[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kotlina, w której znajdował się miotacz, to starykrater jakiegoś wulkanu.Jego wierzchołek przed tysiącami łat wznosił się może ponadoceanem, tworząc jedną z wielu zaginionych wysp.Chcieliśmy zbadać historię tego skrawkaziemi, dlatego następna ekipa zabrała na dno odpowiednie aparaty, wśród których znalazł siętakże i sejsmograf.Jakież jednak było nasze zdziwienie, gdy pierwsze meldunki stwierdziły,że wulkan jest czynny i temperatura skał szybko wzrasta.Wykres przesłany przez sejsmografzaskoczył mnie.Resztę wyliczeń podał nam mózg elektronowy.Byliście wówczas w nasta-wni  czas waszej drogi powrotnej do ściany miotacza pokrywał się prawie z momentemwybuchu.Pomóc wam już nie mogliśmy, musieliście się sami ratować.Juwar zamilkł, obracając w palcach kielich z winem. Niech pan mówi dalej  odezwał się cicho Ares. Resztę właściwie znacie.Od szybkości waszej ucieczki z fortu zależało wszystko.Wysłaliśmy do szczeliny dwa automaty, lecz zostały zniszczone wybuchami min.Potem zgło-sili się nurkowie, aby po was jechać do krateru.To była trudna sytuacja, każdy z nas przecieżmoże robić to, co chce, jeżeli jego działalność nie zagraża bezpieczeństwu ogółu. Delfinznajdował się już poza rejonem wybuchu, lecz myśl o was nie dawała nikomu spokoju.Osta-tecznie zgodziliśmy się wszyscy, żeby wysłać najzręczniejszego kierowcę.Wybór padł nameteorydę Orina.Spojrzałem dokoła.W międzyczasie sala klubu wypełniła się ludzmi spędzającymi tutajchwile wolne od zajęć.Wśród stolików krążyły usługujące automaty.Zewsząd słychać byłoszmery rozumów, przerywane czasem wybuchem śmiechu.Nigdzie jednak w barwnymgronie mieszkańców  Delfina nie dostrzegłem młodego tahimorczyka. Dlaczego Orin do nas nie przyszedł?  zapytałem.Juwar uśmiechnął się. Znacie chyba, redaktorze, meteorydów.To bardzo niespokojni ludzie, którym trudnousiedzieć na miejscu.Pociągnęła go Antarktyda  Helios II.Potrzebują tam dobrych nurków. Więc wyjechał? Tak.Dzisiaj rano zabrał go ślizgowiec oceaniczny  Błysk.Trudno.Nie mogłem mu osobiście podziękować.W tej chwili otulony w polarnyskafander ogląda już zapewne lodowce przy Barierze Rossa. Chciałbym go jeszcze kiedyś spotkać  powiedziałem. Ziemia jest mała, o spotkanie nietrudno  Atlon śmiał się, mrużąc oczy. Przecieżi my spotkaliśmy się po latach w Kairze.Proponuję, żeby zwyczajem naszych przodków wypić zdrowie meteorydy Orina!Trąciliśmy się kielichami.Metaliczny dzwięk kryształu wypełnił ich wnętrze, zmienia-jąc barwę wina na wszystkie kolory widma słonecznego.Chwilę patrzałem, jak tęczowesmugi mieszają się w cieczy, tworząc kształt jaskrawego węża zorzy polarnej, który się zwijaw miarę gaśnięcia drgań.Chwilowe milczenie przerwał Atlon. A więc niebezpieczeństwo promieni zakłócających już nie istnieje, miasto atomowemoże pracować spokojnie, a my rozjedziemy się po świecie.Czy nie sądzicie jednak, pano-wie, że właściwie to my niczego nie wiemy?! Cała sprawa przeszła jakby bokiem, poza nami,ocierając się zaledwie o dyskoloty, motorówki, automaty, fort w kraterze, tragiczną śmierćjego mieszkańców.Miotacz obleka nadal tajemnica, której rąbka nie potrafiliśmy uchylić.Oglądałem film zrobiony przez redaktora, lecz kto pod te zdjęcia podłoży właściwą treść?Profesor Szmidt poruszył się niespokojnie w fotelu. Ależ wydaje mi się, inżynierze, że sprawa nie jest aż tak skomplikowana  powie-dział. Znamy dostateczną ilość faktów, aby odtworzyć historię fortu, i to w sposób dosyćwierny.Może ja pierwszy spróbuję? Otóż fort wzniesiony przed Dniem Zjednoczenia stał sięostatnią kryjówką dawnych dyktatorów ekonomicznych oraz wiernych im oddziałów gwardii.Nie pogodzili się z utratą wpływów, tym bardziej że to, co posiadali jeszcze w swych rękach,a więc broń atomową i bakteriologiczną, uważali za wystarczające środki do powrotu.Zwiad-czy o tym przede wszystkim świetnie jak na owe czasy wyposażone laboratorium atomowe, wktórym zapewne uzyskano ciężką odmianę przywiezionego tutaj bellonium, laboratoriumbakteriologiczne, magazyny broni, łódz podwodna i całe otoczenie fortu.Jednego tylko niewzięli pod uwagę, knując swoje plany.Podobny błąd zrobiliśmy zresztą i my.Otóż nie wzięlipod uwagę niebezpieczeństwa eksperymentowania nad bellonium.Szukaliśmy wspólnie mio-tacza promieni zakłócających na suchym lądzie, nie biorąc zupełnie pod uwagę możliwościukrycia go w oceanie, a ściślej mówiąc  w wodzie.Dlaczego? Po prostu dlatego, że wedługnaszych doświadczeń już niewielka warstwa wody pochłania szkodliwe promieniowaniecałkowicie.Nie wzięliśmy pod uwagę specyficznych właściwości promieni zakłócających,właściwości pozwalających im przeniknąć przez 300-metrową warstwę wody, która nie stano-wi dla nich nieprzebytej przeszkody.Jak zatem silne promieniowanie miało miejsce w forciew chwili doświadczeń? Przez jaki okres czasu organizmy mieszkańców wystawione były naich działanie, jeżeli stwierdziliśmy, że przemiana bellonium w ciężką odmianę jest procesemdługotrwałym? Twierdzenie, jakoby bakterie spowodowały śmierć tych ludzi, jest nie doprzyjęcia, nasi lekarze nie stwierdzili przecież ich istnienia w organizmach i ubiorach redakto-ra i Aresa.W forcie o działających dotychczas regeneratorach powietrza, normalnej wilgotno-ści itd.znajdowały się przecież pełne warunki do przetrwania.Zatem nie bakterie były przy-czyną śmierci mieszkańców fortu.Była nią choroba promieniowa atakująca gwałtownienarządy przewodu pokarmowego i rdzeń kręgosłupa  stąd oglądane na zdjęciach zwłokiskręcone bólem, zaciskające ręce w okolicy żołądka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Kornew PaweÅ‚ Przygranicze 05 Czarne sny. Częœć 1
  • Korkozowicz Kazimierz Czarny 03 Powrót Czarnego
  • Roberts Nora Czarne wzgórza(1)
  • Nora Roberts Czarne Wzgórza
  • Renegat Witold J. Lawrynowicz
  • Hubert Selby Jr. Requiem dla snu (powieœć) ksišżka ebook
  • Ziemia obiecana II
  • Brockway Connie MiÅ‚oÂść w cieniu piramid(1)
  • Heydecker Joe III Rzesza w Âświetle Norymbergi
  • Lee Asher Thunderbird
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aguilera.opx.pl