[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale chociaz udalo mu sie zlapac cholewe buta, niemogl poruszyc jej ani o milimetr.Mial wrazenie, ze wampir zamienil sie w spizowy posag.Zaczynaltracic oddech, czul jak jego twarz nabrzmiewa i czerwienieje.Napial miesnie i podjal jeszcze jednadesperacka probe.W koncu odpuscil i tylko czekal.Damon wsunal but pod jego podbrodek i pociagnal do gory.63- Co za szkoda - wycedzil pogardliwie.- Wy, ludzie, jestescie tacy slabi.Nie ma z wami zadnejzabawy.- Stefano.wroci - wykrztusil Matt, probujac spojrzec wampirowi w twarz, choc nie bylo to latwe wjego sytuacji.- Zabije cie.- Zgadnij co? - Damon przybral ton towarzyskiej pogawedki.- Masz strasznie rozwalona twarz zjednej strony.Jakies zadrapania, wiesz? Trocheupiornie to wyglada.- Jezeli nie on, to ja to zrobie.Nie wiem jak, ale zrobie to.Zabije cie.Przysiegam.- Uwazaj, co obiecujesz.Damon chwycil go za wlosy i potrzasnal nim.- Stefano - syknal, patrzac Mattowi prosto w twarz i nie pozwalajac mu odwrocic wzroku - byl silnytylko przez kilka dni, bo pil krew bardzo poteznego ducha, ktory jeszcze nie przystosowal sie doziemskich warunkow.Ale spojrz na nia teraz.- Obrocil jego glowe gwaltownie, niemal wyrywajacmu wlosy.- Tez mi duch.Lezy na ziemi.Moc wrocila do prawowitego wlasciciela.Rozumiesz?Rozumiesz, chlopcze?Matt wbijal wzrok w Elene.- Jak mogles to zrobic? - szepnal.- Lekcja pogladowa na temat konsekwencji sprzeciwiania sie mi.Chyba nie chcialbys, zebym okazalsie seksista i ja pominal? To juz nie te czasy.Matt nie odpowiedzial.Myslal tylko o tym, by uratowac Elene.- Martwisz sie o dziewczyne? Ona tylko udaje nieprzytomna z nadzieja, ze zostawie ja w spokoju izajme sie toba.- Klamiesz.- Wiec zajme sie toba.Skoro juz mowa o rownouprawnieniu, wiesz, nie liczac zadrapan i tak dalej,to calkiem przystojny mlody czlowiek z ciebie.W pierwszej chwili Matt nie zrozumial, o czymDamon mowi.Kiedy w koncu do niego dotarlo, poczul, jak krew zamarza w jego zylach.- Jako wampir, moge ocenic to obiektywnie i uczciwie.Jako wampir, robie sie tez glodny.Jestes tuty.Jest tu tez ta dziewczyna, ktora wciazudaje, ze spi.Jestem pewien, ze wiesz, do czego zmierzam.Wierze w ciebie, Eleno, pomyslal Matt.On klamie, zawsze klamie.- Wypij moja krew - powiedzial.- Jestes pewien? - Damon udawal teraz zatroskanego.-Jezeli bedziesz sie opieral, bedzie straszniebolalo.- Przestan gadac, pij.64- Jak sobie zyczysz.- Wampir przyklakl na jedno kolano, jednoczesnie obracajac glowe Matta.Chlopak jeknal z bolu.Damon przelozyl go sobie przez kolano, tak ze glowa opadala do tylu, a szyjabyla wyeksponowana.Nigdy wczesniej Matt nie czul sie tak bezradny i bezbronny.- Zawsze mozesz zmienic zdanie.Matt zamknaloczy, milczac uparcie.Niemniej w ostatniej chwili, gdy Damon nachylal sie juz, kierujac kly ku jego szyi, dlon Matta niemalmimo jego woli, poza jakakolwiek kontrola, zwinela sie w piesc i nagle niespodziewanie uderzyla wskronDamona.Wampir jednak - szybki jak kobra - podniosl sie i bez trudu zatrzymal cios otwarta dlonia.Zacisnal ja na piesci Matta, prawie lamiac mu palce.Nastepnie pochylil sie ponownie, ostrymi jakbrzytwa klami otworzyl zyle i zaczal lapczywie pic cieknaca krew.Elena - przytomna, ale niezdolna sie poruszyc ani nawet wydac dzwieku czy obrocic glowy - musialasluchacrozmowy, a potem jeku Matta, gdy opieral sie do konca, nie chcac oddacwampirowi swojej krwi, swojego zycia.W jej glowie pojawila sie jeszcze jedna mysl.Choc juz na skraju przytomnosci, omal nie zemdlala zestrachu.ROZDZIAL 9Linie mocy.Stefano wspominal o nich, a teraz, kiedy wciaz znajdowala sie pod wplywem swiataduchow, widziala je wyraznie.Uzywajac resztek mocy, ktora jej pozostala, spojrzala na ziemie.To wlasnie sprawilo, ze omal nie zemdlala ze strachu.Gdziekolwiek spojrzala, wszedzie krzyzowalysie linie biegnace z roznych kierunkow.Grubsze, bijace fosforescencyjnym chlodem, srednie omatowym polysku grzybow w piwnicy i te najciensze, jakby doskonale proste pekniecia napowierzchni swiata.Wygladaly jak zyly i tetnice albo nerwy pod skoragigantycznego zwierzecia.Nic dziwnego, ze polana wydawala sie zywa.Elena lezala w miejscu, gdzie krzyzowaly sie liniemocy.A jesli na cmentarzu bylo jeszcze gorzej, to nie potrafila sobie tego nawet wyobrazic.65Jezeli Damon znalazl metode, zeby podlaczyc sie do tej sieci, stawalo sie zrozumiale, dlaczegowydawal sie tak odmieniony, bezlitosny niepokonany.Od chwili, kiedy zostawil ja, zeby zaspokoicglod krwiaMatta, probowala nie myslec o upokorzeniu, jakiego doznala.Przestala w koncu, aby poszukacsposobu na wykorzystanie mocy, ktory czaila sie tuzpod gruntem.Musi istniec jakis sposob.Nie widziala zbyt dobrze, wszystko wydawalo sie jej szare i niewyrazne.W koncu uswiadomilasobie, ze to nie z powodu jej oslabienia, ale dlatego ze robi sie ciemno.Zapadajacy zmierzchprzykrywal polanegleboka ciemnoscia.Znowu sprobowala sie podniesc, tym razem sie udalo.Niemal natychmiast ktos wyciagnal do niejdlon.Odruchowo chwycila ja i pozwolila postawic sie na nogi.Stanela twarza w twarz z Damonem czy cokolwiek to bylo, co poslugiwalo sie jego cialem.Pomimomroku nie zdjal ciemnych okularow.- Teraz - powiedziala istota w okularach.- Pojdziesz ze mna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]