[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W bibliotece znalazÅ‚am moja matkÄ™, rozpartÄ… na skórzanej sofie zkieliszkiem biaÅ‚ego wina w dÅ‚oni.OglÄ…daÅ‚a reality show, którego akcja dziaÅ‚a siÄ™ w szpitalu.Jako że samabyÅ‚a lekarkÄ…, w normalnych okolicznoÅ›ciach rozbawiÅ‚oby mnie to, ale w tej chwili potrafiÅ‚am myÅ›leć tylko oostatniej rzeczy, którÄ… powiedziaÅ‚am Cole owi.- Mamo zaczęłam, próbujÄ…c brzmieć beztrosko. Gdzie jest tata?- Hm? coÅ› w tym jej hm sprawiÅ‚o, że wyostrzyÅ‚a mi siÄ™ uwaga.Zwiat siÄ™ jeszcze nie koÅ„czyÅ‚.Moja mama wciąż mówiÅ‚a hm , kiedy zadawaÅ‚am jej pytanie.- Mój ojciec.Stworzenie, które spółkowaÅ‚o z tobÄ…, żeby mnie spÅ‚odzić.Gdzie jest?- WolaÅ‚abym, żebyÅ› nie mówiÅ‚a takich rzeczy oÅ›wiadczyÅ‚a moja matka. PojechaÅ‚, żebyzaÅ‚apać siÄ™ na pokÅ‚ad helikoptera.- Helikoptera powtórzyÅ‚am gÅ‚ucho.Moja matka ledwie oderwaÅ‚a wzrok od ekranu.W moim tonie nie wyczuÅ‚a niczego, co mogÅ‚oby jazaalarmować.- Marshall zaÅ‚atwiÅ‚ mu miejscówkÄ™.PowiedziaÅ‚, że ojciec jest tak dobrym strzelcem, że aż żal,żeby siÄ™ marnowaÅ‚.Boże, bÄ™dÄ™ zadowolona, kiedy to wszystko siÄ™ już skoÅ„czy.- Tata bÄ™dzie na pokÅ‚adzie helikoptera, z którego przeprowadzÄ… odstrzaÅ‚ wilków? powiedziaÅ‚am powoli.CzuÅ‚am siÄ™ jak idiotka.OczywiÅ›cie, że mój ojciec bÄ™dzie chciaÅ‚ siÄ™ znalezć na linii frontu ze strzelbÄ… nasÅ‚onie.OczywiÅ›cie, że Marshall mu to umożliwi.- WylatujÄ… o jakiejÅ› niemożliwej godzinie dodaÅ‚a mama. WiÄ™c już wyjechaÅ‚, żeby jeszczezdążyć spotkać siÄ™ z Marshallem na kawÄ™.W koÅ„cu mam telewizor tylko dla siebie.SpózniÅ‚am siÄ™.PoÅ›wiÄ™ciÅ‚am za dużo czasu na debatowanie sama ze sobÄ…, a teraz byÅ‚o już za pózno.Nie mogÅ‚am nic zrobić. JesteÅ› mi to winna.Przynajmniej spróbuj powiedziaÅ‚ Cole.Nadal nie uważaÅ‚am, że jestem mu cos winna.Ale dbajÄ…c o to, żeby matka nie zauważyÅ‚a, w jakimjestem stanie, wyszÅ‚am z biblioteki.Wzięłam biaÅ‚Ä… kurtkÄ™, kluczyki od samochodu i komórkÄ™ i wymknęłamsiÄ™ tylnym wyjÅ›ciem.Nie tak dawno temu Cole staÅ‚ tu jako wilk, mierzÄ…c mnie spojrzeniem swoich zielonychoczu.PowiedziaÅ‚am mu wtedy, że mój brat nie żyje.I że nie jestem zbyt miÅ‚Ä… osobÄ….A on mnie tylkoobserwowaÅ‚, w caÅ‚kowitym bezruchu, uwiÄ™ziony w tym ciele, które dla siebie wybraÅ‚.Wszystko siÄ™ zmieniÅ‚o.Kiedy wyjeżdżaÅ‚am, docisnęłam gaz do dechy tak mocno, że aż koÅ‚a zabuksowaÅ‚y na żwirze.ROZDZIAA SZEZDZIESITY PITYSAM Jestem Sam Roth.MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.Zaprowadzić je do jeziora.Jestem Sam