[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wskazał pal-cem w stronę gospodarstwa, w którym dopadli bimbrownika.Macuła spojrzał w tamtym kierunku i przyśpieszył. Spokojna głowa, obywatelu sierżancie  rzekł i uśmiechnął się poraz pierwszy dzisiaj. Zaraz wjadę w tę dróżkę i przyblokujemy go.Nieda rady wyjechać.Nyska zjechała z szosy w drogę prowadzącą do gospodarstwa Wyrwa-sów.W ich kierunku wolno toczył się biały duży fiat.Jego kierowca zwol-nił jeszcze bardziej, gdy zobaczył, że droga jest zablokowana.Bardzoostrożnie oba samochody zbliżały się do siebie. Teraz stanij tu powiedział sierżant. Niech on podjedzie tu donas.I wysiadamy, zobaczymy, co to za ptica.Ale ty zostań przy aucie, a jado onego podejdę.Fiat stanął jakieś dziesięć metrów przed nimi.Nikt jednak z niego niewysiadł.Milicjanci dostrzegli, że w samochodzie siedzi jedna osoba.Obajwyskoczyli z nyski.Sierżant, poprawiwszy pas z pistoletem, ruszył w stro-nę stojącego samochodu, a Macuła został przy otwartych drzwiach szofer-ki, przyglądając się działaniom przełożonego.Na widok podchodzącego do samochodu milicjanta kierowca fiatauśmiechnął się, a następnie otworzył okno.Sierżant spojrzał na kierow-cę i zdziwił się, bo twarz tego człowieka wydała mu się jakoś znajo-ma.Nie potrafił sobie jednak przypomnieć, skąd zna tego faceta.A facetwychylił się i odezwał pierwszy, zanim cokolwiek zdążył powiedziećmilicjant: Co tam, sierżancie, wygnało was w taką pogodę na to zadupie?Makula zdziwił się, słysząc, w jaki sposób zwraca się do niego niezna-jomy.Ten protekcjonalny i jednocześnie poufały ton zarezerwowany byłprzecież tylko dla osób ważniejszych od sierżanta.Dlatego nie odpowie-dział nic na pytanie, ale podrapał się po nosie a potem zażądał okazania252dokumentów.Kierowca spojrzał zimno na sierżanta, a potem powiedziałwolno, wychodząc z samochodu:- Od kiedy to sierżanci milicji z jakiegoś zadupia legitymują ofice-rów SB z Komendy Wojewódzkiej? Co?  wyjęczał tylko Makula i poczuł, że zimny pot spływa mupo plecach. Najpierw, sierżancie, trzeba było spojrzeć na rejestrację mojegowozu, a pózniej brać się do kontroli papierów.A teraz jeszcze, żebywszystko było jasne, pokażę wam legitymację.Machnął przed nosem sierżanta czarnym podłużnym kartonikiem, alenie pozwolił mu go wziąć do ręki.  Nazywam się Wirski, kapitan Wirski.Zapamiętajcie to sobie, sier-żancie.Jak wy się właściwie nazywacie? Makula, sierżant zameldował. To pan kapitan może dzwoniłdo mnie wczoraj w sprawie tego zatrzymanego Mazurkiewicza?  domy-ślił się. Może i dzwoniłem  odpowiedział oficer. Bo ja względem tego właśnie faceta chciałem zameldować, że onnam się wymknął i ja teraz właśnie chciałem sprawdzić, czy on może jesttu, znaczy się w tym domu, czy go nie ma, bo on tu właśnie był zatrzyma-ny i stąd my go zabrali do komendy, i ten kretyn co tam stoi, Macuła ka-pral, go wypuścił wbrew rozkazom. Sierżancie  przerwał mu ten wywód Wirski. Słuchajcie, sie-rżancie Makula.Jeśli chodzi o tego Mazurkiewicza, to zapomnijcie, żekiedykolwiek słyszeliście to nazwisko, jasne? Tak jest.Nigdy o nim nie słyszałem. Tak się składa  mówił dalej esbek  że tam na siedzeniu z tyłuleży sobie ten wasz Mazurkiewicz.I ja go teraz zabieram do Poznania,a wy wracajcie do siebie i morda w kubeł.Nawet jakby was matka rodzo-na o niego pytała to pamiętajcie, faceta nie ma i nie było. Tak jest  wyprężył się sierżant, uśmiechnięty od ucha do ucha. A mogę go zobaczyć? A patrzcie sobie. Esbek uśmiechnął się.Sierżant spojrzał przez tylne okno na leżącego na siedzeniu człowieka253i uśmiechnął się jeszcze szerzej.Kamień spadł mu z serca.Nie dość, że niebędzie problemów z tym tu leżącym gnojkiem, to jeszcze ten kapitan oka-zał się całkiem równym facetem i nie czepiał się go wcale, że Macuła wy-puścił tego gnoja.Odwrócił się do kapitana zadowolony z takiego zakoń-czenia sprawy, która dręczyła go dziś od rana. Melduję obywatelu kapitanie, że to jest ten Mazurkiewicz Roman. Przecież to wiem. Tak jak pan kapitan kazał, już zapomniałem o całej sprawie. Tak będzie dla was najlepiej, sierżancie. Wirski poklepał go poramieniu i wsiadł do fiata. No i zróbcie mi tu jeszcze trochę miejsca dowyjechania. Tak jest  wyprężył się sierżant Makula, a potem machnął naswojego kierowcę i krzyknął najgłośniej jak umiał:  Z drogi! Spierdalajz drogi, Macuła!Godz.09.40Starszy sierżant Zenon Piasek wyjrzał przez okno na plac przed ko-mendą MO w Szamotułach.Wszystko na zewnątrz przykryte było grubąwarstwą śniegu  niewielkie parterowe domki jednorodzinne z prawejstrony, chodniki przed nimi i parkujące tam samochody, łącznie z trzemazepsutymi radiowozami, do których już od paru miesięcy nie było częścizamiennych.Stały tu zdezelowane, a chłopcy z warsztatu milicyjnego corusz wykręcali z nich jakieś części potrzebne do naprawy tych aut, którebyły na chodzie.Sierżant nie miał dziś zbyt wiele do roboty jako podoficer dyżurny, bow mieście nie działo się nic szczególnego.Kilka kolizji drogowych i zale-dwie jedno pobicie, ale nie jakieś chuligańskie, gdzie potrzebna byłabymilicyjna interwencja, tylko zwyczajne domowe, jak to w rodzinie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Benjamin Weiser Ryszard KukliÅ„ski Å»ycie ÂœciÂœle tajne
  • Malik Ryszard SADDAM HUSAJN. Gangster z Tikritu
  • Etyka w zarzÅ¡dzaniu Ryszard Nazar Agata Branowska
  • 1378. Wznieś serce Ryszard Rynkowski (2)
  • Kapuscinski Ryszard Szachinszach
  • Prof Jan PajÅ¡k DzieÅ„ 26 Mordercze tsunami i inne katastrofy
  • Reichs Kathy Temperance Brennan 02 DzieÅ„ ÂŒmierci
  • Carole.Nelson.Douglas. .Dzien.dobry,Irene.(P2PNet.pl)
  • Somoza Jose Carlos Trzynasta dama (2)
  • 1 5 PYT
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl