[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A te drugie, pomimo że są tylko marnymimolami, mają czelność uważać się za pożyteczne, a każdegoszlachetnego, wolnego ducha śmią zaliczać do robactwa! I otym odwróceniu rzeczywistych stosunków myśli całe futro, wktórym siedzą mole!Zwrócił się do mnie i mówił dalej: Nakrycie, z którego jadłeś u góry w lesie, było z tejskrzyni.Być może myślałeś, że spotkał cię jakiś szczególnyzaszczyt; myliłeś się jednak.To jest moje trupie nakrycie.Tonim kazałem nakryć stół, kiedy jadłeś swój własny posiłek*emir el muminin  najważniejszy spośród wiernych*nebi  prorok*sahib i szeriat  prawodawca śmierci.Tak myślałem! Być może dzięki tobie ta ucztazamieniła się w biesiadę zmartwychwstania, na którą, nieprzewidując tego, zaprosiłem ciebie.Rozejrzyj się tutaj! Tuwiszą twoje strzelby i wszystkie twoje rzeczy.Dlaczego?Myślałem, że jesteś taki sam jak ja, że jesteś moim duchowymsobowtórem.Sądziłem, że wędrowałeś tą samą drogą, którą jaszedłem, i że żyłeś teraz w swoim  czasie hosanny.Wiedziałem, że nadchodzi dla ciebie okres, w którym będzieszwlókł się na Golgotę, gdzie żołnierze najmici podzielą siętwoją szatą i twoją bronią.Dlatego przyniosłem wszystko nagórę i właśnie do mojej rupieciarni, żeby cię prosić, byśdobrowolnie się ich tutaj wyrzekł.Na takich wrogów niewarto wyruszać z jakąkolwiek bronią.Stań przed nimizupełnie nie uzbrojony.Pancerz ducha jest co prawdaniewidzialny, ale żaden mól czy ryjkowiec nie odważy się goruszyć! To robactwo wyszukuje sobie na karmę tylko takierupiecie, które nie przetrwałyby, nawet gdyby nie stoczyły jemole& Tak myślałem! Kiedy jednak przyszedłem do ciebiena górę, do mojego  grobowca , chcąc, żebyś przeze mniepoznał siebie, usłyszałem z twoich ust słowa, których dzwiękrozlegał się z tamtego świata.Zwiata, do którego tak bardzochciałem z tobą szczęśliwie przejść.Czy jesteś już może potamtej stronie? Czy zobaczyłeś i poznałeś beze mnie tę wprostnie do opisania trudną drogę? Czy nie imały się ciebie ludzkistrach i bojazń, które niegdyś zmusiły mnie, żebym z niejzszedł? Mówiłeś tak mocno, tak pewnie, tak świadomie,jakbyś już dawno osiągnął to, co ja pragnąłem osiągnąć, aleniestety upadłem.Rzeknij mi więc również teraz jakieśmocne, niezawodne słowo! Na pewno z ledwością rozumieszmoje pytanie, jednak jego pięść wpija się w ciebie takgłęboko, że musiałbyś wić się z bólu, gdybyś naprawdę byłmoim sobowtórem. Stał przede mną z wysoko podniesioną głową, trzymającświecę w dłoni, i przeszywał mnie bardzo poważnym,badawczym wzrokiem.Tak mniej więcej patrzy człowiekowiw oczy sąd, kiedy żąda od niego zdania sprawy ze swojegowcześniejszego życia. Wyduś z siebie to pytanie!  powiedziałem. Przerazisz się!  wykrzyknął. Spróbuj!Staliśmy naprzeciwko siebie, człowiek naprzeciwkoczłowieka.A może dusza naprzeciw duszy, duch naprzeciwducha? Czy jesteś Old Shatterhandem?  