[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wystarczył,żebyprzełamać mójobłędnystrach.Lęk, mój grzech pierworodny.Nie wiem, co takiego Dominika mogła nagadać Pawłowi wferworze dyskusji,nieprzyznałami się, ale widzę, jak bardzo się terazboi.Nie chcepodejść, miękka i pełna nadziei, iusłyszeć: "rozczarowałaś mnie, pokazałaś, jaka jesteśnaprawdę,spadaj! ".Przypuszczam, że Paweł gdzieś podrugiej stronie naszego pięknego miasta odpala właśnieczterdziestego papierosa i zmaga sięz podobnym uczuciemodrzucenia, które dotąd nastąpiłowyłącznie w jego wyobrazni.Nie wiem, jakmogłabym im pomóc.Z pamiętnika DominikiN.CzwartyAatwo Marciepowiedzieć "po prostu podejdz".Ona jest po ślubie.Nibynic, formalność (dla większości), urzędowy papierek, alesprawia, żenie jest tak prostozamknąć zasobą drzwii odejśćw sobie tylko znanym kierunku.W małżeństwie trzeba szukać porozumienia, ponieważ to układ, jeśli nie dożywotni, toprzynajmniejnadługie lata.Poza tym czysto technicznietrudniej jest po prostutrzasnąć drzwiami i zacząć noweżycie.Wszystkojest takie uporządkowane, wspólny dom, dzieci i rozwiązywanietego gordyjskiego węzłato ciężka praca.Dlatego konieczne jest porozumienie, cokolwiek to znaczy.Aagodzenie konfliktów, czasem przyklepywanie,zamykanie oczu.Swoją drogą, nie wiem, czy bymtak chciała.Dla mnie wszystkomusibyć żywe i prawdziwe.Możewłaśnie dlatego jestem tu,gdzie jestem, to znaczy siedzęsama na murku,nad Wisłą, irozmyślamo tym, jak banalnie prosto jest wszystko spartaczyć.283. Jedną z najgorszych rzeczy, jakie wykrzyczałam w twarz Pawełkowi, było to, że doskonale umiemsobie bez niego poradzić, podrywają mnie tabuny facetów i wśród nich bez problemu znajdę sobielepszego.Niech jedzie w cholerę, gdzie chce i na ile chce.Ja niewyobrażam sobie związkuna odległość ina pewno nie będę wiernie czekać.Sama nie wiem, jaki ciąg zdań i myśli doprowadził mnie do wygłoszeniapodobnych rzeczy,ale tojuż nieważne.Przegięłam.Swoją drogą, rzeczywiście niewyobrażam sobie rozstaniateraz,choćby na trzy miesiące.Nie jesteśmy gotowi.Mimowszystko nie potrafięmu zaufać, a jeszcze mniej - zaufaćsobie.Kiedyś nie byłamtaka.Nie wiem,co się stało, może mi Krystian zaszkodził, a może mój własny charakter i postępowanie?PiątyNo to po ptokach.Miałam dziś stanąć za baremrazem z Pawłemi bałam się tej chwili, i czekałam jaknazbawienie, bomoże jednakcoś się poruszy w układzie,ale Paweł poprosił Mietka o tydzieńurlopui się nie pojawił.Co on sobie wyobraża, że pierwszadoniego zadzwonię?Albopojadęspecjalniepo to, żeby znów natknąć się na jakąś jego byłąz uzębieniem nutrii?Mietek schodzi mi z drogi inie patrzyw oczy, a jeślispojrzy, toz jakimś wyrzutem.Może sumienia?Niedobrze.SzóstyStało się dokładnieto, czego tak bardzo się obawiałam.Ten cholerny Miecie!Wczoraj nie wytrzymałam, zaraz jak tylko zamknęły się drzwiza ostatnim klientem,wyjęłam z lodówki flaszkę Finlandii i odcięłam Mieciowi krzesłem możliwość odwrotu.Chciałam, żeby powiedział mi,co jest grane.I dowiedziałam się.Dwa dni temu o podobną pogawędkę poprosił Pawełek.Usiedlisobieprzy flaszce -jednej, drugieji ta świ284nią, Paweł, wziąłMięcia na spytki.Zainteresowało go nagle moieżycie intymne,przed nim i w trakcie, i w ogóle wszystko, coMietekwiena mój temat.Tak jakby nie mógłmnie zapytać o to tysiąc razy,kiedy żyliśmyze sobą w pełnej zgodzie.Nigdy nie pytał.Powiedziałabym muprzecież wszystko.oprócz jednego.A Mietek, jak zapewnia, trochę niechcący, powiedział mu to jedno.Nie wszystko, ale padło imię Briana, Mietek przytoczyłocenzurowaną historię w dobrej wierze,jako dowódna to, że mimozainteresowania zestrony przystojnegolektora pozostałam przy Pawle.Kiepski to dowód, ponieważ głównym powodem zerwania znajomości z Brianem było to, żewyjechał.Paweł doskonale zdał sobie z tegosprawę, jak przypuszczam.Myślę, że dodatkowymsmaczkiem było to, że nigdy nie zająknęłam się do niego na tematBriana.Ani słówkiem.Pawełek zna mnie o wiele lepiej niżMiecio i