[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przewodnik uspokajał ich, krzycząc, żeby nierzucali się do ucieczki.Swoich przyprowadził.Cała grupa patrzyła jednak nieufnie.Kadir zeskoczył z siodła kilkanaście kroków od wielkiego znaleziska.Zbliżał siępowoli, prawie z nabożeństwem, usiłując rozpoznać w splątanych fragmentach cokolwiekznanego.Płótno, listewki jakby z drewna i nie z drewna jednocześnie.Może z wikliny?Cieniuteńkie linki, sprawiające jednak wrażenie niesamowicie mocnych.Wszędzie węzły,klamry, dziwne splątania.- Co to może być? - powtórzyła Shen, stając tuż obok rusznikarza.- A co ci przypomina? - zaskoczył ją pytaniem.Przez kilka chwil usiłowała sobiewyobrazić, do czego mogło służyć to coś, co morze wyrzuciło na brzeg.Nie miała pojęcia.- Nie wiem - przyznała uczciwie.- Papierowego smoka, którego dzieciom porwałwiatr i potrzaskał zabawkę.- No ciekawe.Kadir zaczął komenderować ludzmi. - Wy tam! Chwyćcie za ten fragment.- Gestami pokazywał, o co mu chodzi.- Ipociągnijcie tam! Nie plączcie tych linek! Ostrożnie ciągnąć.- Co chcesz zrobić?- Rozłożyć to tak, żeby te zwoje linek nie były splątane.Każdą część trzeba pociągnąćtak, jak pozwalają sploty.I wtedy może dostrzeżemy pierwotny kształt.- Przecież wszystko splątane.- Nie wszystko.Kadir usiłował wydawać proste, zrozumiałe rozkazy.A chłopi, domyślając się, żeczeka ich konkretna nagroda, pracowali bardzo sprawnie.Już się przekonali, że samoznalezisko nie zawiera niczego cennego, co można by zabrać do chałupy.Pękata sakiewkakierownika robót przeciwnie - zawierała dużo niezwykle cennych rzeczy.Lepiej było sięprzyłożyć.Mniej więcej w południe nie udawało się już rozkładać poszczególnych elementówwokół tak, żeby nie zniszczyć całej konstrukcji.Kadir wyciągnął nóż i zaczął przecinaćpojedyncze oporne linki.Wyraznie unikał splotów i sznurków oznaczonych kolorami.Shen nie chciała mu przeszkadzać.Razem z przewodnikiem zjadła drugie śniadanie zzapasów, które mieli w jukach.Potem znowu podeszła bliżej.Kadir właśnie chował swój nóż.- No? A teraz co ci to przypomina?Przyglądała się długo i uważnie.Nic jej to nie przypominało tak naprawdę.- Gigantyczny latawiec? - powiedziała po długim namyśle.Zabrzmiało to bardziej jakpytanie niż stwierdzenie.- No.- Kadir przygryzł wargi.- Ja też mam wrażenie, że to maszyna latająca.- A gdzie śmierdzący silnik?- O! Polka się w tobie odezwała czy co? - zakpił lekko.- %7łeby latać, trzeba miećwarcząco-śmierdzący silnik! - Machnął ręką zrezygnowany.- Pierwsza odpowiedz byłalepsza.To chyba latawiec.- Taki skomplikowany? - Shen nie mogła jeszcze dopasować do siebie w wyobrazniposzczególnych elementów.- A gdzie pozostałości liny do uwięzi? No chyba że nikt nim niesterował.- Sterował.- A gdzie lina? Albo jej pozostałości?- Nie było liny.Sternik wisiał tutaj.- Kadir podniósł coś w rodzaju uprzężyprzymocowanej do konstrukcji w centralnym punkcie.- Chodz. Kiedy ostrożnie, żeby nie uszkodzić płótna, po którym trzeba było stąpać, podeszła doniego, przymierzył do jej sylwetki skomplikowaną uprząż z powiązanych linek.- Tak jak podejrzewałem - mruknął.- Pilotem była kobieta.- Skąd możesz wiedzieć takie rzeczy?