[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po każdymtelefonie nalegaÅ‚, by zaczekać w kawiarni.Kerry roznosiÅ‚o, lecz niemiaÅ‚a wpÅ‚ywu na tempo wydarzeÅ„.Mota drażniÅ‚ jÄ… swojÄ… uwodzi-cielskÄ… konwersacjÄ… przyprawianÄ… dowcipami i aluzjami, które zakażdym razem trafiaÅ‚y jak kulÄ… w pÅ‚ot.UdaÅ‚o siÄ™ jej nakÅ‚onić gowreszcie do rozmowy o polityce.ZapytaÅ‚a o Oswalda Leite, o któ-rym w Stanach Zjednoczonych mówi siÄ™, że jest możliwym preten-dentem do fotela prezydenckiego w czasie kolejnych wyborów.Mota z podziwem i entuzjazmem zaczÄ…Å‚ rozwodzić siÄ™ na tematpolityka, lecz nie powiedziaÅ‚- niczego, czego Kerry by nie wie-dziaÅ‚a.W koÅ„cu okoÅ‚o piÄ…tej wykonaÅ‚ ostatni telefon.TriumfalnieoznajmiÅ‚, że Deborah wÅ‚aÅ›nie zadzwoniÅ‚a, że wychodzi od fryzjerai w ciÄ…gu godziny bÄ™dzie w domu.Niespiesznie poprosiÅ‚ o ra-chunek, zapÅ‚aciÅ‚, po czym dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ spÄ™dziÅ‚ przy telefonie zpowodu trudnego przypadku medycznego".ByÅ‚ kwadrans popiÄ…tej, kiedy nareszcie wyszli z baru i doszli do podjazdu.Jeden zdwóch chÅ‚opców czuwajÄ…cych nad samochodami po kilku mi-nutach podstawiÅ‚ auto i ruszyli w drogÄ™.O tej porze ruch w mieÅ›cie byÅ‚ duży.Ludzie wracali z pracy.Kerry zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy to ona pechowo wybraÅ‚a porÄ™ prze-mieszczania siÄ™ po mieÅ›cie, czy Rio byÅ‚o po prostu wieczniezakorkowane.Niemal caÅ‚y dzieÅ„ spÄ™dziÅ‚a poÅ›ród jadÄ…cych lubstojÄ…cych w miejscu pojazdów.Mota wÅ‚Ä…czyÅ‚ pÅ‚ytÄ™ CD z muzykÄ…brazylijskÄ… i zaczÄ…Å‚ rozprawiać o instrumentach muzycznychtypowych dla poÅ‚udniowo-wschodniej części kraju, z której po-chodziÅ‚a jego rodzina.Kerry, jak rzadko kiedy, nie miaÅ‚a ochotysÅ‚uchać opowieÅ›ci na temat różnicy w brzmieniu cavaquincho iskrzypiec z Sertáo.PatrzyÅ‚a na jezioro przybierajÄ…ce różne odcienie czerwieni, nalatarnie zapalajÄ…ce siÄ™ jedna po drugiej.PrzygasaÅ‚a zieleÅ„ pa-górków, choć ich bazaltowe wierzchoÅ‚ki nadal lÅ›niÅ‚y w ciepÅ‚ymÅ›wietle zachodu sÅ‚oÅ„ca.Mota gadaÅ‚ bez przerwy.ZamilkÅ‚ niespodziewanie dopiero nakoÅ„cu jeziora, gdy skrÄ™cili w drogÄ™ pnÄ…cÄ… siÄ™ serpentynami nazboczach Corcovado.Samochód poÅ‚ykaÅ‚ wÄ…skÄ… wstążkÄ™ ciemnegoasfaltu.WzdÅ‚uż drogi wznosiÅ‚y siÄ™ wysokie mury posesji.Reflek-tory zainstalowane w ogrodach oÅ›wietlaÅ‚y tropikalne drzewa wy-stajÄ…ce ponad ogrodzenia.Kerry widziaÅ‚a już tylko profil swojegokierowcy zarysowujÄ…cy siÄ™ raz po raz na tle mijanych plam Å›wiatÅ‚a.Twarz Moty, pozbawiona galanterii, nabieraÅ‚a zaskakujÄ…co groz-nego i nieustÄ™pliwego wyglÄ…du.Od czasu do czasu na zakrÄ™tach widać byÅ‚o w dole ciemnepÅ‚aszczyzny, sporadycznie oÅ›wietlone goÅ‚ymi żarówkami i neona-mi o biaÅ‚ej poÅ›wiacie.ByÅ‚y to fawele.Tym razem przemówiÅ‚a Kerry.ZapytaÅ‚a, jak daleko jadÄ…, ktozamieszkiwaÅ‚ tÄ™ dzielnicÄ™, czy Deborah nie baÅ‚a siÄ™ wracać wie-czorami sama.Mota odpowiadaÅ‚ jej krótkimi zdaniami.ZmieniÅ‚asiÄ™ też jego mimika.Kurtuazyjne grymasy zastÄ…piÅ‚ enigmatyczny iniepokojÄ…cy uÅ›miech.W miarÄ™ jak piÄ™li siÄ™ w kierunku szczytu, domy stawaÅ‚y siÄ™ corazrzadsze i mijali mroczne strefy, które zapewne byÅ‚y lasami.- To prawda - Mota zazgrzytaÅ‚ zÄ™bami - dzielnica nie jest zbytbezpieczna.Kerry nie widziaÅ‚a teraz jego twarzy - lecz odniosÅ‚a wrażenie,że z niej szydziÅ‚.