zapytał. Słyszałemto imię od mojego przyjaciela Dżafara. Byłem nim  odpowiedziałem spokojnie, ale pewnie.Kiedy usłyszał, że zmieniłem czas terazniejszy na przeszły,uczynił gest przerażenia.Potem ciągnął dalej: Jesteś Kara ben Nemsi, efendi? Byłem nim  odrzekłem ponownie. Już nie jesteś? Ani jednym, ani drugim?Kiedy o to pytał, jego wpatrzone we mnie oczy zabłysnęłypełnym nadziei wzruszeniem. Ani jednym, ani drugim! Skinąłem głową. Od kiedy? Powiedz mi! Odkąd oba imiona dokonały tego, czego powinny byłydokonać i czego musiały dokonać! Pod tymi imionami kryjąsię ci, którzy chcą rozwikłać zadaną zagadkę.W jej drzwiachukazało się, niczym młodzieniec opromieniony blaskiemradości, uwolnione ze swoich psychologicznych kajdan  jaludzkości.To tak bardzo wzgardzone i tak okrutnieprześladowane  ja w moich książkach ma do powiedzeniakażdemu, kto potrafi słuchać o nowym, niespodziewanymświecie, w którym ciało, duch i dusza nie są włożone jedno w drugie do jednej skrzyneczki, ale ręka w rękę stoją obok siebiei współdziałają.To tak często wyśmiewane i tak namiętniewyszydzane , ja w moich dziełach nie było żądnym sławywymysłem szalonego ego autora, który pisząc niestworzonehistorie o Indianach i Beduinach, chciał zdobywaćpochlebstwa małoletnich i nierozumnych czytelników.Lecztrudno było wprost uwierzyć w ślepotę tych, którzy w ogólezakładali możliwość takiego szaleństwa.Sami siebiewprowadzali w ten tak bardzo przez nich upragniony błąd,kiedy kłamali, że moje książki zostały napisane tylko dlaczczej rozmowy młodzieży, a absolutnie nie dla duchowychoczu jasno i spokojnie myślących czytelników.Temu silnemu,pewnemu siebie ,ja nie przyszło do głowy, aby żebrząc,kołatać do drzwi na ulicach duchowej niemocy, gdyż z tegoduchowego ubóstwa żyją przecież właśnie te , ja , które bałysię rozwiązania mojej zagadki.Moje  ja , wręcz przeciwnie,unikało wszystkich ulic i rzędów domów w miastach rojącychsię od ludzi i poszło na cały świat&W tym momencie Ustad przerwał mi, chwytając mnie zaramię, i zawołał tonem najwyższego przerażenia: Poszło na cały świat, żeby powiedzieć, że cały światzgubił gdzieś swoje , ja ? Efendi, efendi, co ja słyszę z twoichust! Kto by pomyślał! Ja również byłem autorem, ja.Ja takżeposyłałem swoje myśli na cały świat, żeby& jednak nie; otym pózniej! Nie znałem cię.Miałem o tobie tylko pewnewyobrażenia.Było to tak, jakbym musiał podążyć za jakimśwewnętrznym rozkazem.A teraz jesteśmy obaj tacy sami, tacysami! Nadzwyczajnie tacy sami! Czy naprawdę? Nawet jeśliwe wszystkim, to jednak w jednym nie! Nie jestem jeszczegotów, żeby cię zapytać! Szykuj się na zasadnicze pytanie!Jest ono wprost niesłychane! Czy mam je powiedzieć? Tak!  Tu wisi własność Kara ben Nemsi.Czy zechceszpodarować mi to wszystko? Tak podarować, żebym mógł jużto zatrzymać? Odtąd przestanie być twoją własnością.Niedostaniesz tego do rąk już nigdy w życiu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Golon Anne & Golon Serge Angelika 05 Bunt Angeliki
  • John Norman Gor 05 Assassin of Gor
  • Leslie Charteris The Saint 05 Featuring The Saint
  • Madeline Hunter Regency Post Regency 05 The Protector
  • Claire Adams [The Boss 05] The Boss Vol V (epub)
  • Mercedes Lackey Cykl Heroldowie z Valdemaru (05) Ostatni Mag Heroldów (2) Obietnica magii
  • John Updike [Rabbit 05] Rabbit Remembered (retail) (pdf)
  • Margit Sandemo Cykl Saga o Królestwie ÂŒwiatÅ‚a (05) Noc ÂŒwiÄ™tojaÅ„ska
  • Burrowes Grace Córki ksiÄ™cia Windham 05 Marzenie lady Jenny
  • Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (05) Grzech œmiertelny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowe.htw.pl