[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyczuwał dalszekłopoty.- Mówiła o polityce jak mężczyzna.Zastanawiałemsię, czy sam Gracylis był tak elokwentny, czy może onapomagała mu ubrać myśli w słowa.Teraz jednak, kiedyprzedstawiała nam, jaka była jego ocena sytuacji z punktuwidzenia tutejszego dowódcy, po raz pierwszy zobaczyłem wnim kogoś, kto sprawuje rzeczywistą władzę.Julia Fortunatana pewno go wspierała.- Jakie miał stosunki wewnątrz obozu?- Był świadom, że Czternasty Legion jest najbardziejdoświadczony i w dużym stopniu ciągnie za sobą kolegów.-Wykonała drobny przepraszający gest w stronę Justyna zalekceważącą opinię o jego legionie.Nie spodziewaliśmy się takiej delikatności.Justyn odpo-wiedział jej smętnym uśmiechem.- Coś jeszcze? Kłopoty finansowe?- Nic szczególnego.- Problemy z żoną?- Och, sądzę, że z tym Gracylis potrafi sobie poradzić! -Znowu w jej głosie pobrzmiewała gorycz przemieszana zpogardą, choć uczucia te były dobrze kontrolowane.JuliaFortunata wiedziała, że jej pozycja jest mocna.-Inne kobiety? - rzuciłem lekko.Nie uważała za198 stosowne odpowiedzieć, czyniąc mi niemy wyrzut z powodutego pytania.- Zatem co go nurtowało? Może było to cośzwiązanego z buntownikami?- Rzeczywiście, brał pod uwagę myśl, że ten plemiennyprzywódca, Cywilis, nie pogodzi się z przegraną i znowuspróbuje zgromadzić zwolenników.- Jakieś dowody?- Nic pewnego.Uśmiechnąłem się.- Czy postanowił w związku z tym coś zrobić?- Chciałby dokończyć zadanie, jakie pozostawił PetyliuszCerialis.Gracylis, co zrozumiałe, jest człowiekiemambitnym.Rozwiązanie problemu Cywilisa wzmocniłobyjego pozycję w Rzymie i zyskało przychylność cesarza.Jednakz tego, co wiem, nie bardzo miał się na czym oprzeć.Dla wysłannika, któremu też przydałoby się wzmocnieniepozycji i wdzięczność okazana przez cesarza, były to krzepiącewiadomości.- Czy zainteresowanie legata dotyczy również Weledy?- Nigdy o niej nie wspomniał - oświadczyła.To wyglądałona lojalność.Legat zapewne był tak samo zafascynowanysłynną wieszczką jak każdy inny mężczyzna.- Więc nie podjął żadnej akcji i z tego, co wiesz, nie miałtakich bezpośrednich planów?- Legat miał się na baczności przed niepokojami.Tyletylko mogę powiedzieć.Poza tym - oświadczyła z naciskiem,jakby czuła, że dostarczyła nam dość informacji, abyśmy moglijako profesjonaliści zacząć działać - Floriusz Gracylis bardzointeresuje się wszystkim, co dotyczy obozu warownego, odjakości dostarczanego ziarna poczynając, a na miskach, zktórych jedzą żołnierze, kończąc!- Chyba liczba kontraktów na dostawy, podlegających199 renegocjacji po zamęcie wywołanym wojną domową, jest duża- powiedziałem po chwili namysłu.- Owszem.Jak już powiedziałam, Floriusz Gracylis lubiosobiście dopilnowywać szczegółów - oznajmiła z dumą.Nie wątpię!- A jak go widzą dostawcy?- Myślę, że to oczywiste! - odparła kwaśno Julia Fortunata.- Ci, którym się udało, chwalą jego osąd.Ci, którzy tracąkontrakty, sarkają.Ożywiłem się.Ciekawe, czy ci, którzy uzyskali kontrakty,dali wyraz swojej wdzięczności bardziej namacalnie niż tylkopochwałami.albo czy któryś z przegranych nie oskarżył go oniesprawiedliwe potraktowanie.musiałem to jednak ująćjakoś dyskretnie.- Czy wiesz coś o takich problemach w sprawachhandlowych, które mogłyby mieć jakiś związek ze zniknięciemlegata?- Nie - odparła.Myślę, że wiedziała, o co mi chodzi.- Nicmi na ten temat nie wiadomo.Miałem uczucie, że niepokój Julii o niego jest o wieległębszy, niż wskazywałby jej spokojny ton, była jednak zbytdumna, również ze względu na Gracylisa, by to okazać.Pozwoliłem, żeby to ona zadecydowała, kiedy naszarozmowa ma dobiec końca.Obiecała się skontaktować, gdybyprzyszło jej do głowy coś więcej.Była tego rodzaju kobietą,która nie spocznie, póki nie będzie wiedziała, co się stało z jejmężczyzną.%7łyczyłem jej, aby jej obawy okazały się nieuzasadnione.On był prawdopodobnie godny pogardy, ale ją polubiłem.200 - I co o tym sądzisz? - spytał Justyn, kiedy wracaliśmy doMogontiakum.- Kobieta z silnym charakterem, związana z mężczyzną,któremu go brak.Normalka, jak by powiedziała twoja sar-kastyczna siostra!Udawał, że nie usłyszał ostatniego zdania.- Czy nam to w ogóle coś dało?- Niewykluczone.Według mnie ma to jakiś związek zCywilisem.- Coś podobnego!- Cóż, albo to, albo szlachetny pan wdał się w jakąśmachlojkę z dostawami paszy dla jazdy czy też w nierozważnemachinacje z dostawcami wyrobów ceramicznych.Ze względuna dumę Rzymianina, wolałbym już, żeby był zakładnikiemniebezpiecznego buntownika niż głupcem, który oberwał wgłowę miską na owsiankę!Kamil Justyn obdarzył mnie tym swoim leniwym, pełnymuznania uśmiechem.- Chyba jednak postawię na miskę - oświadczył. XXVIZmierzchało, a Justyn miał pełnić tej nocy służbę jakodowódca warty, więc popędziliśmy konie.Kiedy byliśmy jużblisko obozu, poprosiłem, żeby zabrał mojego wierzchowca, aja pomyszkuję sobie po okolicy.Zostawił mnie w pobliżubramy.Rozejrzałem się wokoło.Do ruchliwego nabrzeża miałemspory kawałek, więc na razie sobie je darowałem.Większośćcywilów usadowiła się za fortecą, gdzie wodę dostarczał imsolidnie wyglądający akwedukt.Dalej znajdował sięposterunek straży celnej oraz kolumna Jowisza, mającawyrażać rzekome poparcie obywateli dla Palatynu.Wymyśliłem sobie własną wersję tych żałosnych deklaracji:Niech nam żyje i panuje Neron, towarzysz bogów olimpijskich,wołają obywatele naszego miasta (wyrażając gorącą nadzieję,że Neron ufunduje im teatr).Musieli składać je wnieodpowiednim czasie, bo nie widziałem tam śladu teatru.Z położonej na lekkim wzniesieniu fortecy rozciągał sięrozległy widok na rzekę, na jej zakole i rozszerzone koryto zamiejscem spływu z Menem.Poszedłem drogą wiodącą domostu i ruszyłem na drugą stronę rzeki.Dopiero teraz mogłemocenić szerokość Renu.Przy nim Tyber robił wrażeniestrumyka wijącego się pośród rukwii wodnej.Na drugimbrzegu postawiono strażnicę, na tyle dużą, by dać202 jej nazwę: Castellum Mattiacorum.Teraz przekroczyłem limesna Renie.Z początku nie odczuwałem żadnej różnicy pomiędzy tąstroną a rzymską.Atmosfera wydawała się mniej grozna niż wdzielnicy imigrantów na rzymskim Zatybrzu.A jednak nie byłoto Zatybrze i miejsce to wcale nie było dla mnie bezpieczne.Rzymskie wieże strażnicze po tej stronie rzeki były wielkąrzadkością.Ta, która stała na początku wielkiego szlakuhandlowego, ciągnącego się wzdłuż biegu Menu w głąbterytorium Germanów, była jedynie symboliczna.Wykonałempierwszy próbny krok poza granice cesarstwa.Za plecamimiałem równe rzędy migotliwych bladych światełMogontiakum [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Nepomucka Krystyna NiedoskonaÅ‚a miÅ‚oœć 04 MiÅ‚oœć niedoskonaÅ‚a
  • Vina Jackson OsiemdziesiÅ¡t dni 04 OsiemdziesiÅ¡t dni bursztynowych
  • John Norman Gor 04 Nomads of Gor
  • Mercedes Lackey Cykl Heroldowie z Valdemaru (04) Ostatni Mag Heroldów (1) SÅ‚uga magii
  • Isaac Asimov Foundation 04 Foundation's Edge (Ballantine Edition)
  • Ellen Datlow (ed) Omni 04 The 4th Omni Book of Science Fi
  • White Terence Hanbury Był sobie raz na zawsze krÄ‚Å‚l 04 Świeca na wietrze
  • Burrowes Grace Córki ksiÄ™cia Windham 04 Chwila zapomnienia lady Eve
  • Chodorkowski, Michail Mein We Ein politisches Bekenntnis
  • Seghers Jan Panna mÅ‚oda na Âśniegu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl