[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyczuł irytację w jej głosie.Emma była realistką i nietolerowała wypraw do krainy marzeń.- Mam jeszcze jedno pytanie - ciągnęła.- Co z tymi ludzmi, którzy cię śledzą,by zobaczyć, czy przypadkiem się przy tobie nie pojawię?- Powiedziałaś, że wypatrzyli mnie dopiero teraz, gdy przyjechałem doLondynu.W obozie nikt mnie śledzi.- Jesteś tego pewien? Jonathan skinął głową.- Tylko dziewięciu z nas przebywa na stałe w obozie, a siedmiu nie opuszczałogo od ponad dwóch lat.Ja ich znam, Emmo.Nie pracują dla rządu.Poza tymjestem ostrożny.Nie wspominam nawet twojego imienia.Próbowałem się z tobąskontaktować tylko ten jeden raz.- A co z Halem Batesem?- Hal Bates? Chodzi ci o Hala Leniwe Oko z komisji do spraw uchodzcówONZ? Sądzisz, że on się mną interesuje? Daj spokój.Facet pojawia się raz wmiesiącu na dzień lub dwa, liczy, ilu jest ludzi w obozie, pyta, czy potrzebujemyjakiejś spleśniałej trutki na szczury, a potem pędzi z powrotem do Nairobi.Nawetze mną nie rozmawia.- On od dwudziestu lat pracuje dla CIA.Komisja ONZ jest jego parawanem.Za każdym razem, gdy przyjeżdża do obozu, wypytuje o ciebie.Nikogo niestraszy, nikomu nie grozi, zauważ.Rzuca tylko mimochodem pytania, temu iowemu. A tak przy okazji, stary, może widziałeś przypadkiem doktora Ransomaz tą jego apodyktyczną żoną? Wiesz, to ta atrakcyjna mwanamke, kobieta, ocałkiem niezłych cyckach".Jakbyś słyszał Hala.Robi ci nawet kilka zdjęć iwysyła do Langley, a oni przekazują je Connorowi z Dywizji.Wszystko w imięwewnątrzagencyjnej współpracy.- To niemożliwe.Ktoś by mi o tym powiedział.Znam wszystkich, którzy tampracują, miejscowych też.To przyjaciele.Mimo to mam na nich oko, obserwuję,czy nie przypatrują mi się trochę zbyt uważnie.Jestem ostrożny, Em.Wiedziałbym, gdyby ktoś mnie śledził.- Nie potrafisz być ostrożny - powiedziała ze współczuciem, które zirytowałoJonathana.- Nie zauważyłbyś naszego agenta, nawet gdyby był wężempełzającym po twoich spodniach.Nie pozwolilibyśmy ci na to.- Mylisz się!- A Berty? - zapytała Emma spokojnie.- Kucharka Betty? - Osłupiał, słysząc to imię.Skąd Emma mogła wiedzieć oniej cokolwiek? - Ma dopiero czternaście lat.Jest od dawna w obozie.Chceszpowiedzieć, że ona jest agentką?- Absolutnie nie.Ale nie musi nią być.Wystarczy, że ma bystre oko i jestgotowa donieść, komu trzeba, jeśli zobaczy cię z jakąś kobietą, która nie pracujew obozie.Jak słyszałam ostatnio, stawka za taki cynk to teraz sto dolarówamerykańskich.Dwa razy tyle, jeśli okaże się naprawdę przydatny.Ile płaciciekucharce Betty?- My jej nie płacimy - stwierdził Jonathan.- Ma zapewnione wyżywienie,miejsce, w którym może żyć stosunkowo bezpiecznie, opiekę lekarską iuczęszcza do szkoły obozowej trzy razy w tygodniu.- Ach, rozumiem.Należy do grona twoich przyjaciół.To ktoś, komu za-wierzyłbyś życie swojej żony.Sprawa zamknięta, pomyślał Jonathan.Nie miał żadnej możliwości udo-wodnienia, że oskarżenie było fałszywe.Werdykt miał być szybki i skazujący.Oskarżony Jonathan Ransom został uznany za winnego narażenia naniebezpieczeństwo swojej żony.Obligatoryjny wyrok za takie przestępstwobrzmiał: śmierć.Ale nie jego.Emmy.Odwróciła się na bok i Jonathan dostrzegł długą bliznę na jej plecach, tuż nadnerką.Przesunął po niej palcem.- To coś poważnego.- Usiadł, by przyjrzeć się dokładniej.- Co się stało?- Ach, to.Nic takiego.Upadłam i skaleczyłam się, to wszystko.Blizna miałaokoło dwunastu centymetrów długości, była fachowo zszytai wciąż jeszcze obrzmiała.- To było głębokie cięcie - nie dał się zbyć Jonathan.- Musiał się tym zająćchirurg.Powiedz dokładnie, na co upadłaś?- Naprawdę nic takiego.Jakieś rozbite szkło, tak sądzę.Nie denerwuj się.Wiedział, że kłamie.- Nie denerwuj się? - powtórzył.- Martwię się o ciebie każdego dnia.Zastanawiam się, gdzie jesteś i czy jesteś bezpieczna albo nawet czy jeszcze ciękiedyś zobaczę.Po czym zjawiasz się nagle z paskudną blizną, o której niechcesz mi nic powiedzieć, i zachowujesz się, jakbyśmy byli nastolatkami, którzyuciekli od mamy i taty.Jak długo zamierzasz to ciągnąć? Czy mam żyć jakmnich, usychając z tęsknoty za tobą, aż któregoś dnia jakiś mężczyzna lub jakaśkobieta powie mi, że nie żyjesz?- Nie - odparła Emma.Jej odpowiedz brzmiała rozsądnie.Stanowczo zbytrozsądnie.Jonathan się wycofał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]