[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na co Mike odpowiedział:- Jeśli sądzisz, że ja będę niemym słuchaczem, pokornie chłonącym,co sługa boży raczy mi nagadać, to się mylisz.Ja też potrzebuję słuchacza.Ksiądz Ziemowit jakby tego nie słyszał.Nabrał tchu, żeby wypalić:- Byłem wtedy w Narodowym Hufcu.Urwał.Jakby chciał sprawdzić, jakie to na sędzi z Brooklynu zrobiłowrażenie.- Słucham, słucham - popędzał go Mike.- Hufcu Patriotycznym, jeśli zależy ci na pełnej nazwie.Oniemiałeś?- Słucham.- Więc ja w tym byłem.W Narodowcu, jak to w skrócienazywaliśmy.- Czy to grzech? - spytał Mike.Zadaję naiwne pytania, dziękinaiwnym pytaniom docierałem często do prawdy.- Przystałem do nich jeszcze w seminarium.(Nie odpowiedział napytanie o grzech, nie nalegam.) Pewnie dlatego, że nie chciałem się różnić odinnych.Oni tu na Cheremczyznie rządzili, o czym wiesz.Przywódcą byłKostek Butrym, o tym też wiesz.Czego chcieliśmy, jaki był program, niebędę ci opowiadał - to wszystko są rzeczy znane, przewałkowane.Ja specjalnietego nie analizowałem, wystarczyły mi hasła, jak wszystkim - Polska dlaPolaków, Naród, Katolicyzm - proszę bardzo.Byliśmy rasistami, nie ma dwóchzdań, chociaż ja, tak sobie pochlebiam, do końca nie zdawałem sobie z tegosprawy.Może nie wiesz, że pobito kiedyś księdza, bo był pochodzeniażydowskiego.Więc nie o wartości chrześcijańskie szło.To pobicie powinnomi było dać do myślenia.Ale nie dało.Byłem jak wszyscy.Chciałem być jakwszyscy.Kostek z synami i jeszcze kilku z jego otoczenia, aktywiści,zawsze są jacyś aktywiści, wzniecali pogromy, rozwalali żydowskie stragany.Ja, wkrótce księżulo, w tym oczywiście udziału nie brałem, niebłogosławiłem ich też, ale się nie przeciwstawiałem.Nie bardzo mi tosmakowało, ale skoro należało do programu - przejąć stragany, przejąć handel -to nie byłem przeciw, przywódca wie, co robić, stamtąd, z Niemiec, ten kultposłuszeństwa szedł, ein Volk, ein Fuhrer, strasznie to imponowało,zdyscyplinowanie, podporządkowanie się, ale ty o tym wiesz beze mnie, więcmoże niepotrzebnie przypominam.Byłem jeszcze w Narodowcu, może nawetlicząc, że zostanę ich kapelanem, kiedy po Sowietach przyszli Niemcy i stałosię to, co się stało; kiedy zapędzono ich na rynek, a z rynku do stodoły.Płonęła ta stodoła, a ja, sługa boży, chyba już wtedy, gdzieś w trzewiach,odczuwałem, że dzieje się Zło.Nic nie zrobiłem, żeby Złu zapobiec.Nikogo nieprzygarnąłem, nikomu drzwi mojego domu nie otworzyłem.Patrzyłem spoza zamkniętego okna, oniemiały.Dlaczego tylko tak? Wciąż byłem jednymz nich.Straszliwe zło, ale zgodne z jakąś naszą racją.Pewnie tak myślałem.Jeśli w ogóle można mówić o myśleniu.Raczej to trzeba nazwaćotępieniem.Ksiądz Ziemowit zamilkł.- Mów, słucham.- Zastanawiam się właśnie, w jakiej kolejności ci to opowiadać.Bomogę od razu skomentować, wysnuć morał, a może jednak lepiej nie,najpierw trzymać się chronologii, a z myśli zwierzać się, w miarę jakzaczęły mnie nękać.W dwa czy trzy dni pózniej odprawiałem mszę.Widziałem, co kto miał na sobie cudzego, widziałem dzieci w ubrankachswoich rówieśników.Pomyślałem sobie: Jezu, a przecież ci, którzy wzięliw tym udział, powinni czuć się niespokojni, przynajmniej tyle, jeśli nie czulisię winni i grzeszni.Kładli na tacę więcej niż zwykle, dzielili sięz Kościołem swoją korzyścią.Dlaczego nikt nie wybuchnął skruchą?Dlaczego nikt nie powiedział: księże Ziemowicie - czy Bóg mi wybaczy?Powiem ci, panie sędzio, dlaczego: te żydowskie trupy to nie były prawdziwetrupy.Bo przez lata całe uczyliśmy pogardy dla tych ludzi.%7łeby móc bezzadraśnięcia sumienia zabijać, najpierw trzeba ofiary odczłowieczyć.Hitlerowcy się w to wpisali.%7łydzi to tyfus.%7łydowskie robactwo.Gryzonie.Kiedy tępi się gryzonie& Dodaj do tego bogobójców.- Ksiądz urwał.- Byłataka francuska powieść o początkach hitleryzmu: Czasy pogardy.On touchwycił, ten autor, dotknął pulsu.- Malraux - wtrącił Mike.