[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba właśnietakie jest przeznaczenie tych kamieni.- Odwróciła się do Baileyi MJ.Objęła je ramionami.Przyjaciółki tworzyły drugi trójkąt.- Zawsze was kochałam i zawsze byłyście mi potrzebne.Czy wszystkie trzy możemy pójść w jakieś spokojniejsze miejsce? - Po twarzy Grace popłynęły łzy.- Muszę z wami porozmawiać.Opowiedziała im o wszystkim.Przed Bailey i MJ otworzyłaserce.Wyznanie podziałało kojąco.Trochę się uspokoiła.Był tojednak dopiero początek.Czekało ją jeszcze inne zadanie.Musiała zacząć sama leczyć głębsze rany.Wiedziała, że zrobi to tutaj, w domku na pustkowiu.Zamknęła oczy i raz po raz wciągała w płuca powietrze.Postawiła na trawie koszyk z narzędziami ogrodniczymi i zajęła się pielęgnacją kwiatów.W pewnym momencie usłyszaławarkot silnika, a potem skrzypienie opon na żwirowej drodzewiodącej do domku.Zdziwiona, uniosła brwi.Miała niewielusąsiadów.Mieszkali w dużej odległości i odwiedzali ją rzadko.Nie miała ochoty na żadne rozmowy.Stała wyprostowana wśródkwiatów, zdecydowana jak najszybciej pozbyć się intruza, któryzamierzał zakłócić upragnioną samotność.Nagle rozpoznała samochód.Z bijącym szaleńczo sercemTAJEMNICZA GWIAZDA 229patrzyła, jak zatrzymuje się na wąskiej drodze, jak wysiadaz niego Seth, który kieruje kroki w jej stronę.Wyglądała teraz jak bogini.Z rozwianymi włosami, w miotanej wiatrem długiej, szerokiej spódnicy, w powodzi kwiatów.Widok ten do żywego poruszył Setha.A kiedy ujrzał świeżąszramę przecinającą jej policzek, zabolało go serce.- Odbyłeś długą podróż - powiedziała obojętnym tonem,gdy zatrzymał się dwa kroki przed nią.- Trudno było cię znalezć.- I dobrze.Nie jest mi potrzebne żadne towarzystwo.- Zauważyłem.- Aby trochę się uspokoić, a także ze zwykłej ciekawości, rozejrzał się wokoło.Omiótł wzrokiem domekprzylepiony do zbocza i zwartą ścianę lasu.- To piękne miejsce.- Tak.- Odludne.I ciche.Zasłużyłaś na trochę spokoju.- Dlatego tu jestem.- Uniosła brwi.- A co sprowadzaciebie?- Grace, musimy porozmawiać.Ja.- Zamierzałam zobaczyć się z tobą po powrocie do miasta -powiedziała szybko.- Tamtej nocy mówiliśmy niewiele.Chybabyłam bardziej wstrząśnięta tym, co się stało, niż mi się wydawało.Nawet ci nie podziękowałam.Było gorzej, niż przewidywał.Chłodny i całkowicie opanowany głos Grace był gorszy niż gniewny krzyk, którego sięspodziewał.- Nie masz za co dziękować.- Ocaliłeś mi życie.I, jak sądzę, życie najbliższych mi ludzi.Wiem, że złamałeś obowiązujące cię zasady, a nawet prawo,żeby mnie odnalezć i wyrwać z rąk tego człowieka.Jestem ci zato bardzo wdzięczna.Sethowi stanął przed oczyma cały koszmar tamtej nocy.Wró-ciły wściekłość i przerażenie.230 TAJEMNICZA GWIAZDA- Wiesz przecież, że zrobiłbym wszystko, aby cię uwolnić.- Tak.wiem.- Musiała odwrócić wzrok.Patrzenie Sethowiw oczy było zbyt bolesne.Przysięgła sobie, że już nigdy nie dasię skrzywdzić nikomu.- Chyba oboje nie mieliśmy wtedyżadnego wyboru.Mam nadzieję, że twoja zawodowa karierazbytnio nie ucierpi.Każde słowo Grace było jak uderzenie.- Nie ucierpi.- To dobrze.- Uznała, że powinien już odejść.Od razu,zanim ona się załamie.- Mimo to zamierzam napisać list dotwoich zwierzchników.Pewnie wiesz, że mój stryj jest senatorem.Nie byłabym zdziwiona, gdybyś, kiedy ucichnie wrzawa,dostał za swój wyczyn awans.Zaschło mu w gardle.Miał kłopoty z mówieniem.- Do licha, popatrz na mnie - wykrztusił.- Kiedy poczuł nasobie jej spojrzenie, zacisnął dłonie, żeby jej nie dotknąć.-Uważasz, że ma to jakieś znaczenie?- Tak.Przynajmniej dla mnie.Na razie jednak muszę trochęwypocząć.Wybacz, pójdę popracować w ogrodzie, zanim słońce zacznie zbyt mocno przygrzewać.- Sądzisz, że tak zakończysz sprawę? - zapytał Seth.Grace wyjęła z koszyka ogrodnicze nożyce.- Sądzę, że to ty już ją zakończyłeś.- Nie odwracaj się ode mnie.- Wziął ją za ramię i przyciągnął do siebie.Ogarnęła go złość.- Nie możesz tak mnie odpychać.Ja tego nie.- Urwał.Podniósł rękę i przyłożył do świeżejszramy na policzku Grace.- Och, Boże! Ten szaleniec zrobił cikrzywdę!- Drobiazg.- Cofnęła się szybko, tak że ręka Setha opadła.- Blizny goją się i bledną.A tego człowieka już nie ma.Dziękitobie.Trzy Gwiazdy są w muzeum, tam, gdzie ich miejsce,i wszystko jest jak dawniej.Tak jak powinno być.TAJEMNICZA GWIAZDA 231- Zrobiłem ci krzywdę, a ty nie chcesz mi tego wybaczyć.Wysiliła się na lekki ton.- Rachunek wypada na twoją korzyść.Ocalenie mi życia toznacznie więcej niż.- Przestań.- Odwrócił się, potykając o ukwieconą grządkę.Nie miał pojęcia, że będzie cierpiał aż tak bardzo.Nie odrywającwzroku od krajobrazu, znowu się odezwał: - Czy wiesz, co sięze mną działo, gdy uświadomiłem sobie, że jesteś w rękach tegopotwora? A potem, gdy przez telefon usłyszałem twój przerażony głos?- Nie zamierzam do tego wracać.- A ja nie potrafię myśleć o niczym innym.Kiedy tylkozamknę oczy, widzę ciebie.W tamtym korytarzu, w poszarpanejsukni, pokrwawioną i poranioną.A ja nie wiem, co on ci zrobił.I pamiętam, że we śnie już raz nie udało mi się go powstrzymać.- To wszystko skończone.- Grace czuła, że nogi ma jakz waty.- Przestań o tym myśleć.- Pewnie uciekłabyś stamtąd bez mojej pomocy - ciągnąłSeth.- Pokonałaś potężnego strażnika.Chyba dałabyś sobie radębeze mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]