[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Proszę kontynuować rzucił wściekły. Tak, a więc zdawało mi się, że mieli do dyspozycjijakieś pieniądze.Zapędziła się nieco, był to szczegół, którego nie znała.Ale mogła przypuszczać, że kiedy przewodniczący królewskich komisji posyła na miasto zawodowych uwodzicieli,musi zapewnić im należyte środki, by mieli za co olśniewaćdziewczęta.Tok rozumowania był pewnie prawidłowy, ponieważ Baumier nie zaprzeczył żadnemu słowu.Angelika,coraz pewniejsza, ciągnęła opowieść. I mówił dalej: Przynajmniej tym razem trafiliśmy naślicznotkę, która wie, na czym rzecz polega, i nie bije odrazu po twarzy, nie należy stracić takiej szansy.Idz, poczekaj na mnie w tawernie Saint-Nicolas, postaw sobie szklaneczkę na koszt starego.hm! A potem się zastanowimy". Co on chciał przez to powiedzieć? zapytał Baumier,o mało nie parując ze złości.390 Nie wiem, proszę pana.Wyznaję, że miałam innerzeczy w głowie.To był tak miły chłopiec.Trzeba przyznać,że dobrze go pan wybrał.Był niezwykle śmiały.To znaczynie, żeby mi się to nie podobało.wyjaśniałam panu, żemoje życie było niezbyt rozrywkowe u tych hugenotówi już od dłuższego czasu nie kosztowałam pewnych.przyjemności.Uliczka była całkiem pusta.Wstrętem przejmowało ją opowiadanie równie prostackiej historii, ale wydawało się, że Baumier słucha jej chętniei wierzy w każde słowo.Był tak poruszony, że Angelikazaczęła ograniczać nieco wyobraznię. Wszystko popsuł, niestety, mój pracodawca.Zaskoczył nas znienacka.On jest bardzo gwałtowny i łatwowpada w gniew.Jest też bardzo silny i mój nowy przyjacielnie miał żadnych szans w walce z nim.Wybrał ucieczkę, tobyło najmądrzejsze wyjście, nieprawdaż? Niech zaraza spadnie na tych lekkoduchów.Dlaczegosię rozdzielili? Jeśli wysyłam ich we dwójkę, to musi być kutemu jakiś powód.! Jeśli chodzi o mnie, to pan Berne zaciągnął mnie doswego biura, by mnie złajać.Był, jak już panu mówiłam,bardzo zły. Zazdrość! Być może przytaknęła Angelika z odrobiną kokieteriiw głosie. Pewne jest jednak, że był już bliski wychłostaniamnie, kiedy przybył pan Grommaire i wybawił mnie od kary.Baumier poruszył się nerwowo.Najwyrazniej nowa wersja wypadków wytrąciła go z równowagi. To wszystko? Nie, to nie wszystko wyszeptała Angelika, po razkolejny spuszczając głowę. A więc do dalej? Ja.ja,widziałam znowu tego chłopca w niebieskimsurducie. Gdzie? Kiedy? Tego samego wieczora.Mieliśmy jeszcze czas, byuzgodnić spotkanie przy murach.A potem, nazajutrz.Mówiła urywanym głosem.Jedno nieostrożne zdanie mogło zburzyć całą misterną budowlę kłamstw.391 A potem nie widziałam go więcej.Przypuszczam, żewyjechał z miasta.Czynił w każdym razie takie aluzje.Było mi jednak trochę przykro.Baumier wzruszył ramionami, rozczarowany i zły. Wszyscy są siebie warci! Człowiek stara się ich nauczyć zawodu, wyjaśnić rolę, powierza się im misje o ogromnym znaczeniu i proszę, zwiewają cicho przy pierwszej okazji, by szukać szczęścia gdzie indziej.Ale ze strony JustinaMedarda doprawdy się tego nie spodziewałem.Komu więczaufać?Angelika nie zostawiła mu zbyt dużo czasu do zastanawiania się nad dziwnym zachowaniem nieszczęsnego JustinaMedarda, który poświęcenie