doskonale wie, żetocoś oznacza.Z limitowanych przez kumpla informacji dośpiewał sobie resztę.Jestem o tym więcej niż przekonana.Niech szlag trafi całą poprzednią awanturę i kwestię, kto madzwonić pierwszy.Dzisiaj z samegorana złapałam zatelefon. Cisza na linii i nikt nie odbiera.Zadzwoniłam nakomórkę, z podobnym rezultatem.Wyrwałam ze snu tego wstrętnego plotkarza, Mietka, i dowiedziałam się, żePawełkontaktował się z nim pół godziny wcześniej.Pojechałdo babci na Mazury i pozostanie tam przez jakiś czas.Głupek.Tak łatwopozwolił zburzyćw sobie zaufanie do mnie.MartaZLIMAKI Z OGRDKAUsypiałamostatnio całe towarzystwo.Młody, na szczęście, ku mojemu śmiertelnemu zdumieniu,od urodzenia usypia się sam,wswoimukochanym łóżeczku wepchniętym do naszej sypialni nawcisk.Pojęcia bladego nie mam, jak mi się udało tego dokonać,może sam przeczuł,że matka nie posiadajuż trzeciegoboku, a mo285. że faceci od urodzenia bardziej osobni są.Baby, choć starsze, do tejporyodpływają w krainę snu wplątane we mnie całkowicie.Takwłaśniezasypiały, kiedy Malwince zebrało się na apel wieczorny.-Mama?Misia?- Usiadła, macając rozpaczliwie dookoła.Stwierdziłaniezbitą, kamienną obecność nas obu, alena tym niepoprzestała.- Opsik!Opsik!Będę musiała wymyślić w końcumłodemu jakieś imię, pomijając przychodnię, nie może sięwszystkim ten "Mopsik" utrwalić.- Mopsik jużleży grzecznie w łóżeczku.Malwinkapopatrzyła w kierunku łóżeczka podejrzliwie, naszczęście przez rzadką kratkęprezentował się okazalewypięty dogóry tyłeczek braciszka, obleczony w zjadliwie żółtą piżamkę -mójbiedny mały mężczyzna większość ciuchów ma z przyczyn oczywistych po siostrach,niekoniecznie w męskich kolorach.Mam nadzieję, że mu to osobowości nie wypaczy.- Tata!- rozdarła się natychmiast Malwinka.-Tata!Mogła się drzećdo rana, tatuś siada do komputera i wdziewasłuchawki nauszy.Też bym czasem chciała.Zniecierpliwiłam się,bo młoda jak wańka-wstańkanie chciała przyjąćpozycji poziomejdłużej niżdwie sekundy.- Mama, tata, wszyscy domownicy mają nam się tu zwalić?Może cijeszcze koty przyniosę?- warknęłam niezbyt czule namłodszą.- Tak!- przyświadczyła z uciechą Miśka.-1 ślimaki z ogródka!Wszyscy to wszyscy.Mój Młody Bezimienny na razie jest typem"a mnietu dobrzei czepiał się nie będę".Zwięte dziecko.Jest, a jakoby nikogo nie było.Leży w kojcu zadowolony, daję mu jeść - zachwycony, nie daję- wiercisię niespokojnie i aluzjeczyni.Aluzje, nie awantury.Zasypia, gdy się zmęczy,zawsze iwszędzie.Na obie siostry reaguje sprawiedliwie i entuzjastycznie, nie zdając sobie na razie sprawy z tego,żeMiśka go kochanajszczerszą miłością, a Malwinka chwiloworaczej nienawidzi, ponieważzdmuchnął ją z piedestału.Jako jedynaczka i córka jedynaczki zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z tego,że każde zdzieci kochasię.inaczej.Było to dlamnie samej sporym zaskoczeniem - i dużo wodyw Wiśle musiałoupłynąć,dużo rozmów"o życiu" w zadymionych knajpach mojej286ukochanej dzielnicy musiało przebrzmieć, zanimopuściło mniepermanentne poczucie winy ztego powodu.I zanim zrozumiałamże "jednakowo" nie zawsze znaczy "sprawiedliwie", i na odwrót.Zemożna każde dziecko kochać inaczej izarazemnajbardzieina świecie. Stara prawda,ale długo zajęło mi zrozumienie, jak bardzoprawdziwa.Kocham Miskę, bojest najpiękniejsza, dowcipna, mądra, pozbierana, moja pierwsza.Przy niej uczyłam się życia i odpowiedzialności, niekiedy boleśnie, nie zawsze z zachwyteminiekoniecznie była toprosta droga [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym marta bogdanowicz
  • Prolog miłoœci (Baskijski dzwonek) Ostenso Marta
  • Gwiazdozbior Marta Zaborowska
  • Marta Osadkowska Primus
  • Karol May 04 W Wawozach Balkanow
  • Henley Virginia Zauroczona(1)
  • Valentin Cundrič Pamtivid
  • Selby Hubert Jr. Requiem dla snu
  • R de Rosa P. Namiestnicy Chrystusa. Ciemna strona papiestwa
  • Lindsey Johanna W niewoli pożądania
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl