[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale może przy tobie uda mi się to zrobić.Proszę, pobierzmysię.Wówczas ze wszystkim innym pójdzie nam o niebo łatwiej.Dorota pogłaskała go po policzku i uśmiechnęła się. Jesteś strasznie wygadany. To jedna z moich wielu zalet też się uśmiechnął. Myślisz, że będzie pasował? wskazała na pierścionek.Wsunął go na jej serdeczny palec. Myślę, że tak pocałował jej dłoń.Przytuliła jego głowę do piersi.Płakała, a onwtulał się w nią, czując, że przed nimi wiele jeszcze przeszkód, które będą musielipokonać.Ale gdy będą razem, nic im nie grozi.Wszystkiemu dadzą radę.Gorąco w to wierzył, bo bardzo ją kochał.Wreszcie to poczuł szczere, mocne,nieco ryzykowne uczucie.Bał się, ale jednocześnie był pełen nadziei.Wiedział, żenie pozwoli jej skrzywdzić.Nikomu.Nigdy!ROZDZIAA 1430 Second to Mars End of all daysGdy Dorota przyjechała do firmy, Janusz już na nią czekał.Inni kumple z wydziału także.Przytulali ją na dzień dobry, dodawali otuchy,klepali po przyjacielsku po plecach.Obawiała się trochę tego pierwszego dnia, reakcji ludzi, ale w tym środowiskutakie rzeczy się zdarzały i wówczas zespół naprawdę stawał się zespołem, a nie tylkozbiorowiskiem przypadkowych ludzi. Masz coś? Dorota usiadła za biurkiem i utkwiła wzrok w koledze. Nic ciekawego.Nikt nic nie wie, jakby wszyscy byli ślepi, głusi i niemi.Jak tepieprzone japońskie małpki. Boją się.Chodzi o coś większego.Ktoś ich zastraszył albo coś obiecał,najpewniej jedno i drugie. To może być czubek góry lodowej, albo& Albo co? Dorota przygryzła policzek. Albo& coś zaczyna śmierdzieć. Myślę, że dobrze kombinujesz. A co u ciebie? Wpadłaś tu i zaczęłaś z grubej rury.Martwiłem się. Niepotrzebnie.Dam radę. Z Czarniewskim wszystko okej? Okej.Jeśli martwisz się tym, że mógłby uciec z krzykiem, to jest wręczprzeciwnie. To dobrze. Janusz wypuścił powietrze. Jest upierdliwy i mnie kocha. Dorota uśmiechnęła się. Tym bardziej go lubię. Ja w sumie też westchnęła. Dobra, czas się wziąć za papierologię, muszęnapisać raport. Pisz, stary już się pytał, kiedy go dostanie. Dzisiaj, dzisiaj.Cholera, zawsze byłam dobra z matmy, ale wypracowania minie szły.Monika z Jarkiem byli zaabsorbowani zbliżającą się uroczystością.Jednocześnieciągle martwili się o przyjaciół.Jezdzili też do Iwin, do ich nowo budowanego domu, uspokajali mamy, którymtakże udzieliło się przedślubne szaleństwo.To wszystko sprawiło, że oboje bylibardzo zmęczeni i to nie byciem rodzicami niemowlaka, bo Lidzia była spokojnymdzieckiem i czasami już udawało się jej nawet przespać całą noc.Pozostałe sprawy,które w ostatnim czasie nagromadziły się w ich życiu, anektowały ich całą uwagę,dlatego Jarek zadecydował, że zaraz po ślubie pojadą odpocząć do SzklarskiejPoręby.Zarezerwował pensjonat i zamierzał zabrać tam swoje dwie dziewczyny. A Lidzia nie jest za malutka? spytała Monika, gdy dowiedziała się o planieJarka. Nie jest.To już całkiem duża panna wyszczerzył się do córeczki, któraodpowiedziała mu radosnym bezzębnym uśmiechem. Jest już zimno, tam będzie jeszcze bardziej& Kochanie, opatulimy małą, a ja w nocy opatulę ciebie, co ty na to? Jarekuśmiechnął się zawadiacko. No cóż Monika uniosła brew. Chyba muszę przystać na tę niewątpliwieatrakcyjną propozycję. Wiem, co lubisz, mała. Bawisz się w Berniaka? Czasami.Ale wracając do wyjazdu, narysuję tam wasz portret.Taki mam plan.Moje dwie dziewczyny i góry.Coś, co Minc lubi. Jak zawsze masz wszystko zaplanowane. Ostatnio się staram.I cieszę.Bardzo.Monika spojrzała na niego poważnie. Z czego? %7łe cię mam pochylił się i pocałował ją w usta. %7łe was mam.Ujęła jego twarz w dłonie i oddała pocałunek.Kochała go całą sobą, sercem,myślami, zmysłami.Była szczęśliwa i wiedziała, że pełnię szczęścia i spokojuosiągną wówczas, kiedy także ich przyjaciołom jakoś wyprostują się losy.Bo narazie& Rollercoaster bez trzymanki.Dorota odebrała Helenkę ze świetlicy, w drodze powrotnej zrobiły zakupy i terazpowoli zmierzały do domu.Nie zdążyły wejść do mieszkania, kiedy zaterkotałdzwonek u drzwi.Dorota zrobiła zdziwioną minę. Kto nas odwiedza?Helenka skrzywiła się i wzruszyła ramionami. Otworzymy? Chyba tak dziewczynka się śmiała.Po drugiej stronie stały dwie kobiety.Jedna młodsza, druga starsza.Dorota znałaje obie, kiedyś pracowała w sekcji do spraw nieletnich i współpracowała z opiekąspołeczną. Dzień dobry, pani Chorodyńska, jesteśmy z opieki& Wiem, skąd jesteście.Niech pani nie udaje, że widzimy się pierwszy raz.Alejuż skończyłam służbę, poza tym nie pracuję już w tej sekcji. No tak kobiety spojrzały po sobie. Ale my tu jesteśmy w innej sprawie. Chcemy sprawdzić, w jakich warunkach mieszka małoletnia HelenaChorodyńska. Niech zgadnę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]