dla słusznej sprawy i odwagęw wykonywaniu obowiązków przypłacał właśnie, służąckrabom jako pożywienie.Błagalnym tonem powiedziała: A teraz, gdy już wszystko panu wyznałam, proszę niebyć dla mnie zbyt surowym.Obiecuję, że jutro opuszczętych hugenotów.Służba u nich ściąga na mnie same kłopoty.Trudno! Nie wiem jeszcze, dokąd pójdę, ale na pewnoich opuszczę, obiecuję panu. Ależ wcale nie, pani ich bynajmniej nie opuści.Przeciwnie, zostanie pani tam, by informować mnie na bieżącoo wszystkim, co się tam dzieje.O, proszę, na przykładucieczka na Sainte-Marie", wie pani coś o tym? Jest przecież pani zapisana! Cóż ja mogę? Nie wiem zupełnie, o co chodzi, proszępana.Wydaje mi się, że gdyby mój pracodawca miał wyjeżdżać, powiedziałby mi o tym albo widziałabym jakieś przygotowania. Niczego pani nie zauważyła? Nie.Próbowała zrobić jak najbardziej naiwną minkę.Baumier obracał w palcach nieszczęsną listę. Ale moje informacje wydają się prawdziwe. Jeśli ci, którzy je dostarczają, starają się równie dobrzejak pański Justin Medard. parsknęła Angelika. Niech pani będzie cicho! wrzasnął Baumier. Wysłuchałem wszystkiego pobłażliwie, a pani zaraz podnosi głowę.Bezwstydna! Bezczelna! Zasłużyła pani tylko392na to, by zamknąć ją w domu dla skruszonych dziewcząt,ponieważ jest pani w rzeczywistości dziwką, i to najgorszejkategorii.A jeśli pani rzeczywiście nią jest, bardziej sięprzyda na zewnątrz.I, uspokojony, ponownie dokładnie się jej przyjrzał. Jeśli pani rzeczywiście nią jest powtórzył półgłosem, nagle zamyślony.Wstał i wyszedł zza stołu.Angelika zastanawiała się trwożliwie, co on zamierza.Miała nadzieję, że nie zechce całusaw zamian za uwolnienie.Chwiejnym krokiem skierował siędo drzwi. Proszę pana, proszę pana! krzyknęła błagalnie,wyciągając ku niemu złożone dłonie. Proszę obiecać, żemnie pan uwolni i zwróci córeczkę.Nic złego nie zrobiłam! Tak, sądzę, że uwolnię panią odparł wyrozumiale ale przedtem.musi pani przejść mały sprawdzian.i będzie wolna.Wyszedł.Gdyby nie była tak przejęta, dostrzegłaby niepokojącyton jego głosu, gdy mówił: .musi pani przejść mały sprawdzian".Ale Angelika z radością i ulgą skupiła się na drugiejczęści wypowiedzi: .i będzie wolna".A już sytuacja wyglądała na beznadziejną.Oby tylko zwrócili jej dzieci panaBerne'a w tym samym czasie co Honorine!Ramiona jej zadrżały.Zamknęła oczy i po policzkachspłynęły dwie łzy, wycieńczenia i radości.Potem drzwi otworzyły się ponownie i ktoś wszedł dopokoju.Był to policjant Franciszek Desgrez.iROZDZIAA XIVZobaczyć go ponownie, z jego kwadratową szczęką,z twardym spojrzeniem, masywnymi ramionami wtłoczonymi w surdut z niebieskiego sukna szamerowanego złotem było tak wielkim i zaskakującym przeżyciem (postaćta wiązała się przecież z Paryżem), że Angelika nie zrozumiała w pierwszej chwili, co to dla niej oznacza.Oto, rozpoznana jako markiza Plessis-Belliere i jako bun-towniczka z Poitou, zostanie uwięziona i osądzona.Stracina zawsze Honorine, tak jak straciła Florimonda.Nie ucieknie już na wyspy.Ale jej sparaliżowany umysł niezdolny był myśleć terazo czymkolwiek.Przeżywała szok.Oto widziała go i poznawała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]