[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaczekaj na niego - mruknął, wysyłając partnera w inny korytarz.Ethan przerzucił sobie Corbeau przez ramię i dotarł już do szczytu schodów,kiedy usłyszał, że Kate prosi o pomoc.Zrzucił mężczyznę na podłogę i zszedł ze schodów ze swoim AKS -74 usta-wionym na ogień ciągły.- Jestem na schodach - powiedział.- Joker, dostałeś? Nie było odpowiedzi.Xeno przywarł do ściany, trzymając broń tuż przy klatce piersiowej, z unie-sioną lufą i palcem na spuście.Usłyszał nad sobą głos Branda:- Jestem na schodach.Joker, dostałeś?A teraz Brand zszedł ze schodów.Podobnie jak Keny-on, ostatnie dwa metrypokonał, skacząc i mocno uderzając o podłogę.W tym właśnie momencie Xeno wychylił się, z bronią wycelowaną i ustawio-ną na ogień ciągły.Ethan zobaczył Kate na podłodze, ramionami opartą o ścianę.Miała jednąsztukę broni, a dwa korytarze do objęcia ogniem.Przeskakując nad barierką, po-konał ostatnie dwa metry.Kiedy to zrobił, w polu widzenia, w salonie, pojawiłsię umundurowany strażnik z bronią.Pierwszym strzałem dosięgną! Ethana, alepadł, gdy ten otworzył ogień.Drugi mężczyzna prześlizgnął się po podłodze naplecach, strzelając seriami z kałasznikowa i kryjąc się za ciałem tego, który upadłchwilę wcześniej.Ethan skierował na niego lufę swojej broni, ale skończyły musię naboje.Usłyszał, że Kate strzela tuż pod nim, lecz nie zdawał sobie sprawy zobecności jeszcze jednego kałasznikowa za swoimi plecami aż do momentu, gdyseria pocisków rzuciła go twarzą na ścianę.Padł w poprzek Kate, odrzucającopróżniony karabin i wyjmując jeden ze steyrów.Człowiek w salonie pojawił sięznowu, przeładowawszy wcześniej broń, i zaczął strzelać, ale Ethan dosięgną!go długą serią ze steyra.Kiedy odwrócił się, by mieć w zasięgu ognia drugi korytarz, Kate osunęła siębezwładnie na podłogę.- Trafili Damę! - zawołał, dotykając rozerwanej kamizelki nad jej sercem.-Odezwij się, Joker! Powtarzam.Trafili Damę!Kiedy zaczęła się strzelanina, Xeno poczuł dziwne kłucie w okolicy biodra, atakże w ramieniu.Gdy przetaczał się w bezpieczne miejsce, dostał jeszcze z półtuzina trafień w klatkę piersiową i bok.Sprawdził swoje rany, jedną na ramieniu i drugą w okolicy biodra, poniżej li-nii kamizelki - i jeszcze jedną, jak się zorientował, pośrodku klatki piersiowej,gdzie pocisk przedostał się przez kamizelkę.Ta ostatnia przeraziła go, ale przynajmniej wciąż jeszcze był na nogach.Malloy usiadł jak człowiek przebudzony z głębokiego snu.- Idę - mruknął i usiłował wstać, bez większego sukcesu.Nie mógł sobieprzypomnieć, gdzie jest, i wydawało mu się, że może być pijany, przynajmniejdo momentu, kiedy się rozejrzał i dostrzegł swój hełm, słuchawki i AKS-74.Uświadomił sobie, że ktoś go trafił w hełm, co tłumaczyło zamroczenie i bólgłowy.Podnosząc swoją broń, niczym chłopiec zbierający zabawki z piaskowni-cy, zdał sobie sprawę, że głos, który przywołał go do przytomności, nie mógł do-chodzić ze słuchawek, które zgubił, kiedy go trafiono.Musiało to być wspomnienie budzącej go Gwen.Uśmiechnął się na myśl otak wielu porankach, kiedy budził się powoli: ona namawiała go, żeby wreszciewstał z łóżka, a on ją, żeby jeszcze się położyła.Usłyszał odgłos strzału, nie wiedząc, skąd dochodzi.Nawet wyrazny trzaskpocisku przelatującego mu tuż przy twarzy i głuchy odgłos, kiedy uderzył wziemię kilkadziesiąt centymetrów za jego plecami, nie zrobił na nim jakiegośXIwrażenia.Następny pocisk uderzył go prosto w pierś.To wreszcie uświadomiłomu fakt, że jest odsłonięty, a ktoś próbuje go zabić.Przetoczył się mocno w lewo i kontynuował ten ruch, słysząc dalsze strzały.Kiedy się zatrzymał, wyjął swój pistolet, zlokalizował po rozbłyskach z lufyczłowieka stojącego na skraju domu, i wycelował w niego.Poczuł potężny cios,gdy pocisk trafił go w mocno opancerzone miejsce na ramieniu.Bandyta mierzyłw głowę.Malloy odpowiedział serią, która uderzyła najpierw w ścianę, potem wjego ciało.Mężczyzna obrócił się wokół własnej osi niczym tańczący derwisz,rozłożył ręce i padł na żwir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]