[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obstawiałam, że kobieta ma czterdzieści parę lat, ale równiedobrze mogła być po pięćdziesiątce.Trudno stwierdzić. To pani? spytała, trzymając w ręce moją czarną torbę.Skinęłam głową, więc mi ją podała.Wślizgnęłam się za swojąsąsiadkę w przejście między rzędami siedzeń, a potempodziwiałam jej nogi i kształt pleców, aż stewardesa ogłosiła, żemożemy opuścić samolot i kolejka zaczęła się przesuwać wkierunku wyjścia.Byłyśmy jedynymi kobietami w pierwszej klasie.Reszta tomężczyzni, w większości jacyś przykurczeni, bladzi inieatrakcyjni.Rzucali nam ciekawskie spojrzenia, na które niezwracałam uwagi, ale przynajmniej żaden nie dał mi wizytówkii nie sugerował, że powinniśmy umówić się na spotkanie", jakten facet w prążkowanej marynarce z kory i brązowymkrawacie, który towarzyszył mi podczas lotu z Nowego Orleanudo Seattle. Dziękujemy, panno Volk powiedziała nosowym głosemstewardesa, ale prawie jej nie zrozumiałam, bo akurat idąc tużza swoją srebrzystowłosą towarzyszką, przeciskałam się obok,żeby wyjść z samolotu i postawić pierwsze kroki na brytyjskiejziemi.Jutrzejszy występ będzie przyjemnością.Miałam sięzaprezentować z Instruktorem Baletu, a jeśli mój aktualnynastrój się utrzyma, całe twarde, silikonowe dildo wślizgnie sięgładko.Patrzyłam na parę mokasynów przede mnązmierzających do punktu kontroli paszportowej i trochę kręciłomi się w głowie.Nie nosiła skarpetek i wystarczyło mgnieniebosych stóp, żeby moja cipka zaczęła pulsować.Dzisiaj podróżowałam z niemieckim paszportem.To miał byćpierwszy raz z wielu, kiedy będę przekraczała granicę zfałszywymi papierami.Mężczyzna, który przepuszczał przezmaszynę stronę paszportu ze zdjęciem, zadał mi kilka pytań iledwie zerknął na fotografię, zanim machnął ręką, żebymprzeszła dalej.Na twarzy miał dzioby po ospie, a jego kanciastaszczęka była godna superbohatera, któremu zdarzyło się kilkaupadków.Siwowłosa kobieta czekała na mnie przy taśmie z bagażami. Jest pani kobietą z ludu, panno Volk? spytała. Folk" to po niemiecku lud.Czy moja sąsiadka jest Niemką,zastanawiałam się. Powiedziałabym raczej, że jestem dla ludzi owyrafinowanym smaku odparłam. Nie dla każdego. Jak wszystkie najlepsze rzeczy.Lubi pani literaturę?Ukradkowe czytanie czyjejś książki nie najlepiej świadczy omanierach.Czy ona mnie podrywała czy beształa? W Kalifornii kobietyflirtowały ze mną, ale nie w ten sposób.Kalifornijki przesuwałypalcami o pięknych paznokciach po krawędziach kieliszków zszampanem, z głębi gardeł, przez umalowane usta wydobywałim się chichot, ale nigdy nie werbalizowały próśb, które wisiałymiędzy nami: pocałuj mnie, dotknij, chodz ze mną do domu,postaw mi drinka.A tutaj bezpośrednia zaczepka, ironicznyton, wyprostowana sylwetka.To wszystko kierowało mnie domiejsca, którego istnienia jeszcze sobie nie uświadamiałam. Zaciekawiła mnie ta książka powiedziałam. Chciałaby pani poczytać mi na głos po kolacji?Na jej wargach błąkał się uśmieszek.Znała odpowiedz, zanimjeszcze otworzyłam usta.To było nieuniknione.Kolejny zakrętna rzece życia, której prąd spychał mnie w stronę jej pokojuhotelowego.Choć koniec końców wylądowałyśmy u mnie.Umówiłyśmy się na obiad w Lenie, włoskiej restauracji zShoreditch, wymieniłyśmy się numerami telefonów ipojechałyśmy do swoich hoteli zameldować, zostawić bagaże iwziąć prysznic.Wciąż miała przy sobie tę walizeczkę, ale przebrała się wobcisłe skórzane legginsy i kolejną bluzkę zapinaną na guziki,która zakrywała jej biodra.Krótkie rękawy odsłaniałyumięśnione ramiona.Mokasyny zmieniła na oficerki z wytartejskóry, ze srebrnymi klamrami na pięcie.Nosiła staromodne imię Florence, ale powiedziała, że mogęmówić do niej Flo.Nie potrafiłam się przyzwyczaić do skrótu iużywałam pełnej wersji.Florence paliła francuskie papierosy.Jednego przedprzystawkami, drugiego po daniu głównym. To oczyszcza podniebienie stwierdziła, potem wyszła nazewnątrz i zniknęła wśród cieni, tak że przez okno jasnooświetlonej restauracji widziałam tylko rozżarzony czubekpapierosa.Zjadłyśmy na spółkę cytrynową tartę z serem ricotta,podawaną z gałką lodów waniliowych, białą kulką upstrzonączarnymi punkcikami z okruszków wanilii.Ona zamówiłajeszcze kawę z likierem migdałowym.Smakowała tak, jak pachniała, kiedy siedziałam obok niej wsamolocie.Cytryną, papierosami i czymś jeszcze, czego niemogłam ustalić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]