[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ojciec nigdy nie wyrazi zgody na to małżeństwo.- Delikatnie ugryzła Johna wucho, nie chcąc zastanawiać się nad trudnymi problemami.John wyczuł, że to stwierdzenie jest równoznaczne z odmową.Poza tym nie rzuciłasię na niego, nie całowała go namiętnie, chcąc, by oboje zapomnieli o wszelkich prze-szkodach.- Nie zamierzam ożenić się z twoim ojcem.Jak brzmiałaby twoja odpowiedz, gdy-by nie względy rodzinne?- Byłabym głupia, gdybym odmówiła, skoro chcesz mnie za żonę - odrzekła Dru-silla zdumiewająco rzeczowym tonem, zważywszy, że dzieliła ich jedynie cienka war-stwa ubrań.- To jest tak" podyktowane rozsądkiem i jako takie uznaję je za niewiele lepsze od nie".- John był zawiedziony.Liczył na odrobinę entuzjazmu.- Jeśli będziesz sobie tegoRLTżyczyła, to zaprowadzę cię do ołtarza z obowiązku po to, by uratować twoją reputację,ale oczekiwałbym raczej, że nasz związek będzie się opierał na wzajemnym uczuciu.Przybrała dziwny wyraz twarzy, a na jej wargach zaigrał tajemniczy uśmieszek.- Nie spodziewałam się, że ktoś kiedykolwiek zainteresuje się tym, co czuję.- Czy zdołasz pokochać mnie choć trochę? Kocham cię tak, że mojej miłości star-czy dla nas dwojga, ale miło byłoby mieć świadomość, że nie jestem ci obojętny.- Wiem, że przytrafiło mi się coś wspaniałego.Wprawdzie brak mi doświadczeniaw tych sprawach, ale wydaje mi się, że cię kocham, Hendricks.- Mam na imię John, kochanie.Proszę, mów mi po imieniu.- Niespodziewaniewtulił twarz w zagłębienie szyi Drusilli, upajając się jej zapachem.- John - powiedziała stanowczym tonem, jakby przyzwyczajając się do tego imie-nia, po czym dodała cicho: - Och, John.Roześmiał się i pociągnął ją za sobą w stronę łóżka.Miał nadzieję, że nie postępujezbyt zuchwale, pragnąc spędzić na miłosnych igraszkach czas, który im został.- Kochanie, możesz mi teraz powiedzieć, że nie mam prawa cię do tego nakłaniaćdopóty, dopóki się z tobą nie ożenię.Z westchnieniem pchnęła go na łóżko; usiadł na materacu.- W takim razie obawiam się, że jestem rozwiązła.Nie zamierzam cię powstrzy-mywać i chcę skorzystać z okazji.Gdybym teraz zrezygnowała, a przytrafiło nam się cośzłego, gdybyś na przykład zmienił zdanie.- Nigdy nie zmienię zdania - zapewnił John, wtulając twarz w zagłębienie międzypiersiami Drusilli.- Albo jeśli ojciec nam zabroni.Wolał się nad tym nie zastanawiać.Do spotkania z księciem zostało sporo czasu.Wziął w usta brodawkę rysującą się pod tkaniną koszulki Drusilli.Westchnęła i przytuli-ła głowę Johna do piersi.Czuł, jak szybko i mocno bije jej serce.Chwycił rąbek koszulkii uniósł nad biodro.Drugą ręką zaczął pieścić Drusillę tak, że bezwiednie rozchyliła uda.- Zdejmij koszulę.Chcę cię podziwiać nagą - poprosił.Zawahała się, ale spełniła jego prośbę.Opadł przed nią na kolana i przywarł po-liczkiem do jej ud.RLT- Wiesz, od jak dawna chciałem to zrobić? Od chwili, kiedy zobaczyłem cię wbryczesach.- Powiedziałeś mi, że mam się przebrać, żeby łatwiej było mi jechać konno.- To prawda - zapewnił i pocałował ją w udo.- Gapiłeś się na moje nogi.- Są bardzo ładne.- Pocałował ją jeszcze raz.Potem wsunął dłoń pomiędzy uda ipowoli wędrował nią w górę.- Podziwiałem również twoje piersi.Wyzwolone z gorsetu,kołysały się przy każdym ruchu.- Jesteś okropny.- To prawda.Zaraz ci to udowodnię.- Pocałował ją tam, gdzie trzymał dłoń.- Panie Hendricks! - Zaskoczona, zorientowała się, że użyła tonu, którym wcze-śniej wydawała Johnowi polecenia.