Znowu płakała, rozładowując emocje, które wypływał teraz nazewnętrz jej istoty.Azy toczyły się po jej policzkach i Willow, nie panując już nad sobą, zaczęłałkać. Kocham cię  płakała rozpaczliwie, odrywając w końcu ręce od zwierzęcia w miejscu,w którym zaczynała się uprząż  tak bardzo cię kocham, piękna, bajeczna istoto!Róg czarnego jednorożca lśnił mocą magii, a w jego oczach również pojawiły się łzy.Przezchwilę pozostawali złączeni.Lecz chwila ta szybko minęła, a świat zewnętrzny zaczął gwałtownie wdzierać się,zakłócając intymność ich spotkania.Olbrzymi cień przeleciał nad ich głowami i przysiadł naodległym skraju polany.W tej samej chwili z drugiego jej końca dobiegła ją mieszaninaznajomych głosów, wzywających ją w szaleńczym przerażeniu.Jej sny stały się jawą,wypełniając w jednej chwili wszystko napawającymi lękiem wizjami.Szepty ostrzeżenia, któreprzed chwilą słyszała, zmieniły się teraz w krzyk strachu.Poczuła, że czarny jednorożec zatrząsł się gwałtownie.Była zapatrzona w jego jaśniejącymocą białej magii róg.Zwierzę i nie zerwało się do ucieczki.Cokolwiek miałoby się stać, on nieodszedłby.Pozostał.Sylfida również nie drgnęła z miejsca.I tak, w ten niełatwy i pozbawiony wdzięku sposób, Willow zaczęła poznawać swojeprzeznaczenie.Ben Holiday, wybiegłszy spośród drzew na łąkę, zatrzymał się tak gwałtownie, że biegnącyza nim towarzysze powpadali mu na plecy, popychając go jeszcze o kilka dobrych kroków doprzodu.Wszyscy krzyczeli do stojącej wraz z jednorożcem na środku polany Willow.Chwilęprzedtem przemknął nad nimi cień wielkiego, skrzydlatego demona, który  niczym monstrualnachmura  zasłonił słońce.Jedynie wyjątkowy pech mógł sprawić, że znalezli się tu teraz razemw takich właśnie okolicznościach.Ale czy Ben Holiday mógł liczyć na szczęście? Porozprawieniu się z Flyntami, przybył po śladach Willow aż na tę łąkę, wierząc, że najgorsze jużza nim.Lecz tutaj odnalazł ich demon.Znowu stanął przed Benem obraz rzezi nimf WładcyRzek, spalonych przez demona na popiół.Pomyślał o swej obietnicy opieki nad Willow, złożonejMatce Ziemi.Był jednak bezradny.Jak miał ją teraz chronić, nie posiadając medalionu?Demon po raz drugi przeleciał nad ich głowami, lecz nie zaatakował ani Willow, anijednorożca, ani nawet Bena i jego towarzyszy.Wylądował łagodnie na przeciwległym krańcu polany, składając pokryte skórą skrzydła wzdłuż ciała i sycząc.Ben zmrużył oczy, patrząc podsłońce.Na demonie ktoś siedział.Owym jezdzcem był Meeks.Meeks, rzecz jasna, ukazał się zebranym jako Ben.Ben usłyszał za plecami szepty zadziwienia i konsternacji.Obserwował siebie samegopowoli zsuwającego się z grzbietu bestii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Warren Adler Wojna paÅ„stwa Rose 02 Dzieci paÅ„stwa Rose
  • Wells Rebecca Ya Ya 02 Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia ya ya
  • Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka ÂœwiatÅ‚a i mroku o Percy Parker
  • Lensman 02 Smith, E E 'Doc' First Lensman
  • Benzoni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwaÅ‚y
  • Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwaÅ‚y(1)
  • Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
  • Anderson Evangeline Eyes Like a Wolf Oczy jak u wilka
  • § McCourt Frank Prochy Angeli
  • Potop I Henryk Sienkiewicz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl