[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WierzyÅ‚ w nie sam Burchard Miller,jakżeż nie mieli wierzyć żoÅ‚dacy?Zauważono zaraz, że gdy Miller zbliżaÅ‚ siÄ™ do koÅ›cioÅ‚a ZwiÄ™tejBarbary, koÅ„ pod nim stanÄ…Å‚ nagle, podaÅ‚ siÄ™ w tyÅ‚, rozwarÅ‚ chrapy,stuliÅ‚ uszy i parskajÄ…c trwożnie, nie chciaÅ‚ naprzód postÄ…pić.Stary jene-raÅ‚ nie pokazaÅ‚ po sobie trwogi, jednak nastÄ™pnego dnia wyznaczyÅ‚ tostanowisko ksiÄ™ciu Heskiemu, sam zaÅ› odciÄ…gnÄ…Å‚ z wiÄ™kszymi dziaÅ‚amiw stronÄ™ północnÄ… klasztoru, ku wsi CzÄ™stochowie.Tam przez noc sy-paÅ‚ szaÅ„ce, by z nich nazajutrz uderzyć.Ledwie tedy rozbÅ‚ysÅ‚o na niebie, rozpoczęła siÄ™ walka artylerii; lecztym razem pierwsze zagraÅ‚y dziaÅ‚a szwedzkie.Nieprzyjaciel nie myÅ›laÅ‚zrazu uczynić w murach wyÅ‚omu, by przezeÅ„ do szturmu siÄ™ rzucić;chciaÅ‚ tylko przerazić, zasypać kulami koÅ›ciół i klasztor, wzniecić po-żary, podruzgotać dziaÅ‚a, pobić ludzi, rozszerzyć trwogÄ™.Na mury klasztorne wyszÅ‚a znów procesja, bo nic tak nie ukrzepia-Å‚o walczÄ…cych, jak widok PrzenajÅ›wiÄ™tszego Sakramentu i spokojnie znim idÄ…cych zakonników.DziaÅ‚a klasztorne odpowiadaÅ‚y grzmotem nagrzmot, bÅ‚yskawicÄ… na bÅ‚yskawicÄ™, ile mogÅ‚y, ile ludziom siÅ‚ i tchu wpiersi starczyÅ‚o.Ziemia też zdawaÅ‚a siÄ™ trząść w posadach.Morze dy-mu rozciÄ…gnęło siÄ™ nad klasztorem i koÅ›cioÅ‚em.Co za chwile, co za widoki dla ludzi (a wielu takich byÅ‚o w twier-dzy), którzy nigdy w życiu nie patrzyli w krwawe oblicze wojny!Ów huk nieustajÄ…cy, bÅ‚yskawice, dymy, wycia kul rozdzierajÄ…cychpowietrze, straszliwy chychot granatów, szczÄ™kanie pocisków o bruki,gÅ‚uche uderzenia o Å›ciany, dzwiÄ™k rozbijanych szyb, wybuchy pÄ™kajÄ…-cych kul ognistych, Å›wist ich skorup, chrobot i trzaskanie dylowaÅ„,chaos, zniszczenie, piekÅ‚o!.W czasie tego ani chwili spoczynku, ani oddechu dla wpół zduszo-nych dymem piersi, coraz nowe stada kul, a wÅ›ród zamieszania gÅ‚osyprzerażajÄ…ce w różnych stronach twierdzy, koÅ›cioÅ‚a i klasztoru: Pali siÄ™! wody! Wody!NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG175 Na dachy z bosakami!.PÅ‚acht wiÄ™cej!Na murach zaÅ› okrzyki rozgrzanych walkÄ… żoÅ‚nierzy: Wyżej dziaÅ‚o!.wyżej!.pomiÄ™dzy budynki.ognia!.OkoÅ‚o poÅ‚udnia dzieÅ‚o Å›mierci wzmogÅ‚o siÄ™ jeszcze.Zdawać siÄ™mogÅ‚o, że gdy dymy opadnÄ…, oczy szwedzkie ujrzÄ… tylko stos kul i gra-natów na miejscu klasztoru.Kurzawa wapienna ze Å›cian obitych kula-mi wzbijaÅ‚a siÄ™ i mieszajÄ…c siÄ™ z dymami, przesÅ‚aniaÅ‚a Å›wiat.Wyszliksięża z relikwiami egzorcyzmować owe tumany, aby nie przeszkadza-Å‚y obronie.Huk dziaÅ‚ staÅ‚ siÄ™ przerywany, ale tak gÄ™sty jak oddech zdyszanegosmoka.Nagle na wieży, Å›wieżo odbudowanej po zeszÅ‚orocznym pożarze,ozwaÅ‚y siÄ™ trÄ…by wspaniaÅ‚Ä… harmoniÄ… pobożnej pieÅ›ni.PÅ‚ynęła z góry tapieśń i sÅ‚ychać jÄ… byÅ‚o naokół, sÅ‚ychać wszÄ™dy, aż na bateriachszwedzkich.Do dzwiÄ™ku trÄ…b doÅ‚Ä…czyÅ‚y siÄ™ wkrótce gÅ‚osy ludzkie iwÅ›ród ryku, Å›wistu, okrzyków, Å‚oskotu, grzechotania muszkietów roz-legaÅ‚y siÄ™ sÅ‚owa:Bogarodzica, Dziewica,Bogiem sÅ‚awiona Maryja!.Tu wybuchÅ‚o kilkanaÅ›cie granatów; trzask dachówek i krokwi, apotem krzyk: Wody! , targnÄ…Å‚ sÅ‚uchem i.znów pieśń pÅ‚ynęła dalejspokojnie:U twego Syna, hospodyna,SpuÅ›ci nam, ziÅ›ci namChlebny czas, zbożny czas.Kmicic, stojÄ…c na murach przy dziale naprzeciw wsi CzÄ™stochowy,w której byÅ‚y stanowiska Millera i skÄ…d najwiÄ™kszy szedÅ‚ ogieÅ„, odtrÄ…-ciÅ‚ mniej wprawnego puszkarza i sam pracować zaczÄ…Å‚.A pracowaÅ‚ takdobrze, że wkrótce, chociaż to byÅ‚ listopad i dzieÅ„ chÅ‚odny, zrzuciÅ‚ to-Å‚ub lisi, zrzuciÅ‚ żupan i w samych tylko szarawarach i koszuli pozostaÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]