[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Dostaliśmy rozkazy od Naysmitha, ale nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej.Kazali namsię pakować i jechać za miasto, więc jesteśmy.Nie nasza sprawa dlaczego.Nick był z tej dwójki bardziej otwarty, wyluzowany i skory do śmiechu.Krótkie włosyprzedwcześnie mu posiwiały, jednak wcale nie wyglądał przez to starzej.Cross miała kilka latmniej, przypuszczalnie jeszcze nie skończyła trzydziestu.Odzywała się rzadziej niż partner,ale roztaczała uspokajającą aurę niewzruszonej kompetencji.Dobrze, że chociaż Naysmith poważnie podszedł do kwestii bezpieczeństwa Sophie.- Jak długo tutaj będziecie? - zapytała ich, zsuwając na patelnię świeżo pokrojoną cebulę.Dopiero teraz sobie uświadomiłem, jak bardzo była dotąd spięta.Przybycie ochroniarzy jakbyzdjęło z niej wielki ciężar.Wydawała się niemal pijana z ulgi.- Wystarczająco długo - odparł Miller, przyglądając się szykowanemu przez Sophiemakaronowi z sosem bolognese.- Nie przejmuj się, nie będziemy pętać ci się pod nogami.Dawaj nam tylko jeść i pić, a nawet nie zauważysz, że tutaj jesteśmy.Chociaż, zanim dodaszmięso, mogłabyś jeszcze trochę podsmażyć cebulę.Sophie odłożyła łyżkę z udawanym oburzeniem.- Może sam chcesz gotować?- Nie, gotowanie nie wchodzi w zakres moich obowiązków.Ale w jednej czwartej jestemWłochem, znam się na takich rzeczach.Nie pożałowałbym też soli.Sophie roześmiała się i pokręciła głową.Zwróciła się do Cross:- Zawsze taki jest?Jasnowłosa policjantka jakby się uśmiechnęła, nawet jeśli tak naprawdę wcale nieporuszyła ustami.Chabrowe oczy miała spokojne i czujne.- Jeszcze się nauczysz, jak nie zwracać na niego uwagi.Miller spojrzał urażony.- Tylko tak sobie mówię, to wszystko.Niemal można było zapomnieć, dlaczego tych dwoje się tutaj znalazło.I pewnie o tochodziło.Aatwiej się kogoś pilnowało, będąc zrelaksowanym, niż gdy niespokojnie zerkałosię na każdy cień.Sophie, bez wątpienia, się odprężyła.Jej sprzeciw wobec zatrzymania się w policyjnejkryjówce najwyrazniej nie obejmował innych rodzajów ochrony.Również poczułem ulgę, alespotkanie z Terrym wciąż zatruwało mi myśli.Zadzwoniłem do Ropera, żeby go o nimpowiadomić, i ucieszyłem się, że połączyłem się bezpośrednio z automatyczną sekretarką.Nagrałem jedynie krótką wiadomość.Jeśli zechce mnie przepytać, zawsze może oddzwonić.Jednak chciałem też porozmawiać z Sophie w cztery oczy.Miller i Cross musieli towyczuć, bo po chwili przeprosili i zostawili nas samych.Sophie była tak nakręcona, że nawettego nie zauważyła.- Są naprawdę mili, prawda? Zupełnie inni niż ci antyterroryści, których dotąd poznałam -powiedziała, z animuszem mieszając sos gotujący się na wolnym ogniu.W kuchni pachniałopomidorami i czosnkiem.- Pojawili się mniej więcej godzinę po twoim wyjezdzie.Rzadkokiedy zaglądają do mnie przygodni klienci, więc najpierw sobie pomyślałam, że się zgubilialbo że próbują coś sprzedać.Potem machnęli legitymacjami i powiedzieli, że przysłał ichNaysmith.Wiedziałeś, że coś takiego planuje?- Nie.Sophie przerwała, spojrzała na mnie.- Myślałam, że się ucieszysz.Coś nie tak?- Dzisiaj po południu widziałem się z Terrym Connorsem.Nagle zrobiła się bardzo spokojna.- Spod jakiego kamienia tutaj wylazł?- Powiedział, że chce się wytłumaczyć.- Och?- Nie wiedziałem, że coś było między wami.Stała odwrócona plecami, nie widziałem jej twarzy.Słyszałem tylko stukot łyżki ościanki naczynia.- Nie było żadnego powodu, żebyś o tym wiedział.- Nie sądzisz, że powinnaś o tym wspomnieć?- To nie jest coś, o czym lubię rozmawiać.To był błąd.Dawno temu.Milczałem.Sophie odłożyła łyżkę i odwróciła się do mnie.- Słuchaj, to nie ma nic wspólnego z tym, co się teraz dzieje.- Jesteś tego pewna?- To przeszłość, dobra? - Wręcz płonęła.- Tak czy siak, to nie twoja sprawa, nie muszę cisię ze wszystkiego tłumaczyć!Miała rację, nie musiała mi się ze wszystkiego tłumaczyć.Jednak myliła się co do tego,że to nie moja sprawa.Stała się moją, gdy Sophie poprosiła mnie o pomoc.A jakąkolwiek gręprowadził teraz Connors, dotyczyła nas obojga.W rondlu zabulgotał sos.- Musisz pomieszać - zauważyłem i ruszyłem na górę.Torba stała w moim pokoju.Wrzuciłem do niej resztę rzeczy.Ostatnią rzeczą, na jakąmiałem teraz ochotę, była długa podróż do Londynu, jednak Sophie pod opieką Millera iCross nic już nie groziło.Nie widziałem powodu, aby zostawać tutaj dłużej.Miałem już dośćbycia wykorzystywanym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]