- Pan Ehrlich mi o niej opowiadał.Czytałeś?- Ja miałbym czytać jakiegoś komunistę z przegniłej Francji?Zapamiętałem tytuł.Myślę, że przypomniał mi się wtedy, w kościele, kiedyprzyglądałem się tym, którzy tak świątecznie się przystroili.Nic na tychtwarzach się nie wyrysowało.Gładkie, bez szczerb, w oczach pogoda.Normalność.Ja też, choć zesztywniały wewnętrznie, usiłowałem się z tympogodzić.Jest jak jest - wojna, Niemcy wchodzą w głąb ZwiązkuSowieckiego, %7łydów, tych co zostali, pędzą do getta.Waldek Butrym, któryzastrzelił twojego przyjaciela, przynosi na plebanię upolowane konspiracyjniekaczki.- A ty je przyjmujesz.- A ja je przyjmuję, jak wiesz.Chociaż już wtedy czułem, żepowinienem mu pokazać drzwi.- Powiedziałeś: zabrakło mi charakteru.- Mogę to powtórzyć.Ale może zabrakło i trochę dumy; bo aż taklepszy od niego się nie czułem.Szarpanina ze sobą jeszcze się nie zaczęła,jeszcze potrafiłem ją przytłumić.I wtedy pojawił się ten Antek.Zaprowadziłmnie do czarnookiej dziewczyny i powiedział: Niech ksiądz ją ochrzci, bo inaczej ona nie dostanie się do nieba.To mnie uderzyło: przecież on, Antek,wiedział, że ja jestem narodowcem, przeciw %7łydom, on w ogóle się nad tymnie zastanawiał, był pewny, że nie sypnę, do głowy mu to nawet nieprzychodziło, czynił dobro, nie dzieląc włosa na czworo, trzeba ratowaćczłowieka, więc on ratuje - ją, Niemca, Sowieta - trzeba zadbać o zbawieniedziewczyny, więc on sprowadza księdza.On w to wierzył.- A ty? - spytał zadziornie Mike.- Temat jest inny.Ten, że Antek zmusił mnie, żebym się pochylił nadmoim chrześcijaństwem.Nie nad wiarą - wiara to co innego, wiara to cud, dar -ja mówię o swoich obowiązkach.Obowiązki można spełniać różnie, ty,sędzia, dobrze o tym wiesz.Szczęśliwi, którym zgadzają się one z wyznawaną etyką.Ksiądz chwilę najwyrazniej borykał się ze sobą.Teraz to nastąpi,pomyślał Mike.Teraz to powie.Nie mylił się.- Ideologia.- Ksiądz wypowiedział to słowo, jakby je z siebiewypluwał.- Ideologia - powtórzył.- Piękne słowo, które można przypiąć do każdej obrzydliwości.Należałoby je wyrzucić ze słownika.Używałem go nie rzadziej niż inni młodziludzie.Kim byłem? Narodowcem - to mało.Narodowym chrześcijaninem.Czyto jest w ogóle możliwe?- tak by zapytał pan Antek, gdybym mu to próbował wyjaśnić.Narodowy chrześcijanin - przecież to sprzeczność sama w sobie.Contradictioin adiecto, żeby powołać się na łacinę.Herr Hitler nie miał co do tegowątpliwości.Na swojej kwaterze, gdzie zamęczał otoczenie potokiem słów, ongadał, gadał, a oni musieli słuchać, czasem mogłoby się wydawać, że sięgasię po władzę, żeby móc się wygadać, on tam powiedział bez ogródek: albojesteś nazistą, albo chrześcijaninem - razem to się nie trzyma kupy.Możewyraził się inaczej.Drażnił go ten %7łyd na krzyżu, który mówił:  Miłujcienieprzyjacioły wasze.Który mówił, że jak cię uderzą w jeden policzek, tonadstaw drugi. A kto suknię twoją chce wziąć, puść mu i płaszcz.I powtarzał:  Nie zabijaj! Który wybaczył jawnogrzesznicy.A kto jest bezgrzechu, niech w nią kamieniem rzuci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Kraszewski Józef Ignacy 1 KawaÅ‚ literata naiwny poeta; 2 Dziœ i lat temu trzysta czasy Reja;
  • Kraszewski Józef Ignacy Adama Polanowskiego dworzanina króla Jegomoœci Jana III notatki
  • Kraszewski Józef Ignacy 1 JermoÅ‚a czyli porzucone dziecko; 2 Justka uparta sierota
  • Zbigniew BÅ‚ażyÅ„ski Mówi Józef ÂŒwiatÅ‚o. Za kulisami bezpieki i partii 1940 1955
  • Kraszewski Józef Ignacy 1 Rzym za Nerona; 2 Caprea i Roma Cezarowie i chrzeœcijanie
  • Kraszewski Józef Ignacy Sieroce dole doktor kanalia i kochajÅ¡ce rodzeÅ„stwo
  • Kraszewski Józef Ignacy Sfinks czyli smutne życie biednego malarza
  • Kraszewski Józef Ignacy Z siedmioletniej wojny czasy Sasów i szpieg Bruhla
  • Conder Michelle Weekend z gwiazda
  • Pratchett Terry Nomow Ksiega Kopania
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl