[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna zmarszczyła brwi i odsunęła się. Jesteś ranny! To nic takiego  upewnił ją z wymuszonym uśmiechem, wciąż przyciskając dłoń do żeber.Remus podszedł bliżej. Niech ja to obejrzę. Ale nie ma po co. Pozwól mi, Harry.Lupin delikatnie podciągnął koszulę i omiótł zafrasowanym spojrzeniem bok Harry'ego. Lepiej niech Severus się tym zajmie. Snape?  zapytał Gryfon ze zdumieniem.Remus uśmiechnął się. Niestety nie mamy pod ręką madam Pomfrey, a Severus ma potrzebne umiejętności.Idz ipołóż się, a ja go poproszę, żeby się tobą zajął, kiedy tylko wróci.Harry westchnął.Snape był doprawdy ostatnią osobą na ziemi, z którą chciał mieć teraz doczynienia, ale nie kłócił się.Kiwnął głową potakująco i poszedł do pokoju, gdzie z jękiem opadłna łóżko.Wszystko go bolało.Z tyłu głowy, gdzie uderzył o mur, miał ogromnego guza.Pulsowało mu w lewej skroni, gdzie kopnął go śmierciożerca.Oczywiście żebra bolałynajbardziej, jakby ktoś pchnął go sztyletem.Każdy oddech sprawiał ból.Chłopak zamknął oczy,ale w jego wyobrazni pojawiła się twarz śmierciożercy, więc otworzył je z powrotem.Miał już w swoim życiu kilka potwornych doświadczeń, zwłaszcza ostatniego roku, kiedy61 oczami Voldemorta obserwował makabryczne poczynania śmierciożerców.Tego jednakdoświadczał po raz pierwszy.Nigdy wcześniej nie dane mu było ujrzeć jak z kogoś ucieka życie,ze świadomością, że to on jest za to odpowiedzialny.Tym razem nie był niewinnym świadkiem.Zabił człowieka własnymi rękami.Harry uniósł dłonie na wysokość twarzy i przyjrzał się im.Były blade i szczupłe, z długimipalcami o sękatych knykciach.Wyglądały tak zwyczajnie, że wydawało się niepodobieństwem,że mogłyby zamordować kogokolwiek.Ukryty w swojej sypialni Harry ledwo mógł sobiewyobrazić, że dzisiejsza walka ze śmierciożercami w ogóle miała miejsce.Wydawała się taknierealna jak jakiś groteskowy koszmar, z którego nie potrafił się obudzić.Opuścił ręce, zirytowany samym sobą.Roztrząsanie zaistniałych wypadków nie miało sensu.Poza tym, w pewnym sensie nie popełnił morderstwa.Ginny miała rację, to była samoobrona.Nie powinien czuć się z tego powodu winny.Jego rozmyślania przerwało skrzypnięcie otwieranych drzwi.Ron wszedł do środka, szczerzączęby w uśmiechu, który miał chyba zamaskować niepokój w jego oczach, a tymczasem tylko gopodkreślił. Wszystko w porządku? No pewnie.Harry usiadł i lekceważąco wzruszył ramionami, zadowolony, że ma jakieś towarzystwooprócz własnych czarnych myśli. Miałem nieraz gorsze rany. Nie chodzi mi o twoje żebra, tylko o.no wiesz.Ron patrzył na przyjaciela wyczekująco, ale Harry nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć.Miał wyjaśnić, jak to jest być mordercą, skoro do niego samego jeszcze nie do końca to dotarło? Wszystko w porządku.Rozległo się walenie do drzwi, ale zanim zdążyli się odezwać, do środka wszedł Snape.Zdjąłjuż mugolskie ubrania, a w ręku trzymał czarkę.Widać było, że nie jest w dobrym humorze. Wynocha  rzucił w stronę Rona, który zmarszczył się gniewnie na myśl, że rozkazują mu wjego własnym pokoju.Wolał się jednak nie sprzeczać.Posłał Harry'emu ostatnie pocieszającespojrzenie i wyszedł.Snape zamknął za nim drzwi. Gdzie jesteś ranny?  zapytał nauczyciel od razu, stawiając czarkę na stoliku obok łóżka. Tutaj.Harry podciągnął koszulę, odsłaniając klatkę piersiową.Siniak był jeszcze ciemniejszy niżwcześniej. Naprawdę, to nic takiego. Pozwól, że ja to stwierdzę.Zdejmij koszulę.62 Harry zrobił, jak mu polecono, krzywiąc się przy tym z bólu.Snape pochylił się nad chłopakiem i przesunął ręką wzdłuż jego klatki piersiowej.Bezostrzeżenia dzgnął palcem w obolałe żebra.Harry wrzasnął i odsunął się gwałtownie,przyciskając dłoń do boku. A myślałem, że to nic takiego  powiedział Snape ze złośliwym uśmieszkiem. Myślałem, że ma mi pan pomóc  wystękał Harry przez zaciśnięte zęby. Jeśli tak mawyglądać pana uzdrawiający dotyk, to ja rezygnuję. Nie wygłupiaj się, Potter  skarcił go Snape, prostując się. Masz połamane żebra.Trzebaje uzdrowić.Podniósł czarkę ze stolika. Wypij to i połóż się.Harry przez dłuższą chwilę mierzył Mistrza Eliksirów oburzonym spojrzeniem, zanim wziąłod niego naczynie.Od razu rozpoznał znajdującą się w nim miksturę.Brał ją już wiele razy wubiegłym roku, kiedy doświadczał szczególnie traumatycznych wizji.Wypił eliksir i oddał czarkęSnape'owi. A teraz się połóż  powtórzył nauczyciel.Gryfon westchnął.Nie bardzo miał ochotę leżeć spokojnie, podczas gdy Snape będzie goznowu szturchał, ale stwierdził, że nie ma wielkiego wyboru.Z oporem osunął się na poduszkę ispiął się w sobie postanawiając, że nie będzie reagował, cokolwiek Snape mu zrobi.Mistrz Eliksirów usiadł obok niego i zbadał obrażenia ponownie.Tym razem jednak jegodotyk był lekki jak piórko, kiedy wodził palcami po złamanych żebrach. McFarlane zawsze miał skłonność do nadużywania siły  skomentował z odrazą. McFarlane? Pan znał tego śmierciożercę?  zapytał Harry z niedowierzaniem. Tak, ze szkoły.Był trzy lata starszy ode mnie.Osobiście nie miałem z nim zbyt wiele doczynienia, ale sporo o nim słyszałem.Niewielu przeżyło spotkanie z nim.Snape wydął pogardliwie usta. Jak zwykle miałeś nadzwyczajne szczęście [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Butcher Jim Akta Harry'ego Dresdena 07 Martwy Rewir.NSB
  • Harry Browne Why Government Doesn't Work (1995)
  • Cesarski tron. Zelazo i rdza Harry Sidebottom
  • Harry Turtledove Videssos II. Imperator legionu
  • Knight Harry Adam Pochodnia
  • Turtledove Harry Superwulkan wybuch 2
  • STRZEC I BRONIC ERIC L. HARRY
  • Turtledove Harry Superwulkan wybuch
  • Remarque, Erich Maria Drei Kameraden
  • Sara Fawkes 2 O dwa sÅ‚owa za dużo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsz5.keep.pl