Roth.MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.Zaprowadzić je do jeziora.PÄ™dem wbiegÅ‚em do lasu.Moje Å‚apy uderzaÅ‚y o skaÅ‚y, skokami pokonywaÅ‚em odcinek za odcinkiem.Każdy nerw wewnÄ…trz mnie pÅ‚onÄ…Å‚.UtrzymywaÅ‚em ludzkie myÅ›li jak narÄ™cze papierowych żurawi.WystarczajÄ…co mocno, by ich nie zgubić.Na tyle Å‚agodnie, żeby ich nie zgnieść. Jestem Sam Roth.MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.Zaprowadzić je do jeziora.Jestem Sam Roth.MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.Zaprowadzić je do jeziora.W lesie sÅ‚ychać byÅ‚o tysiÄ…c dzwiÄ™ków.Czuć byÅ‚o dziesięć tysiÄ™cy zapachów.Milion wskazówekpozostawionych przez niezliczone formy życia.Ale potrzebowaÅ‚em tylko jednej.Grace opieraÅ‚a siÄ™ o mnie, wdychajÄ…c zapach sklepu ze sÅ‚odyczami.Każdy kolor, którego teraz niewidziaÅ‚em, byÅ‚ odmalowany na Å›cianach i etykietkach wokół nas. Jestem Sam.MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.Zaprowadzić je do jeziora.Noc byÅ‚a jasna w blasku księżyca.ZwiatÅ‚o rozpraszaÅ‚y nisko zawieszone chmury i poszarpane pasmamgÅ‚y.WidziaÅ‚em wszystko wyraznie.Ale to nie zmysÅ‚ wzroku mi pomagaÅ‚.Od czasu do czasu zwalniaÅ‚em inasÅ‚uchiwaÅ‚em.WyÅ‚a dla mnie.ByÅ‚em tego pewien.Wilki zawodziÅ‚y.StaÅ‚em przy jej oknie i wyglÄ…daÅ‚em na zewnÄ…trz.dawno temu byliÅ›my sobie obcy, ajednoczeÅ›nie znaliÅ›my siebie jak Å›cieżkÄ™, którÄ… chadza siÄ™ każdego dnia. Nie Å›pij na podÅ‚odze powiedziaÅ‚a. Jestem Sam.MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.Zaprowadzić je.Na jej woÅ‚anie zaczÄ™li odpowiadać inni czÅ‚onkowie sfory.Aatwo byÅ‚o odróżnić ich gÅ‚osy.Trudniej byÅ‚opamiÄ™tać, d l a c z e g o musiaÅ‚em to zrobić.Jej oczy, brÄ…zowe i ludzkie w wilczej gÅ‚owie. Jestem Sam.MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.ZachwiaÅ‚em siÄ™, gdy moje Å‚apy poÅ›lizgnęły siÄ™ na mokrej glinie.UsÅ‚yszaÅ‚em, jak w pobliżu coÅ› wpadÅ‚odo wody.JakiÅ› gÅ‚os z tyÅ‚u gÅ‚owy syknÄ…Å‚ na mnie.DzwiÄ™k kojarzyÅ‚ siÄ™ z niebezpieczeÅ„stwem.ZwolniÅ‚em ostrożniei wtedy zobaczyÅ‚em ogromny dół wypeÅ‚niony wodÄ…, w której można by siÄ™ utopić.DreptaÅ‚em wokół niego,nasÅ‚uchujÄ…c.W lasach zapadÅ‚a cisza.Mój umysÅ‚ zataczaÅ‚ siÄ™ i potykaÅ‚, pragnÄ…c czegoÅ›& OdrzuciÅ‚em gÅ‚owÄ™do tyÅ‚u i zawyÅ‚em.ByÅ‚ to dÅ‚ugi, drżący skowyt, który ukoiÅ‚ wewnÄ™trznÄ… tÄ™sknotÄ™.Kilka chwil pózniejusÅ‚yszaÅ‚em jej gÅ‚os i podjÄ…Å‚em wÄ™drówkÄ™. MuszÄ™ znalezć Grace.Znalezć wilki.Stado ptaków uciekÅ‚o przede mnÄ….WzbiÅ‚y siÄ™ w powietrze, gdymoje nadejÅ›cie wypÅ‚oszyÅ‚o je z kryjówki, jasne