[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oto jego Adelajda, świeża cała jak kwiat wiosenny,oto septuor, cały świat tonów ze swą tęskną pieśnią w pośrodku i walcującymscherzo;  oto kwartety misterne, i Chrystus na oliwnej górze.zprzerażającym marszem przybywających z Judaszem żydów  oto SonataKsiężycowa, skarga duszy niewieściej cicha i łzawa.z początku.zakończonalawiną harmonii, oto tysiące marzeń, poruszeń, cierpień, wykrzyków oddanychz nieporównaną energią w Symfoniach; oto całe życie ludzkie i całe cierpienieludzkości w dziele jednego człowieka.Nim bym chciał być znowu, aleniewielu dano Beethovenem zostać! zdumiewa mnie kunsztem Bach, mistrz formy wykwintnej, zachwyca Pergolese, unoszą na chwile Spohr, Schumann,Meyerbeer i wesoły a łatwy na pozór Rossini, biorący życie z najpospolitszej,powszedniej strony, a umiejący podnieść je do ideału.Klękam słysząc Chopinai modlę się jego tęsknotą.ale przed nim czuję, że nim być nie mogę, że onjeden się sobą urodził.Schubert mnie rozłzawia, Weber porywa duszę, widzęWertera i Lotchen, tańcujących tego walca, w którym puls całych Niemiec taktwybija.Kimże tu być? co wpierwej wykrzyknąć"? tęsknotę czy radość? gdywszystko jest we mnie i modlitwa i pieśń i wesele i rozpacz, i hymn tryumfu ikrzyk boleści?? milczę i płaczę, nieudolny i skazany na męczarnie nieme.Nic to.to dopiero jedna strona kalejdoskopu świata, tak samo ciągną mniewszystkie.nauka swymi przepaściami, filozofia głębiną czarną, religia ekstaząmistyczną, czynny żywot walkami dni powszednich i nieustannością boju;błąkam się, klękam i płaczę.Byłbym szczęśliwy, gdyby mi Bóg dał jednęwyłączną namiętność i kierunek, a zamknął powieki moje na resztę świata,gdyby mi wydzielił u tego stołu miejsce i pokarm, a nie przywiódł przedzastawioną ucztę, która nęci głodnego tysiącem barw i zapachów.Wy się uśmiechacie ze mnie, lecz to śmiech dziecinny: gdybym się urodził wwieku Arystotelesa, kiedy cała umiejętność ludzka zmieścić się mogła i w jednągłowę i w jedną księgę, kiedy umysł jeden mógł uporządkować owocedoświadczenia wieków  byłbym tym szczęśliwym może co zarazem zwierzętana klasy, poezję na rodzaje i politykę na rozdziały rozporządził, co logikę ihistorię naturalną, muzykę i historię ujął w jedne kluby.Lecz gdzież dziś umysłco by wszystkiemu wystarczył, wszystko objął potężnie i panować mógłwszystkiemu? Jestem więc skazany na wiekuiste męczeństwo i pośmiewiskoludzkie.Stan mej duszy opłakany, a przyszłość czarna i smutna, wiecznie za czymtęsknić i czegoś pragnąć, i żałować i rzucać się a nie dojść do niczego, a zkażdego szeregu być odepchniętym jak przybłęda.Bo nic mi na długo wystarczyć nie potrafi, i w każdej głębinie dno widzę, inicość w każdym kątku.W pierwszej chwili zachwycają mnie blaski  zarazpotem widzę tylko ułomność.Po siedmiu słowach Haydna, słyszy już jegokwartet ubogi i zużytą formę jego fortepianowej sonaty, Beethoven mi siępowtarza i niecierpliwi pokuszając się o fugę niedostępną dla niego, w MichaleAniole dostrzegam gwałtowność naprężenia niemal śmieszną, w Mozarciesłabość i zużycie, w Rafaelu chłód i jednostajność, w nauce wszędzieniepewność, w filozofii sztuczną zabawkę. Jesteś jednym słowem najnieszczęśliwszym z ludzi, ale poetą, rzekł Longin,to jest inutile pondus terrae, do niczego nigdy nie dojdziesz, nic nie zrobisz, i cokrok omyłki stawić będziesz tylko. Masz że co więcej jeszcze? zapytał. %7łale, rzekł Teofil, nic tylko żale; przyszłość mi się nie uśmiecha, bom wwiecznej z sobą niezgodzie i sam nie wiem czego pragnę.  Niewieleśmy się od ciebie dowiedzieli, dodał wstając i ziewając szerokoAleksander Macedoński  ale ty nas pocieszać powinno, że ty niewiele więcejwiesz osobie, dałeś co mogłeś, a grosz wdowi wystarcza.Gdyby też  dodał śmiejąc się  dla ukończenia tego wieczora powszechnychspowiedzi, zaprząc do niej i Cymbusia? Co by to on nam powiedział.Ledwie się z tym dał słyszeć Longin, gdy okrzyk ogromny obudził drzemiącegochłopaka i wszyscy porwali się z miejsc swoich otaczając go i nagląc o to, czegozupełnie nie rozumiał.Odskoczył w pierwszej chwili od samowara, przy którymnieodstępnie stać przywykł jak na straży, i gdy mu wykładać chciano, czegowymagano po nim, nie dawał przystępu do głowy tak dzikiemu żądaniu. Widzisz, rzekł mu Jordan, każdy z nas tu dziś wypowiedział czego chce, ijakie sobie w przyszłości życie obmyśla, gdyby mu losem rozporządzać byłowolno, czyż ty byś nie potrafił opowiedzieć czego ci się zachciewa? co ci sięuśmiecha? E! rzekł Cymbuś drapiąc się w głowę  tobyście się panowie śmieli zemnie. Ale nie! nie! mów śmiało, czego sobie życzysz w przyszłości? Już to naprzód, z tego Wilna powrócić co najprędzej do domu, proszę panów,odchrząkując dodał Cymbuś, który nabierał odwagi, bo, jak Boga kocham, ja tunie wyżyję, panowie mnie zamęczycie. A potem? spytał Longin. No! to będę odpoczywał! odparł nieszczęśliwy z westchnieniem. No? ale jakże? A! jak! na piecu! rozumie się że na piecu! mówił ożywiając się Cymbuś.pan mógłby mi dać chatę i ogród, a rozpatrzywszy się, może bym się zMotrunką ożenił, kupił bym parę szkap u Lejzera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Zbigniew BÅ‚ażyÅ„ski Mówi Józef ÂŒwiatÅ‚o. Za kulisami bezpieki i partii 1940 1955
  • Orlicki Józef Szkice z dziejów stosunków polsko żydowskich 1918 1949
  • Rogosz Józef W piekle galicyjskim obraz z życia
  • Krasicki Ignacy Mikolaja Doswiadczynskiego przypadki 9789185805754
  • Jozef Flawiusz Wojna Zydowska
  • PiÅ‚sudski Józef BibuÅ‚a
  • § Hen Józef Pingpongista
  • Listy z podrozy do Ameryki Kraszewski
  • SR110. Waverly Shannon Wyspa Harmony 02 Lauren, czyli harmonia doskonaÅ‚a
  • George Elizabeth Thomas Lynley 03 SzkoÅ‚a zbrodni
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rolas.keep.pl