[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zoey była pewna, że jeśli nie pochyli głowy izamknie oczy, Tyler przeskoczy tę mikroskopijną, a jednocześnie tak wielką przepaść ipocałuje ją.Wiedziała też, że ten pocałunek wstrząśnie nią do głębi.131SR Czy powinnam ulec?" - zastanawiała się.A cichy głosik w jej sercu szepnął: Tak.O tak".Powieki same zaczęły jej opadać.Wiedziała, że za chwilę poczuje na swychdrżących ustach jego wydatne wargi.Muzyka zamilkła.Piosenka się skończyła, a orkiestra, zamiast przejść od razu donastępnego utworu, ogłosiła przerwę.Przez moment, który zdawał się wiecznością, oboje stali bez ruchu, nie chcącwypuścić się z ramion.W końcu jednak Tyler rozluznił palce splecione z jej palcami, zdjąłdłoń z jej pleców i cofnął się o krok.Magia poprzedniej chwili roztopiła się wrzeczywistości otaczających ich ludzi - opuszczających parkiet, rozmawiających,śmiejących się.Spojrzeli na siebie.Nie powiedzieli nic.Każde z nich wiedziało jednak, jak bliskobyli pokonania dzielącego ich muru.Bez słowa ruszyli w stronę Cheryl i Chucka, którzy czekali na nich przy stole.Odrazu dołączyła do nich zafrasowana Laurie.Zoey nie chciała pytać o wymownąnieobecność Pete'a na pikniku, meczu i teraz na tańcach, ale twarz Laurie, na którejmalowało się roztargnienie i z trudem skrywane rozczarowanie, mówiła wystarczającodużo.Od dawna było już ciemno.- Czas na fajerwerki - powiedziała Cheryl.Pewna oddania Chucka, żyła wrozkosznej nieświadomości faktu, że jej matka jest nieszczęśliwa, albo bardzo się starałazachować pozory normalności.Zoey nie była do końca pewna, jak jest naprawdę.Rozłożyli na trawie koc, a Zoey narzuciła na siebie dżinsową kurtkę.Noc przyniosłaspadek temperatury i chłód wieczoru przerodził się w zimno.Przez godzinę siedzieli ioglądali fajerwerki, które rozjaśniały bezkresne czarne niebo czerwonymi, niebieskimi,białymi i zielonymi eksplozjami.Zoey rzucała ukradkowe spojrzenia na Tylera.Ze zdumieniem zdała sobie sprawę,że nigdy wcześniej nie znała mężczyzny takiego jak on.Wiedziała, że już nigdy nie spotkanikogo takiego, i serce w niej zamarło na myśl, że wyjeżdżając stąd, na zawsze odejdzie zjego życia.132SRNagle zadrżała.Przyciągnęła kolana pod brodę i objęła nogi ramionami, żebyochronić się przed zimnem.Wmówiła sobie, że to chłodny nocny wiatr, jednak jej sercewiedziało, że chodzi o coś zupełnie innego.Patrząc na zachwyconą fajerwerkami Zoey, Tyler wyczuł, że pod maskąniezależnej, światowej, dojrzałej kobiety kryje się nieśmiała, delikatna i bezbronnadziewczyna.Znał ją dopiero od kilku dni, ale zorientował się już, że na początku bardzozle ją ocenił.Była jedną wielką niespodzianką.Czasami mocno irytującą, ale częściejzachwycającą.I była taka śliczna.Jej złotorude loki lśniły delikatnie w świetle księżyca,zachęcając go, by zatopił w nie palce.Pragnął pieścić jej bladą skórę, tak jasną i delikatną,w odróżnieniu od jego ciemnej i szorstkiej.Kiedy tańczyli, czuł kruchość jej szczupłegociała, które jednocześnie tak pasowało do jego ramion.Ten taniec był dla niego jak objawienie.Poruszył nim do głębi.Od ostatniego tańcaz Sarą na weselu sąsiada, zaledwie kilka tygodni przed jej śmiercią, nie tańczył z nikim.Nie spodziewał się, że trzymanie w ramionach jakiejkolwiek kobiety poza Sarą może byćtak naturalne.A jednak z Zoey czuł się tak, jakby jej miejsce było w jego ramionach.Byłzdumiony faktem, że jej mała dłoń tak świetnie pasowała do jego dłoni, że jej ciałopotrafiło tak doskonale stopić się z jego ciałem.Przy każdym ruchu podczas tańca czuł, że oddala się od wspomnienia o Sarze, odtak drogiej dla niego przeszłości w stronę nieznanej przyszłości.Teraz czuł się rozdartymiędzy bólem, z którym nauczył się żyć, a pierwszymi oznakami czegoś, co bardzoprzypominało radość.Zerkając ukradkiem na Zoey, Tyler pomyślał, że ta dziewczyna przewróciła jegonieszczęśliwe, ale ustabilizowane życie do góry nogami.A przecież nawet się jeszcze niecałowali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]