[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powoli pokazał swoimzakrwawionym palcem za mnie.Odwróciłem się.Z lasu wychodziła właśnie grupa górskich goryli.Zbliżały się po dwa w regularnym szyku.Były jeszcze całkiem daleko, ale ja pamiętałem dokładnie, jak szybkie potrafią być, kiedy chcą.Tylko że te wyglądały trochę inaczej niż zwierzę, które zabiło mi konia.Przyrodzenia miałyzakryte przepaskami na biodrach, każdy w ręku trzymał miecz.Miecz to nie było dobre słowo raczej olbrzymią maczetę, której masywne ostrze potrafiło wytrzymać straszną siłę uderzeń.Już wiedziałem, w jaki sposób zostały przepołowione konie i ludzie.Goryle zbliżały się powoli,stal w ich łapach groznie błyszczała.Największy z nich stanął przed nami i oparł się na swojejbroni jak na lasce.To nie było zwierzę, lecz istota myśląca.Na pierwszy rzut oka arogancki idumny naczelnik plemienia.Oczami ukrytymi pod potężnymi łukami brwiowymi bystro przyglądał się otoczeniu.Nachwilę zatrzymał wzrok na trupach, pózniej skoncentrował się na nas, a następnie szukałnaszych ewentualnych towarzyszy.Nigdzie ich nie widział, więc dobrze wywnioskował żejesteśmy sami. Ty kobieta.Dać nam kobieta, a my pozwolić iść mężczyzna odezwał się w końcugłębokim chrapliwym głosem.Trwało chwilę, żebym zrozumiał, że naprawdę mówi i że nie jestto bełkot. Dlaczego my dać kobieta? naśladowałem jego sposób mówienia. My zabić wiele małych ludzi na słowo mały mężczyzna ze stal na palec wymownie pokazał kształt pierścienia. On obiecać za każda banda ludzi stal ikobieta.My mieć mało kobieta.Plemię słabe i umierać.Potrzebować kobieta.Mymieć mało kobieta, a żywi uciekać.Mity przerosły oczekiwania.Gdzieś w głębi gór, w dolinach, gdzie nigdy nie stanęła nogacywilizowanego człowieka, naprawdę żyły inteligentne małpy, które dopiero wkroczyły naścieżkę prowadzącą do cywilizacji.I zaraz na jej początku spotkały się z nami, stojącymi paręszczebli wyżej.Natychmiast zdołaliśmy wykorzystać je do własnych intryg.Teraz jednak ichsiła wielokrotnie przewyższała moją i Ryama.Wszystkie atuty były po ich stronie.Przypomniałem sobie rżenie ogiera i trzask łamanych kości.Mróz przebiegł mi po plecach. Znasz te dziewczyny? spytałem Ryama, jednocześnie nie odwracałemwzroku od naczelnika goryli. Nie odpowiedział.Jego głos brzmiał wciąż dzwięcznie, mój przypominał pisk wystraszonego kurczęcia.Aleja już widziałem goryla w akcji, a on nie. To dziwki z Brambag powiedziałem. Chyba tak potwierdził. Nikomu na nich nie zależy mówiłem dalej.Naczelnik goryli spokojnie nas obserwował.Opierał się na swojej olbrzymiej maczecie inie dało się rozpoznać, czy rozumie nasze słowa, czy nie.Z pewnością kiedyś złapali jakiegośczłowieka, który nauczył ich naszego języka, a może nawet nakłonił do przebadania światawewnątrz ich górskich dolin. Chyba nie zależy zgodził się znów Ryam. Ale nie możemy ich tak zostawić powiedziałem cicho i zaklinałem go, żeby przypomniałsobie swoją piękną przyjaciółkę, ojca, który zgromadził dla niego wielki majątek, i życie, którena niego tam na dole czeka. Nie możemy powiedział. My nie dać kobiety, my walczyć o nie! obwieścił tak, żebywszyscy słyszeli.Bałem się tych słów i jednocześnie mi ulżyło.Decyzja została podjęta i wiedziałem, że niebędę się musiał za nią wstydzić aż do śmierci.Nawet gdyby śmierć miała przyjść natychmiast.Goryle pokiwały głowami, jakby nasza odpowiedz ich nie zdziwiła, lecz się jejspodziewały. Szkoda zabić tak wiele wojowników! Naczelnicy bić jeden drugiego! Ktozwycięzca, wziąć kobiety! zaproponowałem.Ich dowódca znów popatrzył na trupy wokół, na mój smukły miecz.Wyglądał jak goryl, byłgorylem, ale myślał.Rozumiał, że ostrze zdoła przeniknąć nawet przez największe mięśnie. Dobra słowo. Obnażył swoje kły, co miało być chyba triumfalnymuśmiechem. Bić goła ręka, zwycięzca wziąć kobieta!Był lepszym dyplomatą niż ja i mnie przechytrzył. Ty wielki.My dwa bić z tobą.Zwycięzca mieć kobieta! wtrącił się do debatyRyam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]