[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owen tu nie przyjdzie.Gdy jestem chora, nie przystoi, by wchodził do mojejkomnaty.Nie przyjdzie, ale.Moje palce zaczęły nerwowo skubać pościel.Macać, szukać.Gdzie ona jest?Co zrobili z moją broszą w kształcie smoka, broszą, którą zawsze mam wpiętą wsuknię?Zaniepokojona Guille nachyliła się nade mną.- Milady?- Gdzie ona jest? Gdzie? - zaszeptałam gorączkowo.- Mój srebrny smok?Dla mnie było to najważniejsze pytanie pod słońcem.Guille podsunęła mi do ust kubek, kazała popić, a kiedy odebrała ode mnienaczynie, uśmiechnęła się i wsunęła mi w dłoń srebrną czarodziejską bestię.Uśmiechnęłam się uszczęśliwiona.- Niech milady zaśnie - powiedziała miękko Guille, spoglądając na mnie ztroską.Pokiwałam głową, zamknęłam oczy.Ostatnia myśl, jaka przemknęła mi przezgłowę, było to rozpaczliwe wezwanie.Owenie, przyjdz.Tak bardzo ciebiepotrzebuję.Obudziłam się o świcie.Na pewno w jakimś stopniu wypoczęta, zbyt jednaksłaba, by wstać.Zniadanie złożone z piwa i chleba zjadłam w łożu, siedząc opartana poduszkach, zdumiona, że znowu chce mi się jeść.- Wszyscy są bardzo zatroskani o milady - powiedziała Guille, kładąc obokmnie grubą książkę w pozłacanej oprawie.- To od Jego Królewskiej Mości.Kazał powiedzieć milady, że jak tylko skończy lekcje, będzie się modlił zamilady.A milady lepiej niech jeszcze nie czyta.Poczeka z tym, aż poczuje sięlepiej.Zaśmiałam się cicho, bo w moim synu mogłam czytać jak w otwartej książce.Doskonale wiedziałam, że to właśnie zrobi.Każe przynieść mi brewiarz.Szkoda, że nie jest to książka od Owena.Na pewno nie przekazałby mibrewiarza, tylko tom z opowieściami, może o walijskich kochankach.I tę książkę przeczytałabym od deski do deski, choćby niewiadomo jak była gruba.Kiedy ktoś zapukał do drzwi, serce zabiło szybciej.Niestety nie był to Owen,tylko Alice.- Czy mogę porozmawiać z milady?- Ależ tak! - zawołałam, wyciągając do niej rękę.- Chodz tu, proszę, i odpędzode mnie nudę.Czuję się już o wiele silniejsza.Bo tak było.Wszystko widziałam wyraznie, byłam spokojna i pewna siebie.Jedyną przykrą pamiątką po niefortunnym wydarzeniu były stłuczenia na udzie iramieniu.Bolało, ale nie był to ból nie do wytrzymania.Strach, który dręczyłmnie jeszcze poprzedniego dnia z powodu dziwnych, niewytłumaczalnychdolegliwości, prawie znikł podczas głębokiego twardego snu po winieprzyprawionym walerianą.Może jego resztki gdzieś tam jeszcze czaiły się wzakamarku głowy, ale na pewno nie uniemożliwiały mi racjonalnego myślenia.Aw wyniku tej właśnie czynność, czyli myślenia, doszłam do bardzo krzepiącegowniosku.Było, minęło.Strach ma wielkie oczy.Bo powodu do obaw na pewnonie ma.Alice przysunęła sobie stołek bliżej łoża.Kiedy Guille zaproponowała jej wino,machnęła ręką niecierpliwie i nachyliwszy się nade mną, szepnęła:- Milady pozwoli, że się jej przyjrzę.- Na dłuższą chwilę wbiła we mnie wzrok.- I cóż takiego zobaczyłaś, Alice?- Milady wygląda bardzo mizernie.- Po prostu muszę wypocząć.Mój medyk.- Ten cały medyk to skończony osioł.Nic nie widzi, nawet jak coś mu usiądziena czubku tego wielkiego nochala! Milady, przyszłam, bo koniecznie muszęmilady coś powiedzieć.- Ale przecież chyba nic mi nie grozi!- To się jeszcze okaże.Moje obawy, niby już takie niewielkie i zanikające, nagle ożyły ze zdwojonąsiłą.Czyżby jednak moje podejrzenia były słuszne? Przeklęta dolegliwość, którazniszczyła mego ojca, spadła także na mnie? Czyżby Alice to dostrzegła?Zauważyła, że czasami jestem roztrzepana, nieobecna duchem, a czasami bardzowybuchowa? To prawda, że starałam się panować nad sobą, ale nie zawsze mi sięto udawało, a moje damy zapewne plotkowały o tym, eo z kolei doleciało do uszu Alice, która wyciągnęłaz tego wnioski.Przeraziłam się.- Alice! - krzyknęłam, łapiąc ją kurczowo za ramię.- Mów!- Już mówię.Milady jest przy nadziei.Byłam wstrząśnięta, w głowie nagle zrobiła się pustka, w całym ciele mróz.Siedziałam jak skamieniała, wlepiając oczy w Alice.Dziecko! Będę miaładziecko!I nagle spadła na mnie wielka, wprost niewiarygodnie wielka ulga, że to jednaknie to, czego obawiałam się najbardziej, tej straszliwej słabości umysłu, od którejczłowiek nigdy się już nie uwolni.Tylko dziecko.Nie, tego się jednak niespodziewałam.Choć spójrzmy prawdzie w oczy.Przecież akurat to nie powinno być dla mnieniespodzianką.Jestem brzemienna, stąd niespokojność, stąd mdłości.Chociażnie przypominałam sobie, żeby coś takiego trapiło mnie, kiedy nosiłam podsercem Henryka.Czułam się doskonale, byłam spokojna i pełna nadziei, że czekamnie różowa przyszłość.Teraz znów noszę dziecko pod sercem, to ono jest przyczyną moichniedomagań.Dziecko, a nie słabość umysłu.Boże, jak wspaniale!Roześmiałam się głośno, radośnie.Na co Alice oznajmiła bardzo cierpko:- Nie jest to raczej powód do radości! Milady, proszę mi powiedzieć, czymilady czuje się tak, jakby była przy nadziei?- Sama nie wiem.Alice wydała z siebie charakterystyczny dzwięk, coś w rodzaju cmoknięcia,kiedy toporna służąca znów nie zrobiła czegoś jak należało.- Czy milady ma przypadłość miesięczną?Zastanowiłam się przez moment, bo i było nad czym, skoro tego rodzajuprzypadłości zawsze miałam bardzo nieregularnie.Kiedyż to po raz ostatni?Chyba dwa miesiące temu, może trzy.A więc nie ma wątpliwości.Noszę pod sercem dziecko Owena!Przez krótką chwilę czułam jeszcze wielką radość, wręcz uniesienie, nagledopadł mnie strach.Też wielki, tak wielki, że aż zadrżałam, choć w komnaciebyło bardzo ciepło. Alice wzięła mnie za ręce i lekko ścisnęła, jakby to miało pomóc mi się skupić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Golon Anne & Golon Serge Angelika 11 Angelika w Quebecu
  • Golon Anne & Golon Serge Angelika 05 Bunt Angeliki
  • Mather Anne Tyle lat, tyle Å‚ez
  • Stuart Anne Czarny lód 02 Zimny jak lód
  • Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (11) Wszystkie weyry Pern
  • Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (15) Niebiosa Pern
  • Anne Thomas Soffee Nerd Girl Rocks Paradise City, A True Story of Faking It in Hair Metal L.A. (2005)
  • Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (13) Smocze oko
  • 01 Ryzykowne rozkosze Long Julie Anne Pennyroyal Green
  • ciagi szeregi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rolas.keep.pl