[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Katia podaÅ‚a magazynek Benowi, który wsadziÅ‚ go do kieszeniw pasie wraz z niezaÅ‚adowanymi nabojami.Drugi magazynek umieÅ›ciÅ‚ w ka-rabinku, odciÄ…gnÄ…Å‚ zamek i odbezpieczyÅ‚ broÅ„.Katia zrobiÅ‚a to samo z ma-karowem i wÅ‚ożyÅ‚a go za pas z narzÄ™dziami.- W porzÄ…dku szepnÄ…Å‚ Jack.- Ruszamy.ZdawaÅ‚o siÄ™, że minęła wieczność, odkÄ…d natknÄ™li siÄ™ na przerażajÄ…ce wid-mo u wejÅ›cia do przedziaÅ‚u sonarowego.Kiedy wspiÄ™li siÄ™ już po drabince,Jack pobÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚ ciemność, która skrywaÅ‚a ich przed zÅ‚owrogim spojrze-niem martwego wartownika.SiÄ™gnÄ…Å‚ w dół, żeby pomóc Katii.Kilka chwil pózniej caÅ‚a trójka staÅ‚a z bro-niÄ… gotowÄ… do strzaÅ‚u.Z tyÅ‚u korytarza docieraÅ‚ do nich blask oÅ›wietleniaawaryjnego z mostku.Jack poprowadziÅ‚ ich rzÄ™dem lewÄ… stronÄ… korytarza.W wyciÄ…gniÄ™tej rÄ™cetrzymaÅ‚ berettÄ™.Tuż przed wejÅ›ciem zamarÅ‚ i uniósÅ‚ ostrzegawczo broÅ„.KatiaskuliÅ‚a siÄ™ za nim, a Ben wtopiÅ‚ siÄ™ w ciemność pod drugiej stronie korytarza.Ze swego miejsca Katia widziaÅ‚a tylko masÄ™ rozbitego sprzÄ™tu i potrzaskanekonsole.CaÅ‚un osadu nadawaÅ‚ scenie pozory dwuwymiarowoÅ›ci, jakby to byÅ‚obraz zbyt abstrakcyjny, żeby można byÅ‚o na nim rozpoznać osobne ksztaÅ‚ty.Nagle zrozumiaÅ‚a, dlaczego Jack siÄ™ zatrzymaÅ‚.Przy skrÄ™conej rurze pery-skopu z tÅ‚a wysunęła siÄ™ widmowa postać, rozpoznawalna tylko wówczas,gdy siÄ™ ruszaÅ‚a.Zaczęła siÄ™ do nich zbliżać i staÅ‚o siÄ™ jasne, że nie zdajesobie sprawy z ich obecnoÅ›ci.RozlegÅ‚ siÄ™ ogÅ‚uszajÄ…cy trzask beretty Jacka.Katia patrzyÅ‚a przez zamiećbieli odpadajÄ…cej ze Å›cian, jak czÅ‚owiek potykajÄ…c siÄ™, cofa siÄ™ w stronÄ™ pe-ryskopu i pada pod dziwacznym kÄ…tem na podÅ‚ogÄ™.Jack strzeliÅ‚ szybko jesz-cze pięć razy.Rykoszety z wizgiem Å›migaÅ‚y po pomieszczeniu.KatiÄ™ zaskoczyÅ‚a ostrość haÅ‚asu.Ku swemu przerażeniu zobaczyÅ‚a, że czÅ‚o-wiek powoli siÄ™ podnosi i wymierza uzi w stronÄ™ korytarza.Prawie widziaÅ‚adoÅ‚ki w miejscach, w których kule Jacka odbiÅ‚y siÄ™ od kevlarowej zbroi.156Przeciwnik zaczÄ…Å‚ strzelać.RozlegÅ‚ siÄ™ dziki haÅ‚as, kule ze Å›wistem pomknÄ™-Å‚y wzdÅ‚uż korytarza, krzeszÄ…c iskry z maszyn stojÄ…cych za nimi.Z ciemnoÅ›ci, z drugiej strony, doÅ‚Ä…czyÅ‚o siÄ™ staccato z AKS-74U Bena.DziÄ™-ki tÅ‚umikowi haÅ‚as nie rozdzieraÅ‚ uszu tak jak wystrzaÅ‚y z beretty, ale efekt byÅ‚zabójczy.Pociski trafiÅ‚y w napastnika i rzuciÅ‚y nim na obudowÄ™ peryskopu.Kule z uzi zatoczyÅ‚y wÅ›ciekÅ‚y Å‚uk po suficie.Każdy celny strzaÅ‚ Bena waliÅ‚ jakmÅ‚ot pneumatyczny, wprawiajÄ…c koÅ„czyny przeciwnika w szalony taniec.Gdykevlar ustÄ…piÅ‚, tors zaÅ‚amaÅ‚ siÄ™ pod groteskowym kÄ…tem w miejscu, z któregoprzez plecy wyskoczyÅ‚ krÄ™gosÅ‚up.Przeciwnik byÅ‚ martwy, zanim upadÅ‚.Do ogÅ‚uszajÄ…cego zgieÅ‚ku doÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ kolejny karabinek, strzelajÄ…cy gdzieÅ›z gÅ‚Ä™bi pomieszczenia.OdbijajÄ…ce siÄ™ od kadÅ‚uba kule wprawiÅ‚y okrÄ™t w drże-nie.Jack przykucnÄ…Å‚ i zakoÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ na piÄ™tach jak sprinter przed startem.Ubezpieczajcie mnie!Ben opróżniÅ‚ magazynek do koÅ„ca, strzelajÄ…c w stronÄ™ pomieszczenia,a Jack wyskoczyÅ‚ z ukrycia i pobiegÅ‚ w stronÄ™ Å›rodkowego podwyższenia.StrzaÅ‚y z beretty trafiaÅ‚y w przestrzeÅ„ za peryskopem, skÄ…d dochodziÅ‚ ogieÅ„karabinu.RozlegÅ‚ siÄ™ krzyk i Å‚oskot, a potem odgÅ‚os oddalajÄ…cych siÄ™ kro-ków.Katia wybiegÅ‚a za Jackiem, w uszach dzwiÄ™czaÅ‚ jej trzask wystrzałów.BÅ‚yskawicznie doÅ‚Ä…czyÅ‚ do nich Ben i razem ukryli siÄ™ za roztrzaskanÄ… pod-stawÄ… peryskopu.·ð ðIlu jeszcze? - zapytaÅ‚ Ben.·ð ðDwóch, może trzech.Jednego trafiliÅ›my.JeÅ›li uda siÄ™ ich zatrzymać w ko-rytarzu, ograniczy on pole ostrzaÅ‚u.Obaj wyrzucili puste magazynki i ponownie zaÅ‚adowali broÅ„.Ben wciskaÅ‚luzne naboje z kieszeni do magazynka, Katia patrzyÅ‚a na jatkÄ™.Widok byÅ‚ obrzydliwy.MiÄ™dzy rozlewiskami krzepnÄ…cej krwi i Å‚usek po po-ciskach do uzi siedziaÅ‚ dziwacznie skrÄ™cony trup, ze zgiÄ™tym wpół torsem i gÅ‚o-wÄ… zwróconÄ… twarzÄ… w dół.Kule rozdarÅ‚y mu aparat do oddychania, butlei regulator obsypane byÅ‚y kawaÅ‚kami koÅ›ci i strzÄ™pami ciaÅ‚a.Pod spodem, tamgdzie kiedyÅ› byÅ‚y serce i pÅ‚uca, widniaÅ‚a dziura.Rozerwany wąż biegnÄ…cy odregulatora tlenu wbiÅ‚ siÄ™ w niÄ…, wytwarzajÄ…c krwawÄ… pianÄ™, syczÄ…cÄ… i bulgo-czÄ…cÄ… w groteskowej parodii ostatniego oddechu konajÄ…cego czÅ‚owieka.Katia przyklÄ™kÅ‚a i uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ trupa.ZadrżaÅ‚a i szybko jÄ… puÅ›ciÅ‚a.JackzrozumiaÅ‚, że poznaÅ‚a tego czÅ‚owieka.SiÄ™gnÄ…Å‚, żeby poÅ‚ożyć dÅ‚oÅ„ na jej ra-mieniu, ale ona odwróciÅ‚a siÄ™ do niego.- Już starczy zabijania na tym okrÄ™cie.- Nagle wydaÅ‚a siÄ™ bardzo zmÄ™czo-na.- Czas to skoÅ„czyć.157Zanim Jack zdoÅ‚aÅ‚ jÄ… powstrzymać, wstaÅ‚a i podniosÅ‚a rÄ™ce do góry w ge-Å›cie poddawania siÄ™.WeszÅ‚a w lukÄ™ miÄ™dzy peryskopami.- Nazywam siÄ™ Katia SwietÅ‚anowa.