[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miala ciemne oczy i ciemne, lsniace wlosy.Wargi czerwone jak wisnie.Dwa wieki minely od czasu, gdy Tibor zniszczyl mój zamek, zgwalcil moje wampirze kobiety i poslal jedo piachu.Ostatnimi laty smakowalem miekkich cial Cyganek, spuszczajac sie w takie cyganskieodaliski, na jakie mialem ochote.Nie bylo w tym nic z "milosci", to slowo mozna bylo stosowac doinnych, nigdy nie do mnie.Ale teraz.? Byla we mnie tez ludzka strona i od czasu do czasu ona bralagóre w moich snach.Patrzylem na te slodka, zmyslowa Ksiezniczke Podrózniczego Ludu oczami zamglonymi ludzkaslaboscia.Drzenie w moich ledzwiach nie bylo wsciekla pozadliwoscia wampira.I, co za wstyd, mojesny byly wilgotne, a ja lezalem w poscieli rozanielony jak chlopak glaszczacy piersi swej pierwszejdziewczyny!Niestety nie wiedzialem, czy jest to prawdziwe i wiarygodne przewidywanie przyszlosci, czy jedyniesen? Z tego powodu, aby upewnic sie co do efektów moich poszukiwan, noc za noca zastawala mniepalacego ziola i ukladajacego sie do wybiegajacych w przyszlosc marzen.Byly zawsze takie same, tyletylko, ze im lepiej sie poznawalismy, Marilena i ja, tym wiecej rozkoszy sprawiala nam gra milosna, a jastawalem sie co raz bardziej zakochany; az wreszcie zrozumialem, ze zamiast ulotnego snu musze miecprawdziwa kobiete, inaczej zwariuje.I wlasnie wtedy przyszla do mnie.Nalezala do szczepu Grigora Zirry, zwanego "królem" Zirra.W istocie Marilena byla córka Grigora.Mialem wiec racje, nazywajac ja "ksiezniczka" Podrózniczego Ludu.Nadeszli zimowa pora, pod koniec stycznia.Jak siegam pamiecia, nie przypominam sobie równiewscieklego mrozu.Moi Cyganie ustawili wozy w ciasnych skupiskach blisko moich murów, otoczyli jewielkimi blokami sniegu pokrytego polyskliwa powierzchnia lodu, rozbili namioty i trzymali w nichzwierzeta, dla ciepla bijacego z ich cial.Oni wczesniej wiedzieli, ze zima bedzie ciezka, to madrzy ludzie!Pracowali dlugo i ciezko, magazynujac w jaskiniach karme dla zwierzat.Ale ludziom i ich zwierzetomtrudno byloby przetrzymac te zime bez opieki bojara.Drzwi mojego zamku staly dla nich otworem, asienie dobrze opalalem.Mój grog i cierpkie czerwone wino, dawalem na kazda ich prosbe, jak i ziarnodo pieczenia chleba.Nie kosztowalo mnie to nic.Te rzeczy tak czy inaczej nalezaly do Cyganów, gdyzw porach urodzajów oddawali je mi, a ja ich przeciez nie potrzebowalem.Pewnego przedpoludnia przyszedl do mnie jakis czlowiek.Polowal w górach, w moich górach.Nieodmawialem Cyganom tego przywileju, z trzech dzików czy bekasów, jakie ustrzelili, jedna sztukanalezala do mnie, i tak dalej.Ów nieznajomy powiedzial mi o szczepie Zirra, ze zostali w poblizupochwyceni przez lawine, która porwala ich wozy! Tylko garstka przezyla rozproszona po zwalowisku.Wiedzialem, ze to prawda.Ostatniej nocy znowu zaglebilem sie w swoje ziolowe sny, ale tym razempozbawione uciech cielesnych, a zamiast tego wypelnione rozpaczliwymi krzykami umierajacych.Poniewaz w moim snie nie bylo Marileny, zastanawialem sie.czy jest jedna z nich?Wezwalem wiec przywódce moich ludzi.- Nie opodal snieg pochwycil dziewczyne.Ten czlowiek wie, gdzie ona jest.Idz odnalezc ten szczep iprzyprowadz tutaj - rozkazalem.- I pospiesz sie, bo jesli sie spóznisz i ona umrze, uznam, iz mojagoscinnosc jest trwoniona na takich jak ty.Czy to jasne? Po poludniu mój przywódca i jego ludziewrócili.Zameldowal, ze ze wszystkich, których bylo okolo piecdziesieciu, odnalazl przy zyciu tylkosamego Grigora Zirre i z tuzin jego ludzi.- Kaz swoim kobietom opatrzyc ich i nakarmic, daj im wszystko, czego potrzebuja - zarzadzilem.- Naniczym nie oszczedzaj.Maja sie tu czuc swobodnie.Rozumiem, ze stracili wszystko.Pozostali bezzapasowych ubran, wozów, przykryc? Bardzo dobrze, zakwateruj ich na zamku.Znajdz im cieple,osobne pokoje.- Twoi ludzie moga zle to przyjac, panie - odpowiedzial tamten - ze traktujesz tych obcych tak dobrze.Musimy ustepowac tym, którzy nie sa ci winni posluszenstwa.- Jestes szczery i lubie cie za to - odparlem.- Bede wiec tez szczery.Slyszalem o tej kobiecie, MarilenieZirra, iz jest przyjemna.Jezeli to sie okaze prawda, niewykluczone, ze zapragne jej.Wy, Cyganie, niejestescie jedynymi, którzy czuja w nocy zimno! Dlatego traktuj jej ludzi z szacunkiem, szczególnie ojca irodzine, jezeli ktos przezyl.Nie chcialbym, aby mnie uznali za zimnego i okrutnego czlowieka. - Co? Ciebie, panie? - dodal bez sladu emocji w glosie.- Zimny? Okrutny? Któz móglby w touwierzyc?- Czy próbujesz sie ze inna spoufalic? Powiem ci uczciwie, nie sadze, bys zasmakowal w takiejpoufalosci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]