- SÅ‚yszaÅ‚a pani o amerykaÅ„skim dziennikarzu, który prowadziÅ‚dochodzenie w sprawie handlu kokainÄ….- CoÅ› mi to mówi.Co mu siÄ™ staÅ‚o?- Znaleziono go w skrzynce.Poćwiartowanego.- I ?- To byÅ‚o tu, w faweli znajdujÄ…cej siÄ™ poniżej drogi.Kerry poczuÅ‚a, że jej żoÅ‚Ä…dek zawiÄ…zuje siÄ™ w supeÅ‚ek.To niebyÅ‚ strach, lecz wzmożona czujność.Kerry przygotowywaÅ‚a siÄ™ nanieznane doÅ›wiadczenie, szykowaÅ‚a siÄ™ do walki.- A wzdÅ‚uż drogi - ciÄ…gnÄ…Å‚ Mota - czÄ™sto czajÄ… siÄ™ bandyci.Kerry obserwowaÅ‚a pustÄ… szosÄ™, którÄ… oÅ›wietlali reflektorami,jadÄ…c coraz wolniej.- ZÅ‚odziejom najczęściej chodzi tylko o pieniÄ…dze.Czarna Å›ciana lasu ciÄ…gnęła siÄ™ bez koÅ„ca.- Mimo to - dodaÅ‚ ze szczerym, lecz nieprzyjemnym Å›miechem- ludzie nie zawsze wychodzÄ… z tego caÅ‚o.Nagle w oddali Kerry spostrzegÅ‚a Å›wiatÅ‚a samochodu.- ZwÅ‚aszcza nazbyt ciekawscy ludzie.Zanim Mota dokoÅ„czyÅ‚ zdanie, Kerry pojęła wszystko.ZwiatÅ‚a,które zauważyÅ‚a w oddali, nie zbliżaÅ‚y siÄ™, samochód staÅ‚ w po-przek drogi.Wokół pojazdu majaczyÅ‚y sylwetki ludzi.SpróbowaÅ‚aotworzyć drzwi, byÅ‚y jednak zablokowane.Gdy odwróciÅ‚a siÄ™ doMoty, zobaczyÅ‚a, że jednÄ… rÄ™kÄ… prowadzi, a drugÄ… trzyma w po-gotowiu, by uderzyć jÄ… w razie potrzeby.- ProszÄ™ zachować spokój - rozkazaÅ‚ jej.- Jak to mówicie poangielsku, weszÅ‚a pani do jaskini lwa".Takie grozby nie budziÅ‚y w Kerry szacunku, lecz pomagaÅ‚y jejpozbyć siÄ™ ostatnich zahamowaÅ„.W mig rozszyfrowaÅ‚a zasadzkÄ™,podwójnÄ… grÄ™ Moty, fatalne, lecz nieuchronne wyjÅ›cie, jakie jejzostaÅ‚o.Grzeczna i trochÄ™ dziecinna kobieta, która daÅ‚a siÄ™ zÅ‚apaćw sidÅ‚a, bÅ‚yskawicznie zamieniÅ‚a siÄ™ w Kerry z Fort Bragg.Od rogatek dzieliÅ‚o ich ponad sto metrów i zabójcy nie zaryzy-kowaliby strzelaniem w ciemno do zbliżajÄ…cego siÄ™ samochodu,wiedzÄ…c, że w Å›rodku siedzi ich czÅ‚owiek.Z szybkoÅ›ciÄ… i precyzjÄ…,które caÅ‚kowicie zaskoczyÅ‚y MotÄ™, Kerry wymierzyÅ‚a mu cios iprzejęła kierownicÄ™.Lexus gwaÅ‚townie skrÄ™ciÅ‚.Kerry przecięławÄ…skÄ… skarpÄ™ na poboczu i ruszyÅ‚a w ciemność.Zbocze byÅ‚otak strome, że pas szerokoÅ›ci dwudziestu metrów ogoÅ‚ocony byÅ‚ zdrzew.Samochód porwaÅ‚ ze sobÄ… pojedyncze krzaki i po kilkusekundach wbiÅ‚ siÄ™ pomiÄ™dzy dwa pnie, niczym piÅ‚ka flippera.Natrzecim drzewie maszyna zatrzymaÅ‚a siÄ™ niemal pionowo.KerryzwiniÄ™tej w kÅ‚Ä™bek podczas upadku nic siÄ™ nie staÅ‚o.Mota niezapiÄ…Å‚ pasów.WalnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… w przedniÄ… szybÄ™ i nieprzytomny leżaÅ‚na kierownicy.Drzwi nadal byÅ‚y zablokowane.Kerry pochyliÅ‚a siÄ™nad Brazylijczykiem i pod jego marynarkÄ… zobaczyÅ‚a rewolwer.KolbÄ… uderzyÅ‚a w szybÄ™, która rozprysÅ‚a siÄ™ na kawaÅ‚ki.CzuÅ‚a, jakodpryski szkÅ‚a rozcinajÄ… jej lewe ramiÄ™, gdy przeciskaÅ‚a siÄ™ przezmaÅ‚e okno.Powyżej na drodze poruszaÅ‚y siÄ™ Å›wiatÅ‚a latarek.Kerry sÅ‚yszaÅ‚aodgÅ‚os kroków na asfalcie i nawoÅ‚ywania.LeÅ›ne poszycie jirzezkilka dni chÅ‚onęło deszcz i teraz byÅ‚o Å›liskie i maziste.Kerry, cze-piajÄ…c siÄ™ pni drzew, pomimo bólu, po ciemku ruszyÅ‚a stromymzboczem w dół.XIRio de Janeiro, BrazyliaZmiercionoÅ›na biedronka powoli posuwaÅ‚a siÄ™ głównÄ… alejÄ…Baixady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]