[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby chciała, cała by się doniej, w charakterze bagażu, zmieściła.Nie musiałaby sięnawet zwijać w zbyt ciasny kłębek.Podkurczyła nogi, brodęoparła na kolanach.W biało - czarnych podkolanówkach wkratkę i grubym warkoczu wyglądała nie na trzydzieści lat, alena o połowę mniej.Siedziała i obserwowała Maćka, jak przykręcał żarówkę.- Szkoda, Maciuś, że gejem jesteś.Z miejsca bym się wtobie zakochała.Od razu.Dożywotnio.- Rozmarzona, objęłakolana rękoma.- Tak ładnie wyglądasz z tą żarówką w dłoni.- Ależ, Niunia! - Maciek o mało co nie spadł z taboretu.Był jedyną osobą, która mogła na Aleksandrę mówić Niunia".W czasach, kiedy się poznali, Aleksandra byłazwana przez swoją babcię Sandrunią, a mały Maciuś międzyNiunią i Sandrunią nie widział żadnej różnicy, toteżAleksandra Pieczka, pózniejsza mistrzyni olimpijska, dlaMacieja Filipiaka od zawsze była Niunią.Niezależnie odilości medali i ich koloru.Nawet wtedy, gdy stała na podium iśpiewała hymn Polski, Maciek stawał na baczność, przyciskałprawą rękę do serca, lewą ocierał łzy i bezgłośnie szeptał Moja Niunia złota" - niezależnie, czy Niunia była wtedyzłota, srebrna czy brązowa.- Niunia, my się przecież kochamy od zawsze.Jak.- Jak brat i siostra - dokończyła Aleksandra.- Typojedziesz do Poznania, a ja zostanę sama.No, ale w sumie oto mi chodziło.Po to tu jestem - westchnęła. - Ziutek przecież będzie! - Maciek usiadł na podłodzeobok Oli.- Przytulisz się do Ziutka i wszystko będzieprostsze!- No tak.Ziutek też jest lekiem na całe zło - stwierdziłaAleksandra.- Szkoda, że przez chwilę jedynie.*- Nie dzwoń do mnie więcej - wrzasnęła Aleksandra dosłuchawki telefonu, w której ktoś głośno przemawiał.Moralizował.Wychowywał i dręczył.Siedziała pod kocem,przełączając kanały w telewizji.Właśnie zainteresował jąjeden z nich.W hali garażowej ktoś jezdził na rolkach.Kamera? W hali garażowej? Zmrużyła oczy, by lepiej sięprzyjrzeć.- Nie dzwoń! Wyjechałam przecież po to, żebyś niewiedział, gdzie mnie szukać! - Odłożyła słuchawkę iwyłączyła telefon.Uśmiechnęła się.Maciek właśnie skończyłnaprawiać kran w łazience, bo kapanie doprowadzało ją doszału, i usiadł obok niej.Przykrył się kocem i przyłączył dooglądania hali garażowej, od niedawna monitorowanej, jakgłosiła kartka przyklejona w wielu miejscach hali, Dzięki staraniom pana prezesa wspólnoty mieszkaniowej,Leona Niski". Zbliża się północ, a ten na rolkach" - pomyślałaAleksandra.- Może to jakiś duch? - szepnęła, po czym zasnęławtulona w Maćka.Chłopak, obserwując na przemian rolkarzai TVN24, ściągnął z Aleksandry równo połowę koca wszkocką kratę i również z przyjemnością udał się w objęciaMorfeusza, nie wypuszczając nawet pilota z ręki.*Tego samego dnia, póznym popołudniem, Janek Roguskimiał okazję się przekonać, że mimo chęci - może nie do końcaszczerych - i w tym roku nie uda mu się skończyć studiów.Przekonywał się o tym od dobrych kilku lat.Mimotrzydziestki na karku, wciąż był studentem UniwersytetuGdańskiego, Wydziału Zarządzania i tak naprawdę nikt niewiedział, dlaczego jeszcze go stamtąd nie wyrzucono.Samtego też nie wiedział.I za każdym razem, kiedy ponownie otym się przekonywał, był bardzo zdziwiony.Nieśmiałopodejrzewał, że uczynił to jego urok osobisty, pieniądze iznajomość upodobań perfumeryjnych pań w dziekanacie.Panie w dziekanacie mogły wszystko.O czym też miałnadzieję przekonać się i tym razem.Siedząc z piwkiem przed komputerem, mimochodemzajrzał na stronę z wynikami egzaminu poprawkowego zZarządzania Personelem.Filigranowa starsza pani profesor, ospojrzeniu ostrym jak żyletka i takim też samym charakterze(albo nawet gorszym), umieściła wyniki w Internecie.Od razujego humor uciekł gdzieś z zawrotną szybkością, bowiemnazwisko Roguski było napisane na czerwono, a przy nimwidniała adnotacja ndst."
[ Pobierz całość w formacie PDF ]