[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W oczach miał mrok i ponuro zaciskał wargi.Schodząc ku namkozią ścieżką wiodącą od bizantyjskiej świątyńki krzywił twarzi nie podał mi dłoni, ani się ze mną nie przywitał.Po cóżzresztą miałby to robić? Byliśmy rywalami, a mnie wciąż paliłpoliczek po uderzeniu Astizy.Podejrzewałem, że Monge alboinny lekarz dał mu jakąś miksturę na uśmierzenie bólu.-1 co? - zapytał hrabia Astizę.- Przywiózł je?- Nie powiedział - odparła.- On nie jest przekonany, żepowinien nam pomagać.- Więc uznałaś, że najlepiej go będzie skłonić do współ-pracy, waląc po pysku?Wzruszyła ramionami.- Porachunki osobiste.-Nie możemy od siebie uciec, nieprawdaż, panie Gage? -zwrócił się do mnie Silano.- Doskonale się bez ciebie obywałem, dopóki nie posłałeśpo mnie, przerzucając nad murami Akki pierścień Astizy.- A ty przybyłeś po nią, tak samo jak przedtem.Mamnadzieję, że ona nauczy się to cenić, zanim cię to znudzi.Wiesz, Amerykaninie, ona nie jest kobietą łatwą do kochania.-Spojrzał na dziewczynę, nie bardziej ode mnie pewien, czymoże jej zaufać.Mógłbym mu powiedzieć, że zostaniespławiony.Byli sojusznikami, nie kochankami.Nie jest łatwożyć ze świadomością, że czegoś mieć nie możesz, a Silano nienależał do ludzi godzących się z odmową.Wszyscymusieliśmy się mieć na baczności.- Powiedziała mi, że przywieziesz ze sobą dwa złote anioły,które zabrałeś spod piramidy.Masz je?Zawahałem się na tyle długo, żeby wzbudzić w nimniepewność.259- Owszem - odpowiedziałem po chwili.- Nie znaczyto jednak, że ich użyję, żeby ci pomóc.- Ciekaw byłem,jak daleko się posunie we wrogości do mnie.Oczywiściemógł kazać mnie zabić.- Są w bezpiecznym miejscu, gdziepozostaną, dopóki się nie dogadamy.Pamiętając nasze poprzednie spory, nie powinieneś się dziwić, że ci nie ufam.Odpowiedział ukłonem.- Ja też ci nie ufam, Gage.Ale sojusznicy niekonieczniemuszą być przyjaciółmi.Lepiej nawet, gdy nie są.Tak jestbardziej uczciwie, nie sądzisz? Ale chodzmy.Na pewnojesteście po podróży głodni.Zjedzmy coś, a ja opowiem cipewną historię, ty zaś będziesz mógł potem podjąć decyzję, czymi pomóc czy nie.- A jak nie zechcę ci pomóc?- To wrócisz do Akki.Astiza zaś będzie mogła zostać zemną albo pójść z tobą.- Utykając, ruszył ścieżką pod górę, alesię jeszcze odwrócił.- Wiem jednak, co oboje postanowicie.Zerknąłem na Astizę, szukając w jej twarzy potwierdzeniapogardy dla tego dyplomaty, awanturnika, czarodzieja iprzechery.W jej oczach nie było jednak odrazy, tylko smutek.Rozumiała, jak łatwo padamy ofiarą pożądania czyrozczarowań.Każdy żyje w świecie złudzeń, które sam utkałwokół siebie.Podeszliśmy do pozbawionego dachu kościółka, w któregownętrzu światło wydobywało z mroku rumowiska kamieni.Były tam też widoczne ślady wykopanych w ziemi jam.Astizapokazała mi ukryty pod kamienną posadzką, otwarty terazkamienny sarkofag, w którym spoczywały kości templariusza.-Silano znalazł wzmianki o tym grobie w Watykanie ibibliotekach Stambułu - powiedziała.- Tym rycerzem byłMichał z Troyes, który uniknął uwięzienia podczas łowów natemplariuszy i odpłynął do Ziemi Zwiętej.- Znalazłem list, w którym mowa o tym, że jego kości260złożono w grobie Mojżesza - dodał Silano - i że zabrał swójsekret do grobu.Trochę to trwało, zanim zrozumiałem, że musito oznaczać górę Nebo, choć grobu Mojżesza nigdy nieodnaleziono.Spodziewałem się, że znajdę dokument w grobierycerza, ale tak się nie stało.-1 wtedy wściekły kopnąłeś kość - stwierdziła Astiza.- Owszem.- Silano przyznał się do emocji nie bez oporu wgłosie.-1 szczelina w jego kości goleniowej błysnęła złotem.Wetknięto w nią wąską tubę.po śmierci musiano mu rozciąćnogę i rozłupano kość.Wewnątrz tej tuby była mapa złacińskimi nazwami.Wskazała nam kolejny krok i wtedyposłałem ci tę wiadomość.- Dlaczego?- Bo jesteś człowiekiem Franklina.Elektrykiem.- Elektrykiem?- To klucz.Wyjaśnię ci po kolacji.Teraz nasza grupa liczyła już dwadzieścia osób - ludzieNajaca, moja własna trójka, Silano, Astiza i kilku przybocz-nych, z którymi podróżował hrabia.Nadszedł wieczór.Słudzyrozpalili ognisko w jednym z rogów nawy zrujnowanegokościółka i zostawili najważniejszych członków grupy samych.Ku mojemu niezadowoleniu obok nas usiadł Najac, uparłem sięwięc, żeby dołączyli jeszcze Ned i Mohammad.Astiza uklękłaskromnie, wbrew samej sobie, a Silano zajął miejsce pośrodku.Siedzieliśmy na ławicach piasku pokrywających mozaikowesceny rzymskich polowań - zwierzęta uciekały w las przedzbrojnymi w oszczepy ludzmi.- Nareszcie więc zebraliśmy się razem - odezwał sięSilano.Ciepło ogniska chroniło nas przed nocnym chłodem pustyni.Wzlatujące w górę iskry mieszały się zgwiazdami.- Czy jest możliwe, że Tot miał na myśli takiwłaśnie sojusz, żeby rozwiązać zagadkę, jaką nam zostawił? Może nieświadomie cały czas wypełnialiśmy wolębogów?261-Ja wierzę, że jest jeden prawdziwy Bóg - mruknąłMohammad.- Nie inaczej - potwierdził Ned.- Choć nie jest nim ten,w którego wierzysz, kolego.-Ja też wierzę w Jedynego - odezwał się Silano.-Wszystkiebyty, wierzenia i istoty są jedynie manifestacją Jego tajemnicy.Podążałem tysiącami dróg, odwiedziłem rozmaite biblioteki,cele klasztorne i rozsiane po całym świecie groby, i wszystkiewiodły mnie do jednego ośrodka.To miejsce, któregoszukamy.- Jakiż to ośrodek, panie? - zapytał Ned jak dobrze wyszkolony pies.Silano podniósł mały kamyczek.- A gdybym powiedział, że jest nim wszechświat?- To odrzekłbym, żebyś go sobie wziął i zostawił namresztę - odparł Ned.Przez usta hrabiego przemknął słaby uśmieszek.Podrzuciłkamyczek i chwycił go ponownie.- A gdybym powiedział, że świat wokół nas jest iluzjąrównie niematerialną, jak przestrzeń pomiędzy okami pajęczejsieci i że wszystkim, co utrzymuje tę iluzję, jest tajemniczaenergia, o której niczego nie wiemy.że ta energia może byćsamą myślą.albo elektrycznością?- Powiedziałbym, że Nil, w który wpadłeś, nie był wcależadną iluzyjną pajęczyną.Był na tyle materialny, by złamać cibiodro - odparłem.- Iluzja przeciwko iluzji.To właśnie zawierają niektórestarożytne manuskrypty, a wszystkie inspirowane są pracamiTota.- Złoto jest niczym więcej niż pajęczyną? Chwytamy wgarść jedynie powietrze?- Och, nie.Choć jesteśmy jedynie snem, ten sen jest nasząrzeczywistością.W tym jednak tkwi cały sekret.Przypuśćmy,że wszystkie jak najbardziej solidne rzeczy, na przykładkamienie tego kościoła, są matrycami wypeł-262nionymi niemal wyłącznie pustką.%7łe upadek kamienia igwiazdy podlegają tym samym prostym matematycznymprawom.%7łe budynek może zawierać ideę bóstwa, kształt możezostać uświęcony, a umysłem da się dostrzec niewidzialne siły.Co się stanie z istotami, które to sobie uświadomią? Jeżeli górysą zwykłą siecią, czy nie da się ich przemieścić? Jeżeli morzasą pełne pustki, czy nie można ich rozdzielić? Czy wód Nilunie da się zamienić w krew albo wyłonić z nich plagi żab?Jeżeli mury Jerycha były tylko koronką, czy nie dały się łatwozwalić? Czy trudno zamienić ołów w złoto, jeżeli jedno i drugiezasadniczo jest garścią pyłu?-Jesteś szalony - odezwał się Mohammad.- Szejtan przezciebie przemawia.- Nie.Jestem badaczem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]