[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, teraz są prawie dorosłe.Kosztują mnie fortunę.Muszę pracować dniami inocami na ich kieszonkowe.I temat został zamknięty Colin napił się wina i rozejrzał po stole, jakby nagledopadł go głód i zastanawiał się, gdzie jest jedzenie.Mel uświadomiła sobie, że to nie dzieci są tematem tabu.To niepracująca matka.Lizanna wygrałaby zakład.Colin miał szkliste oczy.Astrid i Mike byli dobrymi gospodarzami.Pilnowali, by przy stole toczyła sięożywiona rozmowa i by nikt nie czuł się pominięty Obserwując Adrianapogrążonego w ożywionej rozmowie z sąsiadką, podczas gdy Colin z rozmysłemunikał patrzenia w jej stronę, Mel była wdzięczna Astrid, że ta od czasu do czasuwciąga ją do ogólnej dyskusji.Piłka nożna, ceny domów, szkoły, prace drogowe na moście, mądrość wyrażającasię w dawaniu dzieciom telefonów komórkowych i nowy Bond: wszystko tozostało ze śmiechem omówione.Drugi sąsiad Mel, facet w błękitnej bluzie, nie zwracał na nią uwagi, ale nie miałamu tego za złe, ponieważ nie ulegało wątpliwości, że został zaproszony z myślą odziewczynie, która siedziała po jego drugiej ręce.Astrid okazała się dobrą swatką,to było jasne jak słońce.Para pogrążyła się w dyskusji, co oznaczało, że Mei możedokładnie się przyjrzeć plecom sąsiada.W końcu, czemu dopomogło kilka kieliszków wina i brandy, Colin uznał, że Meijest jednak interesującą partnerką do rozmowy.Przez jakiś czas słuchała, jak opowiada o swojej pracy (firma telemarketingowa),ulubionym sporcie (miał łódz motorową) oraz poglądach na aktualny sezonFormuły Pierwszej (byłoby świetnie, gdyby wreszcie pojawiła się jakaś nowakrew, no nie?).Mei nie chciała zachować się niegrzecznie na cudzym przyjęciu, uśmiechała sięwięc i obserwowała, jak wskazówki jej zegarka w ślimaczym tempie zbliżają siędo jedenastej.To chyba odpowiednia pora na wyjście? Przez cały ten czas oczyColina, które do cna straciły dla niej atrakcyjność, błądziły po jej piersiachopiętych fioletową sukienką.Przed wyjściem nie potrafiła nigdzie znalezć stanikabez ramiączek, więc poszła bez stanika.Mei rozbawiona pomyślała, że Vanessazdrowo by się uśmiała, gdyby zobaczyła, że wstawiony facet podziwia biust, któryzdaniem właścicielki jest zupełnie beznadziejny.W końcu jednak zaczęło ją to irytować.Colin nie wiedział i nic go to nieobchodziło, że przez całe swoje dorosłe życie była ambitną kobietą wspinającą siępo szczeblach kariery - widział wyłącznie gospodynię domową wychowującądzieci, w obcisłej sukience, bez pracy i bez stanika.Seksizm nie był sprawą nową dla Mei i zawsze potrafiła sobie z nim radzić,ponieważ czuła się czymś więcej niż sumą części ciała.Jeśli facet zagwizdał nawidok jej nóg, ignorowała go.Była o wiele mądrzejsza niż on, pewna swoichumiejętności.Niech sobie gwiżdże.I co z tego? Jeśli współpracownik rzucał jakąśbystrą uwagę o kobietach, Mei potrafiła osadzić go w miejscu.Wiedziała, że jestwarta więcej niż jakikolwiek mężczyzna zajmujący równorzędne stanowisko.Tylko że jej miejsce pracy się zmieniło.Pewność siebie, którą dawała kariera,wyciągnięto jej spod nóg, jak magik wyciąga obrus spod filiżanek.A załzawione,pijane oczy Colina doprowadzały ją do furii.Założyła ręce na piersi, tam gdzie jego wzrok spoczywał już od kilku sekund.- Czemu nie zrobisz zdjęcia? Wystarczyłoby na dłużej - powiedziała.Może i myśli Colina skupione były na dość pierwotnych kwestiach, ale aluzja doniego dotarła.- Przepraszam, ja tylko.- wybąkał, unosząc wzrok, choć za bardzo byłzakłopotany, żeby spojrzeć jej w oczy.Mel złapała ponad stołem spojrzenie Adriana i energicznie odsunęła krzesło.- Astrid, Mike, cudowne przyjęcie - powiedziała wesoło.- Jedzenie byłofantastyczne, ale jest już jedenasta i musimy iść.Opiekunka do dzieci, rozumiecie!- O tak - potwierdził Adrian, który czytał z twarzy Mel jak z książki.-Dziękujemy.Wołowina była rewelacyjna.Po gorących podziękowaniach wyszli na ulicę i Mel opowiedziała mężowi całąsmutną historię.- Nie wiem, czemu go nie walnęłam - wściekała się, gdy wracali do domu.- Powinnaś była - zgodził się Adrian, trzymając ją za rękę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]