punkty na tle czarnego nieba.Wielość ich form, identycznerozciÄ…gniÄ™cie skrzydeÅ‚, sposób, w jaki zawisÅ‚y nade mnÄ…, trzepoczÄ…c na wietrze, podczas gdy daleko za nimiÅ›wieciÅ‚y gwiazdy, przypomniaÅ‚y mi o czymÅ›.WalczyÅ‚em, żeby uchwycić tÄ™ myÅ›l, ale caÅ‚y czas mi siÄ™ wymykaÅ‚a.Utrata jej wydawaÅ‚a mi siÄ™druzgocÄ…ca, choć nie wiedziaÅ‚em, co tracÄ™. MuszÄ™ znalezć Grace.Tego nie utracÄ™.Tego nie utracÄ™. & znalezć Grace.SÄ… myÅ›li, których nie można mi odebrać.SÄ… myÅ›li, których utraty po prostu bym nie zniósÅ‚. Grace& .ROZDZIAA SZEZDZIESITY SZÓSTYCOLEDruga trzydzieÅ›ci cztery w nocy.ByÅ‚em sam.Parking ciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ wzdÅ‚uż jeziora, spokojna woda odbijaÅ‚a idealny lustrzany obraz niedoskonaÅ‚egoksiężyca.GdzieÅ› po drugiej stronie jeziora znajdowaÅ‚a siÄ™ posiadÅ‚ość Culpeperów.Nie zamierzaÅ‚em o tym myÅ›leć.Druga trzydzieÅ›ci pięć.ByÅ‚em sam.IstniaÅ‚a możliwość, że Sam siÄ™ nie pojawi.ISABELByÅ‚a trzecia dwadzieÅ›cia jeden nad ranem, a dom Becka byÅ‚ pusty.Przy tylnych drzwiach znalazÅ‚amstos ubraÅ„ i porzuconÄ… strzykawkÄ™.W Å›rodku, na wyspie kuchennej, leżaÅ‚a komórka Sama nic dziwnego,że nikt nie odbieraÅ‚ moich telefonów.ZniknÄ™li.Zrobili to, co powiedziaÅ‚am.Postanowili zrealizować planCole a.Bez mojej pomocy.PrzeszÅ‚am siÄ™ po pokojach na dole.Moje botki stukaÅ‚y na drewnianej podÅ‚odzetak gÅ‚oÅ›no, że gdyby ktoÅ› tu byÅ‚, na pewno by mnie usÅ‚yszaÅ‚.Na koÅ„cu korytarza znalazÅ‚am pokój, w którym umarÅ‚ Jack.WÅ‚Ä…czyÅ‚am Å›wiatÅ‚o i nachalny odcieÅ„ żółci,który tak dobrze pamiÄ™taÅ‚am, prawie mnie oÅ›lepiÅ‚.ZrozumiaÅ‚am, że teraz mieszka tu Cole.Para spodni oddresu leżaÅ‚a na podÅ‚odze.Szklanki, miski, dÅ‚ugopisy i papiery pokrywaÅ‚y każdÄ… dostÄ™pnÄ… powierzchniÄ™.Aóżko byÅ‚o niezasÅ‚ane, a na wymiÄ™tej narzucie leżaÅ‚a oprawiona w skórÄ™ książka przypominajÄ…ca terminarzlub dziennik.PoÅ‚ożyÅ‚am siÄ™ na plecach na łóżku pachniaÅ‚o tak, jak Cole tamtego dnia, kiedy przyszedÅ‚ do mnietaki czysty i zadbany.PomyÅ›laÅ‚am o tym, że Jack umarÅ‚ dokÅ‚adnie tutaj.Z trudem przywoÅ‚aÅ‚am towspomnienie.Nie byÅ‚o ono wystarczajÄ…co mocne, żeby przynieść ze sobÄ… emocje.To sprawiÅ‚o, żejednoczeÅ›nie poczuÅ‚am ulgÄ™ i smutek traciÅ‚am go.Po chwili siÄ™gnęłam po dziennik z dÅ‚ugopisem w Å›rodku.Zwiadomość, że Cole mógÅ‚ zapisywać swojemyÅ›li, byÅ‚a dla mnie dziwna.Nie sÄ…dziÅ‚am, że naprawdÄ™ może przeżywać chwile szczeroÅ›ci, nawet napapierze.OtworzyÅ‚am dziennik i przerzuciÅ‚am zapiski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]