[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeremy był przyjacielem Brada i potrafił sobie z nim poradzić.Ona poniosłakompletną porażkę.Starała się bardzo podtrzymać go na duchu i okazać muzrozumienie, trudno jednak było zaakceptować jego teorię na temat diabła w tym przypadku jej zdanie nie różniło się od zdania Jeremy'ego.Próbowaławięc skłonić Brada, żeby zamówił sobie coś do jedzenia.Z nadzieją, żekiedy zajmie się jedzeniem, zapomni o diable.Ale Brad oświadczył, żeabsolutnie nie jest głodny.Jednym słowem, była w siódmym niebie, kiedy w barze pojawił sięJeremy. Kto dzwonił? spytała odruchowo.Czego natychmiast pożałowała,przecież Jeremy nie miał obowiązku spowiadać się przed nią, kto do niegodzwoni.Mógł śmiało dać jej do zrozumienia, że to nie jej sprawa.Ale on bez żadnych oporów udzielił informacji. Najpierw rozmawiałem z Joem.Znalezli faceta, który razem z DinahGreen był w barze.Zgarnęli go już.Brad natychmiast poderwał głowę. Nareszcie! Powiedział coś? Czy to on ma Mary? Nie wiadomo, Brad.Gość twierdzi, że podczas Halloweenu wcale gotu nie było.Noc spędził w Bostonie, u dziwki.Policja zatrzymała go, jutrorano jadę z Joem do Bostonu, żeby go przesłuchać. Jadę z wami. Nie, Brad, nie jedziesz.Jesteś zbyt zaangażowany emocjonalnie.Dobrze się stało, że Joe zabiera mnie ze sobą.A ja, jak wiesz, zapytam się198RSgościa o wszystko, co trzeba.Z tym że wcale nie jestem taki pewien, że toon. Dlaczego tak myślisz? spytała Rowenna.Oczywiście, że wolałaby,by mordercą okazał się bostończyk, a nie ktoś z Salem.Nie daj Boże ktoś,kogo zna osobiście. Mówiłem już nieraz.Zabójca za dobrze zna te strony.Poza tym.poza tym mam takie przeczucie.A jestem tu wystarczająco długo, żebynauczyć się czegoś takiego nie ignorować.W każdym razie na pewno jestto ktoś, kto zna okolicę, wie, kto jest właścicielem danego pola, wie, jakdanego pola się dogląda.Morderca Dinah wiedział, że właścicielką pola jestGinny, a Ginny nie chodzi po polu i nie sprawdza, czy kukurydza dobrzerośnie.Zleca to farmerom, a oni, jak podejrzewam, nie pojawiają się na jejpolach codziennie. Pola kukurydzy.Niech je szlag. mruknął Brad. Jeśli trzebabędzie, przejdę osobiście każde z tych przeklętych pól. Brad, od wielu dni przeczesują pola.Przecież wiesz. Wiem powiedział ponurym głosem Brad. Chyba zaczyna padaćmi na mózg.Ale ja już tego nie wytrzymuję.Nie wiem, gdzie ona jest, co znią się dzieje.Wierzę, że żyje, ale wiem też, że każda chwila, podczas którejnie robimy nic, to dla niej jeden krok bliżej ku śmierci. Jesteś gliniarzem, Brad.Dobrze wiesz, że czekanie jestnajtrudniejsze.Zanurkuj tu, zanurkuj tam.Nic.Czekasz do następnego dnia,żeby sprawdzić kawałek dalej.A ci, co pracują na ulicach? Obserwujeszgodzinami dom, w którym mieszka pedofil.Dostajesz świra z nudów, odpicia kawy, żeby nie zasnąć, od tego cholernego czekania.Brad, wszystkorobimy, jak trzeba.Znajdziemy ją.199RSBrad, nie odrywając oczu od Jeremy'ego, powoli pokiwał głową.Jakbystarając się mu uwierzyć.Nagle pojawił się przy nich Eric.Brad na jego widok zmrużył oczy.Nachylił się do Rowenny i szepnął: Słyszałem, że on robi maski diabła. Tak odszepnęła Rowenna. Ale to jeszcze o niczym nie świadczy.Wyluzuj, Brad. Panie Flynn. powiedział Eric, kładąc dłoń na ramieniuJeremy'ego. Słyszałem, że jest pan rewelacyjnym gitarzystą.Kapelazaprasza pana serdecznie do wspólnego grania.Gdyby spojrzenie mogło zabić, Eric by już nie żył.Rowenna może by iprzeżyła, ale Jeremy wyraznie dawał jej do zrozumienia, że wie, iż onamaczała w tym palce.Ale zaraz jakby złość mu przeszła.Rowenna prawie na bankwiedziała, co pomyślał.Nigdy nie zaszkodzi zintegrować się zmiejscowymi.Dla dobra śledztwa.Nawet z miejscowymi, którzy są w kręgu podejrzanych.Nawet? Zwłaszcza!Wstał.Podszedł do kapeli, pogadał chwilę z chłopakami i chwycił zawolną gitarę.Rowenna uśmiechnęła się.Przecież Jeremy Flynn naprawdę potrafigrać, miała już okazję przekonać się o tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]