- Lady Drusillo! - odpłacił jej pięknym za nadobne i nakrył jej płeć ustami.Uniosłabiodra, wzdychając i jęcząc cichutko.Kiedy się cofnął, z zadowoleniem zobaczył, że jest gotowa.Pożałował, że nie ro-zebrał się przed przyjściem Drusilli.W tym momencie ona szarpnęła jego koszulę.Po-zwolił jej ją zdjąć, a potem rozpiąć guziki spodni.Zawstydzenie ukochanej działało ni-czym afrodyzjak.Nie mogąc czekać dłużej, ściągnął spodnie i położył się na łóżku obokDrusilli.Poprosił, by ujęła jego męskość, i pokazał, jakie ruchy sprawiają mu największąprzyjemność.Okazała się pojętną uczennicą, tak że po chwili to on wydawał jęki.Zarazpotem dosiadła go, a on chwycił ją za pośladki i mocno przyciągnął do siebie.- Dzisiaj będę uważał.- Nie - zaprotestowała.- Nie powinniśmy ryzykować.- Nic mnie to nie obchodzi.Drusilla unosiła się i opadała w powolnym rytmie.Sprawiała mu tym niewysło-wioną przyjemność.Odsunął się nieznacznie i obserwował, jak oszalała z podnieceniadotyka się w intymnym miejscu i drży w spazmach orgazmu.Gdy otworzyła oczy, popa-trzyła na niego zdumiona, że nie osiągnął spełnienia.Tymczasem John panował nad sobąz najwyższym trudem, wiedząc, że musi zachować rozsądek.Zdumiewająco łatwo Dru-RLTsilla złamała jego postanowienie.Pochyliwszy się, wsunęła ciężkie, nabrzmiałe piersi wjego dłonie, znaczyła go miłosnymi piętnami, podkreślając prawa właścicielki.Nie był w stanie dłużej się kontrolować.Przetoczył się wraz z nią na łóżku i po-grążał się w niej w coraz szybszym tempie.Nakrył jej usta swoimi, by stłumić krzykirozkoszy.Po równoczesnym szczytowaniu opadł na nią całym ciężarem.- Jedna czy druga noc mi nie wystarczy - wydyszał w jej usta.- Chcę, żebyś co-dziennie zasypiała naga obok mnie.- Ja? - spytała, zdumiona.- Ty.Moja kochana, piękna Drusillo.Wtuliła się w niego.- Powiedz mi jeszcze raz, że mnie kochasz - poprosiła z uśmiechem.- Kocham cię - rzekł z prostotą, czując, że te słowa nie oddają siły jego uczucia.-Chciałbym ci to udowodnić.Obsypałbym cię brylantami, rubinami i perłami, gdybym jemiał.Ubrałbym cię w jedwabie.- Urwał, zakłopotany.Nie będzie w stanie zapewnić jej dostatniego życia.Jeśli Drusilla zgodzi się za-mieszkać pod jego dachem, to będzie musiała zapomnieć o luksusie.- Proszę, mów dalej.Lubię, jak to mówisz, i lubię to, co robisz.O świcie John zastanawiał się, czy uda mu się nie zasnąć w siodle.Był wyczerpa-ny, ale szczęśliwy i spełniony.Pogładził po włosach śpiącą obok niego Drusillę i deli-katnie dotknął jej ramienia.- Obudz się i porozmawiaj ze mną.Schowała się pod kołdrę.Poczuł, że całuje jego tors.Położył ją na sobie, by móczajrzeć jej w oczy.- Nie próbuj chować się przede mną.Chyba pamiętasz, że kiedy cię tu zaprasza-łem, powiedziałem, że musimy omówić parę kwestii.- A tymczasem prawie w ogóle nie rozmawialiśmy.- Na jej twarzy malował sięuśmiech triumfu.- Wkrótce będziemy w Londynie - powiedział.- Dojedziemy tam najdalej za dwadni.- Wiem - odparła z westchnieniem.- Wtedy wszystko może się skończyć.RLT- O czym ty mówisz?! Oczywiście, że się nie skończy.Chyba nie sądzisz, że po-zwolę ci odejść?- Nie widzę innej możliwości rozwiązania sytuacji.Poczuł nagłe ściskanie w gardle.Czyżby się mylił co do jej uczuć?- Uważam, że po tym, co się stało, nasza znajomość powinna zakończyć się mał-żeństwem.Powiedziałaś, że mnie kochasz i że przyjęłabyś moje oświadczyny.Popatrzyła na niego oczami, w których krył się smutek i lęk.- Niech pan nie czuje się do tego zmuszony, panie Hendricks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]