[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ta myśl sprawiła, że przeszedł ją dreszcz, dreszcz zbyt silny,aby mogła go zwalczyć drzemiąca w niej gorąca energia.- Czymkolwiek teraz jest, tu spoczywa tylko jego ciało - stwierdził Luke.Jakby w odpowiedzi, nagle rozległ się gniewny wrzask i dzikie syczenie.- Co do.- krzyknął Luke.Eve skierowała w tamtą stronę światło lampki i zauważyła wpatrującego się w nią kota.Zwierzę położyło uszy po sobie i rozwarło pyszczek, aby wydać z siebie kolejny pisk.- Zdecydowanie nie lubię kotów - mruknął Luke.- Tylko psy - zgodziła się z nim Jess, gdy szary pręgowany kot skoczył na płytę, a potemzniknął w ciemnościach.- To chyba ten sam kot, co wtedy-zauważył Luke.Albo Amunnic, pomyślała Eve.Niepowiedziałatego jednak głośno.Po co? Jeśli to był demon, jużuciekł, a ona nie miała pojęcia dokąd.- Pamiętajcie, że szukamy misy- Racja Nie było jej w tunelu.W przeciwnym razie jedno z nas by na niej stanęło - odparłLuke Maże powinniśmy się rozdzielić, żeby jej nie przegapić?Eve niechętnie przeszła na drugą stronę krypty, uważnie przyglądając się posadzce przykażdym kroku.Poderwała głowę, gdy usłyszała, jak ktoś wymiotuje.Luke.On także się zaraził?- Luke, dobrze się czujesz? - zawołała Jess.Eve podbiegła do niego.Wyciągnął rękę, aby jązatrzymać.- Nie patrz - wykrztusił.Za pózno.Już zobaczyła.Na kamiennej płycie, którą opisał im Luke, leżała Briony z rozrzuconymi rękami i nogami.Była blada, biała jak chude mleko.Bez życia Nie ma w niej ani kropli krwi, uświadomiłasobie nagle Eve.Rozdział 9Luke wyciągnął rękę i przesunął palcami po policzku Briony.Był zimny, zimny jak kamień,na którym leżała.Nie mógł uwierzyć, że to ta sama dziewczyna, z którą się umawiał, która siędo niego śmiała, całowała się z nim.Pamiętał, jak ciepłe były jej wargi.- Nie chcę się przyzwyczaić do widoku martwych ciał - powiedziała miękko Eve, a Lukezrozumiał, że myśli o nocy, kiedy walczyli z wargrami, a potem musieli obserwować, jakżycie ucieka z Payne'a.- Nie przyzwyczaisz się - odparła Jess.- Nikt z nas się do tego nie przyzwyczai.Takie coś niemoże spowszednieć.- Wezmiesz miecz? - zapytał ją Luke.- Leży pod płytą.- A dlaczego ty nie.odpowiedział Jess, biorąc na ręce ciało Briony.Gdy ją przytulił, poczuł jak wypełnia gobijący z niej chłód.Eve położyła mu dłoń na ramieniu i jej ciepło trochę mu pomogło,uspokoiło go.- Jak my to wyjaśnimy? - zapytała Eve po chwili- Nie wiem.Ale nie możemy jej tu tak zostawić.Mogliby jej nigdy nie znalezć - odparł Luke.Nie mógłby żyć z myślą, że ciało Briony porzucono na tym starym, smutnym cmentarzu i żenikt jej nie od- i wiedza.- Jasne, że nie możemy - zgodziła się Eve.Luke ruszył prosto do kościoła, Eve i Jess podążyły za nim w ciszy, jak kondukt pogrzebowy.Jeśli mają zostać złapani, trudno.Luke nie zamierzał przepychać ciała Briony przez tunel.Jużsama myśl była odstręczająca.Mijając ołtarz, zaczął odmawiać cichą modlitwę za Briony.Dopuszczał do siebie możliwość,że nie zdążą odnalezć ofiar Amunnica, zanim demon wyssie ich krew do końca.Ale nagleuświadomił sobie, że do tej chwili się oszukiwał.Był pewien, że zdołają wykończyć demona,zanim odbierze komuś życie.Przecież obiecał sobie, że zabiją demona, zanim jego ojciec lub ktokolwiek inny umrze zpowodu epi-demii.Ale to nie film.Nie można było wierzyć, że dobro zawsze zatriumfuje.Zmierć Briony to najlepszy dowód.