[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RS124ROZDZIAA 13Mack spał do południa i obudził się w znacznie lepszej formie fizycznej.Minął mu ból głowy spowodowany lekami, a ramię znacznie mniejdokuczało.Ale stan jego ducha pozostawiał wiele do życzenia.Był do głębiwstrząśnięty, kiedy uzmysłowił sobie, że jest zakochany w Heather.Zapowiadało to bowiem długie lata tęsknoty i dojmującej samotności.Nie mógł zmienić swojej natury, nie mógł wyzbyć się namiętności dopodróżowania, którą odziedziczył po ojcu.Jest jaki jest, a to oznacza, żeHeather nigdy nie będzie jego.Ha, gdyby mała Emma dowiedziała się, co dzieje się w sercu, duszy iumyśle stryjka Macka, zaczęłaby z radości skakać pod sufit.Bo Mack Marshall wreszcie zdobył swoje marzenie.Chciał poślubić Heather i być z nią, dopóki śmierć ich nie rozłączy,chciał być ojcem blizniaczek, chciał także, by rodzina z czasem jeszcze siępowiększyła.O Boże, miał marzenie, ale pozostanie ono tylko fantazją.Nie każdemudane jest dotrzeć na drugą stronę tęczy.Różowa świnka marzeń też nic tunie pomoże.Jedyną, ale zarazem nie dającą się pokonać przeszkodą na drodze kutemu marzeniu był sam Mack, brakowało mu bowiem dostatecznej siływoli, by się zmienić.A bez tego mógł tylko marzyć.o szczęściu.Zmarszczył czoło.Zbyt wiele założył z góry, zbyt wiele spraw uznał zaprzesądzone.Gdyby był inny, mniej.no cóż, musiał to wreszcie przyznać.pokręcony, po prostu wyznaliby sobie miłość i szybko wyznaczyli terminślubu.Nie odmówiłaby mu swojej ręki, zgodziłaby się dzielić z nimprzyszłe lata.Kiedy ludzie rozumieją, czym jest miłość i potrafią o niejmówić, wszystko przychodzi łatwiej.i nudniej.Mack wreszcie uśmiechnąłsię do siebie.I zaraz spoważniał.Bo jeśli uczucia Heather do niego nie są tak głębokie,jak to sobie założył? Może w głębi ducha już czeka na jego wyjazd?Pożegna go, uroni konwencjonalną łezkę i wróci do swoich obowiązków.Ottak, po prostu, co z oczu, to i z serca?Nie! - przeraził się.To niemożliwe.Heather zależało na nim, wiedział, żetak jest.Może nawet jest w nim zakochana.RS125Wprawdzie tamtej nocy powiedziała, iż nie liczy się przeszłość aniprzyszłość, tylko terazniejszość, ale jakie to miało znaczenie? Heather niejest kobietą, która spędziłaby noc z mężczyzną, nie darząc go prawdziwymuczuciem.- Do diabła - powiedział głośno.Dlaczego sam to sobie robi? Dlaczego dręczy się myślą, że Heatherzgodziłaby się zostać jego żoną, gdyby był mężczyzną nadającym się namęża? Sypie tylko sól na swe rany.Odwrócił głowę i zobaczył, że jego rzeczy leżą na krześle obok łóżka.Była tam też bluza szpitalna i osłona z plastiku, która, jak się domyślał, machronić bandaż pod prysznicem.Na samej górze zobaczył kartkę.Szybko ponią sięgnął.Poszłyśmy do sklepu.Proszę cię, Mack, uważaj, jak będziesz wstawał złóżka.Wrócimy koło pierwszej.Heather.Odrzucił koc i ostrożnie usiadł.Jęknął głośno, gdy zranionym ramieniemszarpnął ból.Wziął ubranie i powlókł się do łazienki.Znalazł tam świeży ręcznik,przybory toaletowe i brzytwę.