[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerknął w bok.Isabelle nadal spała.Przez zasłony sączyło siępołudniowe słońce. Nie śpisz?.Przetoczył się na plecy i spojrzał w sufit. Oczywiście, że nie. Nie byłam pewna.U ciebie jest sześć, siedem godzin wcześniej niż u mnie.Właśnie zapada zmierzch. Włochy?. Jesteśmy teraz w Pradze.Aadna.Duża rzeka i mnóstwo budynków ziglicami.Z daleka wygląda jak Idris.Ale jest zimno.Zimniej niż w domu. No dobrze, dość o pogodzie.Jesteś bezpieczna? Gdzie Sebastian i Jace?. Są ze mną.Trochę się od nich oddaliłam.Powiedziałam, że chcę popatrzećna widok z mostu. Więc jestem widokiem z mostu?.Clary się zaśmiała albo przynajmniej Simon poczuł w głowie coś w rodzajucichego, nerwowego chichotu. Nie mogę za długo zwlekać.Choć oni chyba niczego nie podejrzewają.Jace.Jace na pewno nie.Sebastiana trudniej rozgryzć.Nie sądzę, żeby mi ufał.Wczoraj przeszukałam jego pokój, ale nic tam nie ma, to znaczy, nic, co bywskazywało na ich plany.Zeszłej nocy.. Zeszłej nocy?. Nic.To dziwne, że była w jego głowie, a on nadal miał wrażenie, że Clary cośukrywa. Sebastian ma w swoim pokoju szkatułkę, która kiedyś należała do mojejmamy.Z jego rzeczami z dzieciństwa.Nie mam pojęcia, po co ją trzyma. Nie trać czasu na próby rozszyfrowania Sebastiana.On nie jest tego wart.Dowiedz się, co zamierzają. Próbuję.Wydawała się zirytowana. Nadal jesteś u Magnusa?. Tak.Przeszliśmy do fazy drugiej naszych planów. Tak? A jaka była faza pierwsza?. Faza pierwsza to było siedzenie przy stole, zamawianie pizzy i sprzeczaniesię. A faza druga? Siedzenie przy stole, picie kawy i sprzeczanie się?. Niezupełnie.Simon wziął głęboki wdech. Wezwaliśmy demona Azazela. Azazela?.Jej głos zrobił się tak piskliwy, że Simon omal nie zatkał sobieuszu. Więc o to chodziło z tym głupim pytaniem o Smerfy.Powiedz mi, żeżartujesz. Nie.To długa historia.Simon opowiedział jej wszystko najlepiej, jakpotrafił, obserwując, jak Isabelle oddycha, jak światło za oknem staje się corazjaśniejsze. Myśleliśmy, że pomoże nam znalezć broń, która zrani Sebastiana, aJace a nie. Jasne.ale wzywanie demonów?.Clary nie wydawała się przekonana. AAzazel nie jest zwyczajnym demonem.To ja jestem tutaj z Drużyną Zła.Ty jesteśDrużyną Dobra.Pamiętaj o tym. Wiesz, że nic nie jest takie proste, Clary.Wydawało się, że usłyszał jejwestchnienie, poczuł muśnięcie powietrza na skórze, aż zjeżyły mu się włoski nakarku. Wiem.Miasta i rzeki, pomyślała Clary, kiedy puściła złoty pierścionek i odwróciłasię od widoku mostu Karola do Jace a i Sebastiana.Stali po drugiej stronie staregokamiennego mostu, pokazując sobie coś, czego nie mogła zobaczyć.W dole wodabarwy metalu omywała bezgłośnie stare pylony.Niebo zasnute czarnymi chmuramimiało taki sam kolor.Wiatr szarpał jej włosy i płaszcz, kiedy szła w stronę Jace a i Sebastiana.Potem wszyscy ruszyli dalej.Chłopcy rozmawiali cicho.Mogłaby włączyć się do ichrozmowy, gdyby chciała, ale w spokojnej urodzie miasta z wieżami przebijającymisię przez mgłę było coś takiego, że wolała milczeć, patrzeć i rozmyślać.Most przechodził w brukowaną ulicę ze sklepami dla turystów, sprzedającymikrwistoczerwone granaty i duże kawałki polskiego bursztynu, ciężkie czeskie szkło idrewniane zabawki.Nawet o tej porze, przed nocnymi klubami widziała koników zwejściówkami albo kartami ze zniżkami na drinki.Sebastian odpędzał ichniecierpliwym gestem i burczał coś z irytacją po czesku.Tłum trochę sięprzerzedził, kiedy dotarli do dużego średniowiecznego placu, na którym mimozimna kręciło się sporo ludzi.W licznych kioskach można było kupić kiełbaski igorący cydr.Zatrzymali się przy jednej budce i zjedli miejscowe specjały przywysokim, chwiejnym stoliku.W pewnym momencie wielki zegar stojący pośrodkuplacu zaczął wybijać godzinę.Kiedy ruszyła pobrzękująca maszyneria, z drzwi poobu stronach zegara wyłonił się krąg drewnianych postaci: dwunastu apostołów, jakwyjaśnił Sebastian, podczas gdy lalki krążyły i krążyły. Istnieje legenda powiedział, nachylając się nad kubkiem gorącego cydru że król kazał wyłupać oczy twórcy zegara, żeby nigdy więcej nie zbudował czegośrównie pięknego.Clary zadrżała i przysunęła się do Jace a.Milczał, odkąd opuścili most, jakbypogrążył się w myślach.Ludzie głównie dziewczyny zatrzymywali się, żeby naniego spojrzeć.Jego jasne włosy zwracały uwagę pośród ciemnych zimowychkolorów Rynku Staromiejskiego. Sadysta oburzyła się Clary.Sebastian przesunął palcem po krawędzi kubka i zlizał z niego cydr. Przeszłość to inny kraj. Obcy kraj poprawił go Jace.Sebastian zmierzył go wzrokiem. Co? Przeszłość to obcy kraj; tam wiele rzeczy robi się inaczej powiedziałJace. Tak brzmi cały cytat.Sebastian wzruszył ramionami i odsunął kubek.Za zwrot naczyń do stoiskaz cydrem dostawało się euro, ale Clary podejrzewała, że jej brat nie będzie zawracałsobie głowy udawaniem porządnego obywatela dla marnych groszy. Chodzmy.Clary jeszcze nie skończyła cydru, ale odstawiła naczynie na stolik i poszłaza Sebastianem w labirynt wąskich, krętych uliczek odchodzących od placu.Jacego poprawił, pomyślała.Oczywiście był to drobiazg, ale czy krwawa magia Lilith niepowinna związać go z Sebastianem w taki sposób, żeby uważał wszystko, co onrobi, za słuszne? Czy mógł to być pierwszy znak choćby maleńki że łączący ichczar zaczyna słabnąć? Wiedziała, że głupio jest łudzić się nadzieją.Ale czasami nadzieja jestwszystkim, co się ma.Ulice stawały się coraz węższe i ciemniejsze.Chmury całkiem przesłoniłycoraz niżej stojące słońce, tu i ówdzie staroświeckie lampy gazowe rozświetlałymglisty mrok.Asfalt przeszedł w bruk, chodniki się zwęziły, zmuszając ich domarszu gęsiego jak po wąskim moście.Tylko widok innych przechodniów,wyłaniających się i znikających we mgle, upewniał Clary, że nie przeniosła się wczasie do miasta ze swojej wyobrazni.W końcu dotarli do kamiennego łuku, który otwierał się na mały plac
[ Pobierz całość w formacie PDF ]