[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział, że nic nie znajdzie  nie było nic do znalezienia  ale czasemczłowiek potrzebował po prostu zatrzasnąć i zaryglować drzwi.I pozwolićryglowi zardzewieć.Barney zamierzał upewnić się raz na zawsze, a potem zdjąćze ścian w swoim pokoju wszystkie materiały na temat zamordowanychchłopców i wyrzucić je.Za bardzo się zaangażował, wyobraznia zaczęła mupłatać figle.Chciał posłużyć się metodą siatki.Zacząć w kącie, posuwać się wzdłuż ścianydo drugiego kąta, a potem zawrócić.Za każdym nawrotem przeszuka pasekszerokości trzydziestu centymetrów.Przecież był chłopcem, który znajdowałczterolistne koniczyny na łąkach pełnych milionów liści o tym samym kształcie ikolorze.To będzie łatwizna.Ruszył przed siebie, pozwalając oczom stracić ostrość, aż uformowały sięwzory.Tuż przy głowie łóżka zauważył ścinek paznokcia.U stóp łóżka klęknął izajrzał pod spód.Koty z kurzu.Piórko czy dwa.Agrafka i etykietka z pralnichemicznej.I coś, czego w pierwszej chwili nie rozpoznał.Wyciągnął to i uniósłdo światła.Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek widział w domu cośtakiego: była to pompka od małej strzykawki.Przysiadł na piętach i zastanowił się.Nie było powodu, by trzymać w domustrzykawki, za to mnóstwo powodów, by ich nie trzymać.Zastrzyki były jedną zniewielu rzeczy, które przerażały Barneya.Nie potrafił tego wyjaśnić,doskonale wiedział, że ból jest niewielki i krótkotrwały; chodziło raczej onapięcie oczekiwania, o tę świadomość, że coś ostrego i nieustępliwego przebijeci skórę.Zapominając o swojej starannie zaplanowanej siatce poszukiwań, Barneywstał i przeszedł do łazienki ojca.Było to małe pomieszczenie bez okna.Umywalka, kabina prysznicowa, toaleta i ścienna szafka.Ręczniki i mata podprysznic były w kolorze kobaltowego błękitu.Kafelki były białe z niebieskim wykończeniem.Aazienka pachniała środkiem antyseptycznym i czymś korzenno-drzewnym i była zaskakująco czysta jak na pomieszczenie, o które dbałwyłącznie tata.Szafka wisiała nad umywalką, dość wysoko na ścianie.Byłazamknięta na klucz.Po co ktoś miałby zamykać szafkę łazienkową?Barney usiadł na desce klozetowej, żeby się zastanowić.Zamykanie szafkiłazienkowej to jedna sprawa, ale trzymanie klucza gdzieś daleko  zupełnieinna.Komu chciałoby się szukać klucza przed każdym myciem zębów? Musiałbyć gdzieś tutaj.Barney wszedł na sedes, by zajrzeć na szafkę.Nic.Odwróciłsię, by zajrzeć na górną krawędz futryny.Bingo.Jezu, tata uważał go chyba zakompletnego idiotę.Po sekundzie szafka była otwarta i Barney wyciągnął się, by zajrzeć dośrodka.Pasta do zębów, krem do golenia, maszynki jednorazowe, nićdentystyczna, krople do uszu, woda po goleniu Clinique, dwa rodzaje tabletek odbólu głowy.I strzykawki.Całe mnóstwo, w sterylnych opakowaniach.I sześćmałych, plastikowych fiolek z bezbarwnym płynem.Barney nigdy wcześniej ichnie widział.Odwrócił pierwszą, żeby przeczytać nazwę.Octocog Alfa.Na górze, przy swoim komputerze, Barney wpisał w Google  Octocog Alfa ikilka sekund pózniej miał odpowiedz.W zamykanej łazienkowej szafce jego tatatrzymał lek  i środki do jego podawania  którego głównym przeznaczeniembyło przyspieszanie krzepnięcia krwi.Barney czuł się, jakby miał w głowie dzikie zwierzę.Zwierzę, które drapało,haratało, darło, rozpaczliwie usiłując się wydostać.Nie był w stanie usiedziećspokojnie.Nie był w stanie oglądać telewizji.Czytanie było niemożliwe.Co kilkaminut sprawdzał Facebooka i całodobowe serwisy informacyjne.Przez resztęczasu chodził po domu.Jego tata miał obsesję na punkcie Drakuli i wszystkiego, co związane zwampirami.Bo jak inaczej wyjaśnić niezliczone strony internetowe, po którychszperał.Trzymał w domu zapas leku, który przyspieszał krzepnięcie krwi.Byłpoza domem we wtorki i