[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To zapewne syn pański jest w Wiedniu urzędnikiem kolejowym? Tak jest.to mój syn. Na imię mu August? Tak jest. A wiesz pan, że to szubienicznik który lada dzień będzie wisiał? Co pan gada? Na co takie brzydkie żarty? Jam tu nie przyszedł żartować, tylko chcę panu oczy otworzyć, byś wiedział, do jakich to zbrodnijest twój syn zdolny.Jego bezpośrednim przełożonym był pan Schulz, mój osobisty przyjaciel, człowieknadzwyczaj szlachetny i uczynny.Lubił on Mayera, ale za tę miłość chleb stracił i bardzo być może, że sięoprze jeszcze w więzieniu.Miesiąc temu Mayer przyszedł do niego wielce zafrasowany i kłamiąc, że mużona się rozchorowała, prosił go o pożyczenie pięciuset guldenów.Schulz w pierwszej chwili odmówił, gdyż nie miał gotówki, Mayer tak go błagał, żeby pieniądzewziął z kasy i tak uroczyście przysięgał, że za kilka dni zwróci, iż poczciwy Schulz w rzeczy samej dał sięuprosić i w najlepszej wierze dopuścił się sprzeniewierzenia.Ledwie to się stało, dyrekcja zarządziła rewizjękasy i mój biedny przyjaciel chleb stracił. To bardzo niemiła historja, ale co mój syn temu winien? Jojna zapytał. Syn pański Schulza umyślnie denuncjował.Mamy na to dowody. On? A na co on miał to robić, co mu z tego przyszło? Chciał objąć jego posadę. I dostał ją?88 Dostał!Oko Jojny błysło radością. Nieprawdaż, że to zbrodniarz?! nieznajomy zawołał. Kto wie, czy to mój syn uczynił? Może kto inny tak się temu panu przysłużył? A zresztą, na co tegoczłowieka żałować? Widać, że to jakiś wielki lekkomyślnik, który prędzej lub pózniej musiałby takskończyć.I niech mi pan wierzy, dla lekkomyślnika sto razy lepiej, jeżeli prędzej skończy, niż gdy siędługo męczy, bo ma czas zacząć karjerę na nowo.Może i ten pan Schulz gdzieindziej dorobi się jeszczemajątku.Nieznajomy uderzył pięścią w ladę i zawoławszy: Jaki syn taki ojciec! wybiegł ze sklepu.Jojna odprowadził go wzrokiem, drwiąco się uśmiechając, a gdy niedługo potem żonie opowiedział,czem ich syn się wsławił, cmoknął ustami i temi słowy zakończył: Co to za głowa! A fein kepełe! Takiego drugiego nie ma na świecie!IV.Pierwszym, który młodemu Mayerowi złożył gratulacje z powodu awansu, był sam ojciec.W liścieswoim pisał on wiele o swej miłości dla jedynaka, a przy końcu udzielił mu kilka rad praktycznych.Choć trzeba wciąż spekulować pisał Jojna nigdy jednak nie zapominaj o tem drogi synu, żespekulacja musi być rozumna.Skoro goimy ustanowili prawa i mają siłę do ich wykonywania, przeto radzinie radzi, musimy się do nich stosować, ilekroć zaś będziemy je omijali, czyńmy to tak ostrożnie, by nasnigdy nie złapano na gorącym uczynku, bo stół zielony to zła rzecz!Jezli mamy prawdę powiedzieć, to Jojna od małego dziecka miał wstręt do sądu i, jak dotąd, żył takroztropnie, że ani jeden raz nie znalazł się przed jego zielonym stołem.Znów upłynęło kilka miesięcy.Młody Mayer pisywał coraz rzadziej i do rodziców jakoś się niespieszył.Jojna zaczął się już tem gryzć, chciał nawet do jedynaka wysłać list z wyrzutami, aliści przychodziwiadomość, że z Wiednia znikł jeden z wyższych urzędników kolejowych, niejaki August Mayer,sprzeniewierzywszy z kasy przeszło 20,000 guldenów.Umiał on swój czyn tak upozorować, że dyrekcjaopatrzyła się dopiero wtedy, gdy zbrodniarz wraz z rodziną znajdował się już daleko za Austrją, może nawetza Europą.Tego samego dnia, w którym Jojna dowiedział się o nowej spekulacji swego syna, wpadła do jegomieszkania komisja sądowa.Szukała śladów zbiega.Nie znalazła atoli nic więcej, krom listów Augusta z datąprzestarzałą, które nic nie mówiły.Gdy sędzia Jojnę zapytał, azali nie wie co się z jego synem stało, tenwydął wargi i ramiona ściągając odrzekł: Co ten gałgan mnie obchodzi!.Ja nawet nie wiem, czy on żyje.Udawał zagniewanego, tymczasem drżał na samą myśl, że jedynak mógłby wpaść w ręce władzy.Chociaż ostatnia jego spekulacja była bardzo hazardowną, jednakowoż Jojna w duchu osądził, że nie89należała ona do najgorszych, bo jezli uda mu się dostać do Ameryki, to mając dwadzieścia tysięcy wkieszeni, może dorobić się miljonów, a to najważniejsza.I szczęście mu posłużyło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]