[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale wszystko wokół jestzupełnie ciche i spokojne, niemal zastygłe w bezruchu.To, co wemnie racjonalne i praworządne, każe mi się odwrócić i wrócić nagórę, lecz uparte wewnętrzne ja sprawia, że ruszam przedsiebie.Pochodzę do bramy i odpinam rower.Ponieważ na początku, gdy zaczynam pedałować, zawszeklekocze, przez pewien odcinek wolę go prowadzić.Kołatykają uspokajająco po chodniku.Nigdy w życiu nie byłam otak póznej porze poza domem.Nigdy w życiu nie złamałamtak póznej porze poza domem.Nigdy w życiu nie złamałam godziny policyjnej.Jednak oprócz strachu, który ciąży mi jakkamień, żarzy się też we mnie iskra ekscytacji, która przedzierasię spod warstwy lęku i łagodzi go.Jakbym słyszała w środku: jest okej, nic mi nie jest, uda mi się.Jestem tylko zwykłądziewczyną  przeciętną, niecałe metr sześćdziesiąt, nicspecjalnego  ale zrobię to i żadne patrole świata ani godzinypolicyjne mnie przed tym nie powstrzymają.To niesamowite, jakuspokajająca jest ta myśl.To niesamowite, jak odpędza strach,niczym maleńka świeczka w środku nocy oświetlająca kształtywokół, rozpraszająca ciemność.Wreszcie docieram do końca ulicy i wskakuję na rower.Gdy zaczynam pedałować, czuję na sobie kojącą, chłodnąbryzę.Pilnuję się, żeby za bardzo nie przyspieszyć i zachowaćczujność na wypadek, gdyby w okolicy byli porządkowi.Naszczęście Stroudwater i Roaring Brook Farms znajdują siędokładnie w przeciwnym kierunku do Eastern Promenade, gdziejest centrum obchodów Dnia Niepodległości.Gdy tylko uda misię dojechać do szerokiego pasa ziemi uprawnej, którypierścieniem otacza Portland, powinnam być bezpieczna.Farmyi rzeznie rzadko są patrolowane.Jednak najpierw muszęprzejechać przez West End, zamieszkany przez bogatych takichjak Hana, a potem przez Libbytown i przez most CongressStreet nad Fore River.Na szczęście każda ulica, w którąskręcam, okazuje się pusta.Stroudwater jest dobre pół godziny drogi od mojegodomu, nawet przy szybkiej jezdzie.Gdy opuszczam część miastausytuowaną na półwyspie i zmierzam w stronę podmiejskichusytuowaną na półwyspie i zmierzam w stronę podmiejskichstref w głębi lądu, domy stają się mniejsze, jest ich coraz mniej, apodwórka, które do nich przylegają, wyglądają nazachwaszczone i brudne.Nie jest to jeszcze rolnicze Portland,ale widać już gdzieniegdzie elementy wiejskiego krajobrazu:rośliny wyzierają przez do połowy zbutwiałe ganki, w ciemnościżałobnie pohukuje sowa, a czarne łuki nietoperzy przecinająznienacka niebo.Przed prawie każdym domem stoją samochody podobnie jak przed bogatszymi posiadłościami na WestEndzie  tyle że te zostały przywleczone ze złomowisk.Stoją napustakach pokryte rdzą.Mijam jeden, z którego drzewowyrasta prosto przez szyberdach, jak gdyby samochód właśniespadł z nieba i nadział się na pień, a potem inny, z podniesionąmaską, pozbawiony silnika.Gdy przejeżdżam obok jakiegośkota, ten podrywa się, wystraszony, miaucząc i łypiąc na mnieślepiami. Potem mijam Fore River.Domy znikają z krajobrazu iwidać tylko pole za polem.Następnie kolejne farmy, o takichnazwach, jak Zielone Aąki, Owcza Zatoka, Szumiące Wierzby,które brzmią przytulnie i miło, w których ktoś mógłby właśniepiec babeczki i zbierać z mleka śmietanę na masło.Ale to tylkopozory  większość farm należy do wielkich korporacji, hodujesię tutaj bydło, a do pracy zatrudnia sieroty.Bardzo lubię te tereny, ale teraz, w ciemności, ta otwarta,pusta przestrzeń budzi lęk i nie mogę odpędzić myśli, że gdybymrzeczywiście natknęła się tutaj na patrol, nie miałabym się gdzieukryć, nie miałabym dokąd uciec.Za polami widzę niskie,ciemne sylwetki stodół i silosów, niektóre nowo wybudowane, aciemne sylwetki stodół i silosów, niektóre nowo wybudowane, ainne stare, ledwo stojące, wystające z ziemi jak pojedynczezęby.Powietrze przesycone jest słodkawym zapachemkiełkujących roślin i nawozu.Roaring Brook Farms znajduje się tuż przy południowozachodniejgranicy.Od lat stoi opuszczona, ponieważ połowęgłównego budynku i oba silosy zbożowe strawił ogień.Wodległości kilku minut od farmy wydaje mi się, że słyszę rytmtętniący niemal niezauważalnie w tle gardłowej pieśni świerszczy,ale przez chwilę nie jestem pewna, czy to aby nie mojawyobraznia albo bicie mojego serca, które znowu zaczęło walićjak młotem.Po jakimś czasie nabieram pewności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • SR110. Waverly Shannon Wyspa Harmony 02 Lauren, czyli harmonia doskonaÅ‚a
  • Johnson Maureen Green John Myracle Lauren W ÂœnieżnÅ¡ noc
  • Laurens Stephanie Klub niezdo We wladzy milosci
  • Laurens Stephanie Klub Niezdo Na skraju pozadania
  • Laurens Stephanie Czarna kobr Nierozwazna narzeczona(1)
  • Laurens Stephanie Siostry Cyn W pogoni za Eliza
  • Laurens Stephanie Siostry Cyn Porywacz i dama
  • Brooke Lauren Heartland 04 Trudne decyzje
  • The Ridley Scott Encyclopedia Laurence Raw
  • SLOWNIK POLSKO HINDI
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl