[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypomniałem sobie wielu spośród tych, którzy byli klienta-mi mojej matki, ale nie chciałem tego powiedzieć.- Jednak ja mam wiarę - ciągnął prorok z zagubionym spoj-rzeniem - i właśnie to każe mi myśleć.Na przykład doszedłem downiosku, że świat nie jest dobrze zbudowany i dlatego nie możebyć dziełem Boga.Wzdrygnąłem się.Nigdy nie słyszałem, żeby tak mówił człowiek żyjący z Kościo-ła.Choć w głębi duszy, słuchając go, czułem sekretną radość, niewiem dlaczego.Nie ośmieliłem się go o nic pytać, więc mówił dalej:- Popatrz na przykład na zwierzęta.One nigdy nie zabijają,chyba że odczuwają strach albo głód, czym dają nam stały przy-kład, który powinniśmy naśladować.Bo my zabijamy dla przy-jemności.80 - Albo za słuszną sprawę - ośmieliłem się wtrącić.- Szukamy słusznej sprawy, aby ukryć przyjemność, a przy-najmniej tak się dzieje w większości wypadków.Wojny są wspa-niałym przykładem słusznych spraw.U zwierząt podziwiam wła-śnie to, że nigdy nie giną w wojnach.- Zwierzęta też stworzył Bóg - wymruczałem, broniąc czegoś,co mnie nie obchodziło - a w tym sensie można powiedzieć, żedzieło jest doskonałe.- A my, ludzie, niszczymy je - zauważył.- Stajemy się panamizwierząt, aby je zabijać.- To też prawda.Czynimy złym coś, co nigdy takim nie było.- Czynimy złym wszystko, a w dodatku z pozorną łaską bożą.Wojny, okrucieństwa, zło i niesprawiedliwość zależą od nas, lu-dzi.Choroby, klęski, trzęsienia ziemi, zarazy, wypadki, w którychdzieci palą się żywcem, zależą od Boga.Powiedz, czy z jednej lubdrugiej strony ten świat jest dobrze zbudowany.- To niemożliwe, żeby Bóg się pomylił do tego stopnia - szep-nąłem.- Wobec tego ktoś Go wprowadził w błąd.- Nie rozumiem.To była prawda: nie rozumiałem, choć w głębi serca coś, czegonie potrafiłem wytłumaczyć, zmuszało mnie do zgodzenia się zproboszczem Sant Pau.Ale ten nie był skłonny mówić dalej,przynajmniej chwilowo.Jego spojrzenie zagubiło się na momentw pustce, podczas gdy dłonie jeszcze bardziej zbliżyły się doognia.Wydało nam się, że w oddali jacyś grabieżcy rozkopujągrób usypany tego samego ranka, poszukując klejnotów.Nor-malnie proboszcz goniłby ich, wzywając świętego gniewu bożego,ale tym razem nie poruszył się, jakby nagle przestało go to ob-chodzić.Nadal miał zagubione spojrzenie.81 - Nie o to chodzi, że nie mam odwagi ich ścigać - rzekł po paruminutach.- Poza tym ten cmentarz jest pod moją opieką.Nieruszam się jednak, bo nie warto walczyć przeciw tej groteskowejbudowie świata.Masz tutaj dowód, że śmierć jest tak absurdalnajak życie.Cokolwiek byś zrobił, wszystko na próżno.- Widzę, że nie ma ksiądz chęci walczyć - powiedziałem w na-dziei, że nie urażę go tymi słowami.- Dość już walczyłem.Może jest coś, czego o mnie nie wiesz.- Co takiego?- Nie wiesz, że byłem żołnierzem.Zaskoczyło mnie to.Rzeczywiście tego nie wiedziałem.Myśla-łem, że proboszcz Sant Pau del Camp spędził życie na cmentarzu iw kościele.- Nie.Nie mogłem sobie nawet tego wyobrażać - odparłempółgłosem.- Kiedy byłem bardzo młody, zaciągnąłem się na wojnę, żebyodbić Rousillon, które należało do króla Majorki.Barcelona sfi-nansowała wojnę, jeszcze bardziej się zubożając i nie zdając sobiesprawy z tego, że oznaczało to rzez ludzi, którzy koniec końcówmówią tym samym językiem i nie zasługują na śmierć, co nawetzwierzę by zrozumiało.Bo też zwierzę byłoby z pewnością mą-drzejsze od nas.Ale wtedy się tym nie przejmowałem.Dano mido rąk tarczę i topór.- Nie wyobrażam sobie księdza z toporem - rzekłem.- Użyłem go tylko jeden raz.- Jak to było?- Tylko jednego dnia uczestniczyłem w bitwie.Nauczonomnie, że muszę uciec się do podstępu, jeżeli chcę, by wróg, niedość ostrożny, stał się moją ofiarą.Miałem podnieść topór nadjego głową, jakbym miał rozpłatać mu czaszkę, a wtedy on osłoni82 tarczą górną część ciała, nie zdając sobie sprawy, że odsłaniapodbrzusze.Wówczas powinienem wykonać bardzo prosty, alepotwornie szybki ruch: opuścić topór i wbić mu go w genitalia,przerąbując go od dołu ku górze niemal na dwoje.Jego przyro-dzenie, pęcherz, brzuch spadną nagle na ziemię w strumieniachkrwi.Zrobiłem to tak dobrze, że mój przeciwnik nawet nie byłświadomy, iż umiera: a raczej był, bo jego śmierć była straszliwa ipowolna, wszystko mu wypadało przez tą potworną ranę.Stałemtak blisko, że jego krew lała mi się po twarzy.Proboszcz rozłożył ręce, jakby mówił:  Widzisz, jakie to pro-ste? Pierwszy cios wprowadza w błąd, drugi zabija.Słyszeliśmyniewyraznie, że grabieżcy grobów odnalezli już trumnę z surowe-go drewna i właśnie ją otwierają, lecz nie zwracaliśmy na to uwa-gi.Duchowny zamknął oczy i ciągnął opowieść.- Odmówiłem dalszej walki, zwłaszcza gdy zobaczyłem, jak pozwycięstwie moi towarzysze plądrują obóz wroga, zabijają dzieci igwałcą kobiety.I jeszcze coś.- Jeszcze coś?- Dwie rzeczy.Pierwszą była msza odprawiona, żeby podzię-kować Bogu za zwycięstwo.Tak więc, mówiłem sobie, uznano, żeto Bóg jest autorem tego wszystkiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Maria z Agredy Mistyczne miasto Boże czyli żywot Matki Boskiej
  • Clare Cassandra Dary AnioÅ‚a 05 Miasto zagubionych dusz (ofic)
  • MARIA Z AGREDY MISTYCZNE MIASTO BOÅ»E(Å»ywot Matki Bożej)
  • Janusz Aleksandra Dom Wschodzacego Slonca 001 Miasto magow
  • Dary AnioÅ‚a 03 Miasto szkÅ‚a (oficj.) Clare Cassandra
  • Janusz Aleksandra Miasto magów 01 Dom Wschodzacego SÅ‚onca
  • PaweÅ‚ Rzewuski Warszawa miasto grzechu Prostytucja w II RP
  • CASSANDRA CLARE Miasto Zagubionych Dusz TÅ‚umaczenie Nieoficjalne
  • Wood Barbara Biblioteczka Pod Różš Zielone miasto w sÅ‚oÅ„cu
  • Michael Moorcock Saga O Elryku 04 ÂŒniÅ¡ce Miasto
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsz5.keep.pl