[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I choć Mario był dobrym starym klientem icodziennie kupował u niej herbatniki, zgadzała się z biednym panemFloodem, że jego siostrzeniec przebrał już wszelką miarę i należy gojakoś pohamować.Osobiście nie żywiła sympatii do pani Healy, alepodziwiała ją za odwagę w samodzielnym prowadzeniu interesu.PaniHealy radziła sobie świetnie w świecie rządzonym przez mężczyzn,zamiast więdnąć za ladą sklepu ze słodyczami, co było udziałem Birdie iszczytem jej możliwości w zakresie zapewnienia sobie środkówutrzymania.Doktor Johnson był zdania, że pani Healy ma prawo obsługiwać gościwedle własnego uznania.Ojciec Ross trzymał się z daleka od całejsprawy.Paccy Moore rozpowiadała, że pani Healy ma dwa odciski, pojednym na każdejstopie.Zostało to uznane za wyraz poparcia dla Clodagh i Fonsiego.Kddie i Annabel Hoganowie długo dyskutowali o całej sprawie posobotnim obiedzie.To prawda, że Clodagh i Fon-sie nie chcąc siępodporządkować zwyczajom panującym w Knockglen posuwają się zbytdaleko.Wyglądają, jakby wyszli wprost z balu przebierańców.Ale niemożna zaprzeczyć, że ciężko pracują, co jest ogromną zaletą.Gdybywystawali na ulicy i palili papierosy, wtedy nie byłoby dla nichpobłażania.Lecz nikt nie mógł im zarzucić grzechu lenistwa.A wKnockglen cnota pracowitości usprawiedliwiała wiele rzeczy, nawetniekonwencjonalny sposób ubierania się.- Gdyby ktoś przyszedł po zakupy do naszego sklepu, to obsłużyłbyś go,Eddie, niezależnie od wyglądu.- Tak, ale gdyby miał ubłocone buty, poprosiłym, żeby nie wnosił brududo środka.- Przecież oni niczego nie wnosili do środka - powiedziała Annabel.Zawsze uważała, że pani Healy wyróżnia mężczyzn, nie wysilając się nagrzeczność wobec ich żon.A poza tym Clodagh uszyła Benny takprześliczną suknię, że trudno było nie być po jej stronie.Brokat wkasztanowe plamki, akurat pod kolor włosów Benny i ta biała narzutka nadekolt.Suknia miała szyk jak z najelegantszego magazynu.Była takwytworna i skromna, że nikt by nie podejrzewał że Clodagh samawybrała fason.Matka Franciszka także słyszała o awanturze w hotelu.Peggy przyszła popołudniu do klasztoru na herbatkę i po dobrą radę.- Wznieś się ponad to, Peggy.- Aatwo ci mówić, Bunty, bo żyjesz w klasztorze, a nie w mieście.- Nie myśl sobie, że nam tu żyje się prościej.Mam na głowie matkę Klaręi jej nalot na święta.Wyobraz sobie, ile mnie kosztuje, żeby być ponad to.- Nigdy już nie pójdę na drinka do hotelu.- Rozważ to dobrze, Peggy.Jeśli będziesz miała ochotę na drinka, togdzie pójdziesz? Do tej zapluskwionej dziury Shea? Czy do innychzapyziałych nor? Przemyśl to i nie działaj w pośpiechu.- Mój Boże, Bunty, jak na zakonnicę, masz niezwykłą wiedzę na temattutejszych barów - skomentowała z podziwem Peggy Pine.Rozmawiali o balu i o tym, jak świetnie sprawdził się Aidan.%7ładen innystolik nie zdobył tylu nagród.Jack opowiedział o dziewczynie z innegotowarzystwa, której się zrobiło słabo.Kiedy rozpięli jej sukienkę, zestanika wypadły dwie bułki.Jack szczerze się z tego uśmiał.Bennywyobraziła sobie, jak ta dziewczyna musi się dzisiaj czuć i jakwspomnienie balu zawsze jęj się będzie kojarzyć ze strasznym wstydem.- Daj spokój, to po prostu było śmieszne - powiedział.Postanowiłaspojrzeć na całą sprawę od innej strony.-Musiały ją strasznie drapać okruchy - powiedziała, czując się jakzdrajczyni wobec tej nieznajomej dziewczyny.Ale nagrodą za to byłuśmiech Jacka.- Tobie by to było niepotrzebne, Benny - powiedział.- Ludzie są różni - odpowiedziała zawstydzona.- Możliwe.Ty się wyróżniasz na korzyść.Student weterynarii miał świetny, puszysty sweter.Nie było w nim widaćnawet zarysu piersi.Spojrzała szybko na swój biust.Co by tu zrobić, żebyzmienić temat?Drzwi otworzyły się i do restauracji weszła jakaś para.- Mówiłem mu, że może wpuszczać tylko neapolitańczyków i tylko podwarunkiem, że będą się przyzwoicie zachowywać.- Jack spojrzał naprzybyłych groznym wzrokiem.Byli to dublińczycy w średnim wieku.Zmarznięci i szczękający zębami.-To urzędnicy, którzy mają potajemny romans - wyszeptała Benny.- Nie, to ludzie z kuratorium, którzy spiskują, żeby niko-go w przyszłym roku nie dopuścić do matury - wysunął hipotezę Jack.Bardzo łatwo im się rozmawiało.Jack zachowywał się zupełnienormalnie, był odprężony i niczym jej nie peszył.Benny peszyła się samasobą.Zrozumiała, że straciła całe lala, próbując wyglądać na osobę, któraze wszystkiego drwi.Nie umiała teraz zagrać roli romantycznejdziewczyny.Nie była też pewna, czy właśnie w tej roli została obsadzona.Modliła się o to, by rozumieć wymowę jego gestów i spojrzeń.Gdyby topotrafiła, odpowiedziałaby tym samym.Kelner zaproponował lody.Powiedział, że mają tu cassate, wspaniałelody prosto z Neapolu, z mrożonymi owocami i orzechami, biszkoptami iposypką z kandyzowanej skórki cytrynowej.Bellissima cassata.Instynkt podpowiedział Benny, żeby się zgodziła na deser, nie myśląc olinii.Jack się rozpromienił i powiedział, że on też ma ochotę na lody.Kelner patrzył, jak uśmiechają się do siebie.- Zrobiło się tak pochmurno, że zapalę państwu świecę na stoliku,żebyście się mogli lepiej widzieć.Kołnierzyk koszuli Jacka nad granatowym pulowerem był bladoróżowy.Pięknie odbijał się w blasku świec.Benny znów poczuła ochotę, bydotknąć twarzy Jacka.Nie całować się z nim czy przytulać, lecz po prostudotknąć, przejechać palcem od policzka do brody.Wypiła tylko jedenkieliszek wina.Nie mogło to być spowodowane alkoholowymrozluznieniem.Benny, jak na zwolnionym filmie, pochyliła się ku niemu itrzy razy pogłaskała wolno jego twarz.Za trzecim razem schwycił jejdłoń i przycisnął do ust.Całował ją z opuszczonymi powiekami, nie mogła więc dostrzec wyrazujego oczu.A potem położył ją z powrotem na stole.Z pewnością nie byłto żaden błazeński wygłup, /.gatunku tych, w których celował AidanLynch.%7ładen mężczyzna nie całuje kobiety w rękę tak długo, jeśli tegonie pragnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]