[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzymał Grace w ramionach,przyciskając ją do swego mocnego ciała, a bliskość dziewczynyoszołamiała go niczym silny narkotyk.- Rozchyl usta, Grace - powiedział tuż przy jej zaciśniętych wargach.Przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej.- Zmiało, maleńka - wyszeptałuwodzicielsko.- Rozchyl je, Grace.Próbowała coś powiedzieć, lecz zrobiła dokładnie to, o co prosił,porwana nagłym przypływem uczuć.Garon wzbudzał w niej pożądanie.Aż do tej chwili nigdy jeszcze nie pragnęła należeć do mężczyzny.Czułażar i moc muskularnego ciała, słyszała bicie jego serca i chrapliwy,urywany oddech.A może to było walenie jej serca?Gdy żarliwa namiętność mężczyzny stawała się corazgwałtowniejsza, opadły ją dawniejsze, przerażające wspomnienia.Odepchnęła Garona, a on cofnął się.Wyglądał na równie poruszonego jakona i usiłował uspokoić oddech.- Wiem - powiedziała, unosząc rękę i zmuszając nabrzmiałe wargi douśmiechu.- To była reakcja, nad którą nie zdołałeś zapanować i której niepotrafisz wyjaśnić.Ale ja potrafię.Kazałam pannie Lettie, mieszkającej nakońcu drogi, żeby sporządziła twoją figurkę, i potarłam ją moją fotografią,więc dlatego teraz nie możesz mi się oprzeć.Wybuchnął śmiechem i rzucił:147RS- Do diabła!- Zwykle nie muszę się uciekać do takich środków- dodała zfałszywą skromnością.- Zazwyczaj moja nieodparta uroda pozwala mizdobyć każdego mężczyznę, którego zapragnę.Garon głęboko wciągnął powietrze.Grace znowu użyła owegoosobliwego sposobu rozładowywania niebezpiecznych dla niej sytuacji.Nie pojmował własnego zachowania.Lecz nie rozgniewała się na niegopomimo swych wcześniejszych bolesnych doświadczeń.Musiał pamiętaćo jej tragicznej przeszłości, żeby jej nie przerazić.Jak na kobietę w swoimwieku była tak zadziwiająco niewinna.Mimo lęków i zahamowań zdawałasię czuć dobrze w jego ramionach.Ta myśl go podekscytowała.- A zatem pryskają moje złudzenia, że jestem jedynym mężczyzną wtwoim życiu - rzekł żartobliwie.- Twoje złudzenia istotnie rozsypały się w proch - przyznała.-Możesz mi powiedzieć, dlaczego tutaj przyszedłeś?Zamrugał bezradnie.- Nie wiem.Rzuciła mu kpiące spojrzenie.- Krótkotrwałe utraty, pamięci z pewnością nie pomagają ci wpracy.- Do diabła, podczas pracy wiem, co robię!- Chwała Bogu!- Muszę pojechać do Palo Verde, żeby przesłuchać pewnegoczłowieka - oznajmił.Marquez odnalazł byłego policjanta z Palo Verde, który pamiętałsprawę zamordowania dziewczynki sprzed dwóch lat.Zdaniem owego148RSpolicjanta, sąsiad ofiary twierdził, że wcześniej w dniu zabójstwa widziałją w towarzystwie jakiegoś mężczyzny.Według relacji Marqueza świadekzostał uznany przez policję za wiarygodnego, ale kiedy oficerowie śledczywrócili, aby z nim porozmawiać, nie było go w mieście.Najwidoczniejstracono go z oczu w zamieszaniu, które powstało, gdy sprawa nabrałarozgłosu, i pojawiło się mnóstwo tropów i wskazówek, które należałozbadać.Garon chciał się spotkać z tym świadkiem, o ile nadal mieszkał onw Palo Verde.Jego zeznania mogły okazać się decydujące i umożliwić imschwytanie zabójcy dwóch dziewczynek.Garon, podobnie jak Marquez,był bowiem przekonany, że mają do czynienia z seryjnym mordercą.Obydwie sprawy zbyt wiele łączyło, by mógł to być zwykły zbiegokoliczności.- Idziesz dzisiaj do pracy? - zapytał dziewczynę.- Pracowałam tylko rano.W soboty kończę w południe - wyjaśniła.- Szkoda, że ja nie - westchnął.- Chcesz pojechać ze mną?Usłyszawszy tę propozycję, Grace rozpromieniła się z radości.Skorozabiera ją ze sobą na cały dzień, to znaczy, że nie zadurzył się w Jaqui!- Tylko przebiorę się w coś odpowiedniejszego - powiedziała,martwiąc się, że nie ma zbyt wielu ubrań do wyboru.- A co jest złego w stroju, który masz na sobie? - zapytał.- Jak możezauważyłaś, ja też nie jestem w garniturze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]