- Luke - powiedziała miękko Eve, gdy dotarli do bramy kościoła.- Tam mogą być strażnicy.Musimy się zastanowić nad tym, co im powiemy.Miała rację.Myślał tylko o tym, żeby zabrać Briony z tego strasznego miejsca.Wyglądała natej płycie jak ofiara.Nie wyglądała, ona nią była.Złożona w ofierze, aby demon mógł żyć.- Przecież mieszkam na plebanii.Mogliśmy się tam wybrać po jakieś moje rzeczy skoro mójtata został przeniesiony do centrum kryzysowego.- I nagle stwierdziłeś, że chcesz pójść do kościoła.Potrzebowałeś cichego miejsca, aby mócpomyśleć o tacie.- Wszyscy potrzebowaliśmy - dodała Jess, pomagając zmyślić wiarygodną historię.- Strażnikmusiał nie zauważyć, jak wchodziliśmy.My go nie widzieliśmy.- A Briony po prostu znalezliśmy w kościele -dorzucił Luke.- To akurat pokrywa się zprawdą.- Zadzwonię po pogotowie - powiedziała Eve, a Luke pchnął bramę.Jess chwyciła skrzydło iprzytrzymała je, aby Luke mógł wynieść ciało Briony na zewnątrz.Delikatnie ułożył je natrawie.Teraz przynajmniej może zobaczyć gwiazdy, pomyślał i nagle uświadomił sobie, że tobez sensu.Briony przecież nic nie widziała.I już nigdy nie zobaczy-Za nimi rozległy się odgłosy kroków.- Tu nie wolno wchodzić zawołał strażnik wskafandrze ochronnym.- Zresztą od dawna obowiązuje godzina policyjna.Powinniście być wdomu.Luke odsunął się, aby strażnik mógł zobaczyć ciało.- Znalezliśmy ją kościele, jestem synem pastora.Przyszedłem zabrać parę rzeczy z plebani, apotem wstąpiliśmy na chwilę do kościoła.- Przełknął ślinę.- Leżała na podłodze.- Kłamstwospłynęło z jego ust z łatwością, która go zaskoczyła.- Już wezwaliśmy karetkę - dodała Eve.- Odejdzcie od niej.Ale już! - rozkazał strażnik.- Najprawdopodobniej to ofiara epidemii, awy nie jesteście w żaden sposób zabezpieczeni.Zejdzcie na chodnik i nałóżcie maski.-Wręczył im trzy maseczki, dokładnie takie same jak te, które Eve dostała od mamy.Luke wzdrygnął się na myśl o zostawieniu Briony z nieznajomym, ale nie miał wyboru.Razem z Eve i Jess wykonał polecenie.- To już drugi raz dzisiaj - powiedziała Jess, gdy na końcu ulicy błysnęły niebieskie światłaambulansu, - Wydaje mi się że dopiero co wzywałam ich do Seana.Usiadła na krawężniku zezwieszonymi smętnie ramionami.- Dobrze ci się wydaje - stwierdziła Eve.- Przygotujcie się na przesłuchanie.Jest teżradiowóz.Luke'owi nie było łatwo po raz drugi opowiedzieć tę historię.Gdy dotarł do momentu, wktórym natknęli się na Briony w kościele, poczuł się tak, jakby wrócił do krypty i znów jąodnalazł, czuł ciężar jej zimnego, sztywnego ciała w ramionach.Wtedy jego głos się załamał.Musiał kilka razy przełknąć ślinę, aby móc kontynuować.Jess zaczęła płakać, a Eve owinęłasię ciasno ramionami, jakby się bała, że zaraz rozpadnie się na kawałki.- To na razie wystarczy - stwierdził policjant, gdy Luke podał podstawowe fakty.|Zawiozęwas do domów.Jest już po godzinie policyjnej, Rodzice na pewno was szukają.- Otworzyłdrzwi do radiowozu, a Luke, Eve i Jess wsiedli do środka.Nie było szans, żeby zdołali się wymknąć tej nocy.A to oznaczało, że przez kilka kolejnychgodzin Amunnic będzie się żywił nie niepokojony.Luke poczuł mdłości, gdy sobie touświadomił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]