[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uprzedzałam, że pociągnie to za sobąkonsekwencje.Jeśli chciałaś ocalić swoją własność przed zniszczeniem,należało ją przywołać do porządku.- W butach na wysokich obcasachgórowałam nad tą kobietą o jakieś ćwierć metra, a pomimo mocy,którymi, jak wiedziałam, dysponowała, moja fizyczna obecność i możetakże moja reputacja wystarczyły, by skłonić Elizabeth do zrobieniakroku w tył.Rozjaśniłam nieco ogniki świec wokół nas i zapłonęłyżwawiej, rozpraszając cienie.Wkurzała mnie ta rozmowa o Gwen jak ojakimś klamocie.Może i jej, Gwen, nie cierpiałam, ale ostatecznie była żywą", czującą istotą.- Jesteś moją dłużniczką, Krzesicielko Ognia - ciągnęła Elizabeth.Wypowiadała teraz słowa ostro i szybko, jak gdyby przemieliła jewcześniej zębami. - W takim razie proponuję, żebyś wpisała to na mój rachunek, bozanim opuszczę tej nocy to miejsce, będzie jeszcze gorzej - odparłam,rozkoszując się złośliwym uśmieszkiem, który uniósł lewy kącik moichust.Gdy próbowałam ją obejść, dostrzegłam kątem oku, jakzamachnęła się lewą ręką na moje plecy.Odwróciwszy się na prawejpięcie, dobyłam sztylet z pochwy na biodrze, aby przeciąć Elizabethgardło.Nie spodziewałam się, że mnie zaatakuje.Nie było to w styluStarszych.Brudną robotę odwalali za nich pomagierzy.Niewiedziałam o Elizabeth właściwie nic, co czyniłoby z niej kogośrównie groznego, jak Macaire i Jabari.Jednakże Danaus zdążył już wkroczyć do akcji, chwytającwampirzycę za przegub dłoni oraz unieruchamiając jej rękę nadgłową, zanim jeszcze ostrze mojego sztyletu zetknęło się z bladą skórąStarszej.- Mam ją zabić teraz? - zapytał beznamiętnie.Spojrzałam z góry naElizabeth, która patrzyła wytrzeszczonymi oczami to na mnie, to naDanausa.Gdyby tylko drgnęła, Danaus bez zastanowieniazmiażdżyłby jej rękę.A gdybym rzekła choć słowo, zagotowałbykrew płynącą w jej żyłach, aż zaczerniłaby skórę i przemieniłanarządy wewnętrzne w cuchnącą breję.Wsunęłam nóż z powrotem po pochwy.- Pózniej - powiedziałam, marszcząc lekko czoło.Gdyby Elizabethprzyszłoby na myśl, że darowaliśmy jej życie, moglibyśmy pózniejdomagać się od niej pomocy.Poza tym nie byłam pewna, czyDanausowi uda się zgładzić ją tak łatwo. Kiwnął głową i puścił wampirzycę, popchnąwszy ją lekko wkierunku drzwi, wiodących do Wielkiej Sali Sabatu.Starsza nieodezwała się ani słowem; sztywnym krokiem ruszyła ku drzwiom,które same się otworzyły, gdy do nich podeszła.Był to jeden z tychtalentów, których najbardziej zazdrościłam Starszym.Nocniwędrowcy na ogół nie rozwijali zdolności telekinezy przedosiągnięciem tysięcznego roku życia.Liczyłam, że opanuję tę sztuknieco wcześniej.Na razie potrafiłam tylko wprawić na odległość wdrżenie filiżankę ze spodkiem, co nie było specjalnie przydatne anibudzące lęk.Wielka komnata, wysoka na trzy kondygnacje, rozświetlona byłablaskiem świec, jakby ktoś się obawiał monstrów zaczajonych wmrocznych kątach.Na ścianach wschodniej i zachodniej zawieszonodwadzieścia kandelabrów, a w każdym z nich tkwiło ponad tuzinwielkich żółtych świec.%7łyrandole pod sklepieniem także lśniłyblaskiem, oświetlając flagi i sztandary zwisające z sufitu.Zwiatłoodbijało się nawet od czarnej marmurowej posadzki.Tylko podest z krzesłami dla członków Sabatu i Naszego Władcypozostawał skryty w cieniu.Elizabeth wróciła na swoje miejsce napodium, obok Macaire'a.Jabari zajmował trzecie z krzeseł, czwartepozostawało puste, podobnie jak fotel Naszego Władcy.Trójkanocnych wędrowców była na pozór sama, ale Danaus wyczułobecność naturi, które czaiły się w pobliżu.Czy opuściły komnatę,zanim do niej wkroczyliśmy?- Nie przypominam sobie, żebym cię wzywał - oświadczyłMacaire, kiedy wraz z Danausem znalazłam się na środku sali. Zatrzymaliśmy się, woląc zachować pewien dystans między nami aSabatem, choć to bynajmniej nie zapewniało nam większegobezpieczeństwa.Miałam tylko nadzieję, że w ten sposób zyskamysekundę lub dwie, gdyby należało szybko zareagować.- Przybyłam odzyskać coś, co należy do mnie - odrzekłam,wsuwając palce dłoni w tylne kieszenie spodni i przyjmując swobodnąpostawę.Nie wiem, czy to mogło zrobić wrażenie, gdyż byłam pewna,że każdy w tym pomieszczeniu mógł poczuć mój lęk.- Nie uzgadnialiśmy, że zjawi się tu ta wampirzyca.- Hipnotycznygłos rozległ się gdzieś pod sufitem.Melodyjny ton był jak sen iodbijał się echem od ścian, zanim w końcu spłynął ku mnie.- I obcy,wcale tu niepotrzebny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
  • Wells Rebecca Ya Ya 02 Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia ya ya
  • Lensman 02 Smith, E E 'Doc' First Lensman
  • Benzoni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały
  • Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały(1)
  • Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
  • John Norman Gor 02 Outlaw of Gor
  • Kieszen pelna zyta Agatha Christie
  • Black Edwin Format C
  • Marek Hłasko Następny do raju
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rolas.keep.pl