- Czuła opieka w stylu Marshallów - powiedział do siebie z uśmiechem.Musi szybko podjąć decyzję.Musi jak najprędzej wyjechać z Tucson,oddalić się od Heather, zapomnieć o swoim marzeniu i wrócić donormalnego życia.A może powinien zostać najdłużej jak to możliwe, żeby zgromadzićwięcej wspomnień?Jak powinien postąpić? Naprawdę nie wiedział.Kiedy Heather, Melissa i Emma wróciły z zakupami do domu, zastałyMacka siedzącego na kanapie, ubranego w zakurzone spodnie poplamionekrwią i zieloną bluzę szpitalną.Był świeżo ogolony, włosy miał jeszczewilgotne.Kotka spała zwinięta na jego kolanach.- Mack.- Heather stanęła jak wryta.- Nie jesteś w łóżku.- Nie, zajmuję się kotką - powiedział.- Zdążyliśmy się zaprzyjaznić.- Czy nie jest słodka, stryjku Maćku? - spytała Emma.- Nazwałam jąMaksine, bo ty ją uratowałeś i to moja kotka.Myślałam, że jest szara, alewykąpałam ją i okazało się, że jest biała.- Zgadza się.- Wezcie torby do kuchni - powiedziała Heather.RS126- Stryjek na pewno umiera z głodu.Zaraz coś przygotuję.Dziewczynki wyszły.- Jak się czujesz, Mack? - spytała Heather.- Niezle, biorąc pod uwagę okoliczności - odparł.- Posłuchaj, dzwoniłem do hotelu i rozmawiałem z kierownikiemrecepcji.Spakuje moje rzeczy i taksówką prześle je tutaj: Muszę miećczyste ubrania.w końcu stąd mogę pojechać na lotnisko.Myślę, że niemasz nic przeciwko temu?- Ale skąd.To zrozumiałe, że chcesz się pozbyć szpitalnego kitla.Dobrze, że tak zdecydowałeś, ale.ale chyba jeszcze nie wyjeżdżasz?O nie, Mack, proszę, jeszcze nie, błagała w duchu.Nie chce się z nim jużżegnać.Nie chce płakać.Może jednak powinien już stąd zniknąć, bo gdy naniego patrzy, gdy jest obok niego, serce jej pęka.Tak bardzo go kocha.- Jeszcze nie podjąłem decyzji - powiedział Mack.Czuł się okropnie.Heather stała o krok od niego, a równie dobrze mogłaby być oddalona otysiące kilometrów.Nie wolno mu jej dotknąć, pocałować, wyznać, że jąkocha.- Muszę się nad tym zastanowić.- Zastanowić, zgoda.- Heather skinęła głową.- Rozumiem.Zajmę sięteraz lunchem.Na razie.Odwróciła się i szybko wyszła z pokoju.Czy ona nie zachowuje się dziwnie? Nie, to tylko jego wyobraznia.Możeodzyska jasność myślenia po jedzeniu.Umierał z głodu.Kanapki przygotowane przez Heather były wyśmienite.Zjadł dwie, dotego chipsy kukurydziane i świeże owoce.Mimo że porządnie się najadł,nadal miał zamęt w głowie.Postanowił położyć się i trochę odpocząć.- Nie będę ci przeszkadzać, jeśli trochę tu popracuję? - spytała Heather.-Susie idzie z Buzzym i dziewczynkami do parku.W niedzielne popołudnieprzy ładnej pogodzie zawsze jest pełno ludzi, ale i tak lubimy tam chodzić.- Wezmę ze sobą kotkę, stryjku - powiedziała Emma.- Nie będzieszmusiał się nią opiekować.- Dobrze - uśmiechnął się Mack, odwracając się do Heather.- Nie, niebędziesz mi przeszkadzać.- Akurat.Sama jej obecność sprawiała, że czuł ból w sercu.- Nie zamierzam spać,tylko wypocząć, to wszystko.- A więc każde z nas spędzi to popołudnie po swojemu - stwierdziłaHeather, starając się, by zabrzmiało to beztrosko i w miarę obojętnie.- ARS127potem i tak spotkamy się przy domowym ognisku.- Ognisku? - zdziwiła się Melissa.- To tylko takie powiedzenie - wyjaśniła Heather.- Po prostu spotkamysię w naszym domu.- My dopiero będziemy miały nasz dom - zauważyła Emma.- A o jakim domu marzycie, moje panie? - spytał Mack.- Nigdy mi tegonie zdradziłyście.- Każdy będzie miał swoją sypialnię - powiedziała Emma.- Ja będęmiała pokój razem z Maksine
[ Pobierz całość w formacie PDF ]