- Dzieci pod niebo się raczej nie posyła.A na ciebie pasuje.- Pokazał Shen, o którefragmenty plecionki mu chodzi.- Ja mam za szerokie ramiona, ty byś w to weszła.- Nasz przewodnik też niewielki.On mógłby się zmieścić.- Może i tak.Ale to coś - dotknął innej części uprzęży - za przeproszeniem, urwałobymu genitalia.A kobiecie nie.Uśmiechnęła się szeroko.- To wyjaśnij mi jeszcze, na zarazę Polakom takie latawce.- I tu cię zdziwię.- Bo?- To nie jest polskie.Nie pochodzi zza gór.- A skąd? - dała się zaskoczyć.- To znaczy skąd to wiesz?Pokazał dziewczynie skomplikowany węzeł na lince.Jeśli pociągnęło się go za pętlę,węzeł sam się rozluzniał, jeśli za ucho - zaciskał.- To ręczna robota - wyjaśnił.- %7łmudna, długotrwała, wykonana przez mistrza.Mistrza rękodzieła.A Polacy to wszyscy jaśnie państwo! Batem ich do ręcznej roboty niezagonisz.Tam wszystko maszyny robią.I dlatego ich klamry i zatrzaski wydają takie dzwiękijak: brzdęk, trzask, klik, prask! Są idealne, ale ich perfekcja bierze się z perfekcji maszynywykonującej powtarzalne czynności.A to tutaj działa w idealnej ciszy, to wyrób artystyczny,unikatowy, jedyny w swoim rodzaju.To zrozumiała.I wiedziała też, że Kadir ma rację.To nie było polskie.Ani w ogólewykonane przez jakąkolwiek cywilizację zza gór.Dziwny latawiec pochodził więc stąd.- Bogowie.- szepnęła.- Przecież w takim razie powinniśmy choćby słyszeć o takichrzeczach.Kadir położył Shen rękę na ramieniu.- A co my wiemy o wielkim świecie? - westchnął.- To coś długo dryfowało w morzu.Impregnat pokrycia prawie stracił swoje właściwości.- Myślisz, że na tym naprawdę można było latać? %7łe człowiek mógł tym latać? -poprawiła się.- Jak ptaki, które wykorzystują prądy powietrza i też nie muszą ruszać skrzydłami,krążąc wysoko.W odpowiednich warunkach to coś mogło unieść człowieka. - A gdzie jest pilotka?- Gdzieś tam.- Kadir nie wahał się ani chwili i wskazał ręką szumiące morze.- Gdzieśtam jest.- Nie mów tak, proszę.Wzruszył ramionami.- Uprząż nie jest przetarta, nie jest rozcięta nożem.Pilotka żyła więc, kiedy tenlatawiec uderzył o wodę.Rozsznurowała uprząż, żeby się uwolnić.Zapadła cisza.Shen zastanawiała się, jakie ta kobieta mogła mieć szanse sama naśrodku oceanu.A przecież wiedziała jakie.Była córką rybaka, wodę znała.- Powiemy o tym Polakom? - zmieniła temat.- Czy zawieziemy im szczątki?Kadir skrzywił się i cmoknął niczym lichwiarz na targu, który nagle zobaczyłnaiwnego klienta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Kocikowski, Andrzej; Górniak Kocikowska, Krystyna; Bynum, Terry Wprowadzenie do etyki informatycznej (2001)
  • Zbigniew Nienacki (Andrzej Pilipiuk) Pan Samochodzik i sekret alchemika SÄ™dziwoja
  • Zajdel Janusz Andrzej 1983. CaÅ‚a prawda o planecie Ksi
  • Pilipiuk Andrzej (Olszakowski Tomasz) Pan Samochodzik i Ikona z Warszawy
  • Brodziak Andrzej Funkcja Ewy Sens Ludzkiej Egzystencji
  • BoruÅ„ Krzysztof & Trepka Andrzej Tryl.Kosm. 2 Proxima
  • Andrzej Zbych Stawka wiÄ™ksza niż życie 02
  • Malinowski Andrzej Biomedyczne Podstawy Rozwoju i Wychowania
  • Chuc Ewa Wanat, Andrzej Depko
  • Cien wladcy sabatu Andrzej Sarwa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teamfree.htw.pl