czwartki, czyli dni, kiedy działał morderca.Miał łódz naDeptford Creek, gdzie znaleziono dwa ciała  łódz, na której bywał i kłamał wtej sprawie.Kłamał policji i własnemu synowi.Tej samej nocy, kiedy pod mostemTower znaleziono blizniaków Barlow, przyniósł do domu pościel do prania.Jeszcze w tej chwili nosił w kieszeni rękawiczkę któregoś z nich.Jezu, iludowodów było jeszcze potrzeba?Dzwonił telefon.Barney spojrzał na zegarek.Tata obiecał dzwonić co półgodziny, ale nie minęło jeszcze tyle czasu od jego wyjścia.Barney nie chciał wtej chwili z nim rozmawiać, ale wiedział, że jeśli nie odbierze, ojciec pewnie natychmiast wróci do domu. Halo? Barney, to ja. Harvey. Nic się jeszcze nie stało. Może w ogóle się nie stanie  odparł Barney.Postanowił, że kiedyzadzwoni tata, powie, że jest chory.%7łe strasznie boli go brzuch.Wtedy tata napewno wróci prosto do domu, prawda? Przecież własny syn będzie dla niegoważniejszy niż cokolwiek, co zaplanował na dzisiaj, zgadza się?  Jednak niejesteś na patrolu?  spytał. Jorge powiedział mamie, a ona powiedziała, że za Chiny nie wyjdę dzisiaj zdomu. I dobrze.Nie wychodz. Tak, ale Jorge wyszedł.Poszedł z kumplami na trening piłkarski.Nierozumiem, dlaczego jemu wolno, a mnie nie. On jest starszy.Ten morderca nie jest zainteresowany nastolatkami. On też tak powiedział.Nie kumam, czemu nie mogłem z nim iść. A co robią Lloyd i Sam? Też siedzą w domu.Dla mnie to kompletnie bez sensu.Te wszystkiedzieciaki zginęły z domów.Jakby wszyscy się umówili: każmy dzieciom siedziećtam, gdzie są w największym niebezpieczeństwie.Czekaj, ktoś puka do drzwi.Chryste, nie, Harvey!W słuchawce zapanowała cisza.Na stronie Zaginieni Chłopcy ludziezaczynali już podpuszczać Petera. No, pokaż, ile jesteś wart. Wiedzieliśmy, że twoje gadanie to ściema, zboku!Harvey wrócił, chwała Bogu. Sorki, musiałem wpuścić Jorgego.Głupek skręcił kostkę i pan Greenmusiał go odwiezć do domu.Jest niezle wkurzony.Będę już kończył.Zadzwoń,jeśli coś się stanie.Barney odłożył słuchawkę.Tata go kochał.Barney nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.Czymożna kochać jednego chłopca i chcieć zabijać innych? Czy można śledzić, łapaći zabijać chłopców tak podobnych pod wieloma względami do tego jednego,którego starasz się chronić ze wszystkich sił?No dobra, nie mógł tego znieść.Musiał ściągnąć tatę do domu.W raziekonieczności wezwie pogotowie, będzie udawał atak wyrostka.Zanim zorientująsię, że nic mu nie jest, zagrożenie minie.Będzie już za pózno.Ktoś był przy drzwiach.Cztery głośne puknięcia człowieka zdeterminowanego uzyskać reakcję.W ten sposób pukali dostawcy.Znajomi i sąsiedzi zawsze pukali grzecznie, częstowystukiwali rytm  rat, tat-atat, tat.Ludzie, którzy chcieli coś sprzedać, teżbyli grzeczni, ale bardziej oficjalni, zwykle były to cztery oschłe, urzędowepuknięcia.Ale dostawcy nie bawili się w uprzejmości.Mieli coś do dostarczenia,mieli prawo do uwagi domowników i nie certolili się, żeby ją uzyskać.Znów cztery puknięcia, jeszcze głośniejsze.Ten, kto był pod drzwiami, niemiał czasu na wygłupy.Ale kurierzy nie przychodzili o ósmej wieczorem.Najlepiej to zignorować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Lee Goldberg Detektyw Monk 03 Detektyw Monk i strajk policji
  • Coulter Catherine Gwiazda 03 Gwiazda z nefrytu
  • Jeffries Sabrina Lord 03 Niebezpieczny lord
  • Marlowe Mia Dotyk 03 Dotyk oszustaS303
  • Yolen, Jane Drachen Trilogie 03 Die Drachenbotschaft
  • Coulter Catherine Baron 03 Szalony baron
  • Kagawa Julie Iron Fey 03 Iron Queen
  • Han Jenny Do wszystkich chlopcow, ktorych
  • Jeffries Sabrina Stare panny..04 Taniec zmysłów
  • Chuck Logan [Phil Broker 01] The Price of Blood (v5.0) (epub
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • biuroszczecin.xlx.pl