- MówiÅ‚a gÅ‚oÅ›no po rosyjsku.Jej sÅ‚o-wa rozlegÅ‚y siÄ™ dzwiÄ™cznie w caÅ‚ym pomieszczeniu.DaÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć nagÅ‚e poruszenie i dzwiÄ™k stÅ‚umionej rozmowy.WkrótceniÄ™ski gÅ‚os odpowiedziaÅ‚ w jÄ™zyku, którego ani Jack, ani Ben nie umieli roz-poznać.Katia opuÅ›ciÅ‚a rÄ™ce i rozpoczęła zajadÅ‚Ä… dyskusjÄ™, która trwaÅ‚a kilkarriinut.WydawaÅ‚o siÄ™, że caÅ‚kowicie panuje nad sytuacjÄ…, w jej gÅ‚osie brzmiaÅ‚autorytet i pewność siebie, tamci zaÅ› mówili niepewnie i z widocznym sza-cunkiem.Po ostatnim krótkim zdaniu usiadÅ‚a i wÅ‚ożyÅ‚a pistolet za pas.- To Kazach - stwierdziÅ‚a.- PowiedziaÅ‚am mu, że zaminowaliÅ›my kory-tarz stÄ…d do przedziaÅ‚u torpedowego.PowiedziaÅ‚am, że bÄ™dziemy pertrakto-wać tylko z dowódcÄ….Tak nie bÄ™dzie, ale kupiÅ‚am dla nas czas.Teraz bÄ™dÄ…niusieli obmyÅ›lić nastÄ™pny ruch.Jack popatrzyÅ‚ na niÄ… uważnie.Dwa razy odwróciÅ‚a katastrofÄ™, poprzedniozapobiegajÄ…c atakowi Vultury" na Morzy Egejskim, teraz pertraktujÄ…c z ban-dytami.DziÄ™ki jej obecnoÅ›ci napastnicy bÄ™dÄ… siÄ™ trzymać z dala, czekajÄ…c nawÅ‚aÅ›ciwy moment.·ð ðZdaje mi siÄ™ - powiedziaÅ‚ - że ci ludzie to nasi przyjaciele z Vultury".·ð ðO, tak - odparÅ‚a cicho.- SÄ… bezwzglÄ™dni.·ð ðCo teraz robimy? zapytaÅ‚ Ben.Z odlegÅ‚ej części okrÄ™tu doszÅ‚o ich stÅ‚umione dudnienie., \- Masz swojÄ… odpowiedz - rzekÅ‚ Jack.ByÅ‚ to umówiony z Costasem sy-gnaÅ‚, że operacja przecinania kadÅ‚uba zostaÅ‚a ukoÅ„czona.Jack wstaÅ‚ i wy-prowadziÅ‚ pozostaÅ‚Ä… dwójkÄ™ z mostka, omijajÄ…c kaÅ‚uże krwi, nadal sÄ…czÄ…cejsiÄ™ z trupa leżącego przy podwyższeniu.Kiedy wycofywali siÄ™ korytarzem,Jack obejrzaÅ‚ siÄ™ po raz ostatni, żeby sprawdzić, czy nikt za nimi nie idzie.Zostawili Bena u szczytu zsuwni.PokazaÅ‚, co ma zamiar zrobić, i machnÄ…Å‚aa Jacka i KatiÄ™, żeby szli dalej.Z półtora magazynkiem miaÅ‚ niewielkie szan-se, ale Jack wiedziaÅ‚, że kiedy dojdzie do konfrontacji, każdy nabój trafi w cel.Jackowi i Katii przejÅ›cie w dół znajomÄ… już drogÄ… zajęło zaledwie kilkaminut.Dotarli do otworu w kratownicy i bez sÅ‚owa zaÅ‚ożyli plecaki.Spraw-dzili sobie nawzajem zapiÄ™cia i uaktywnili konsole regulatorów.Wiedzieli, co muszÄ… zrobić.ZostajÄ…c z Benem i Andym, niczego by niezyskali.Walka miaÅ‚aby tylko jeden wynik.Ich obrona opieraÅ‚a siÄ™ o mocgrózb rzuconych przez KatiÄ™ i gdy tylko przestanÄ… dziaÅ‚ać, liczba obroÅ„cównie bÄ™dzie już miaÅ‚a znaczenia.Mieli tylko jednÄ… szansÄ™, jednÄ… nadziejÄ™ nauzyskanie pomocy, skoro na powierzchni srożyÅ‚ siÄ™ sztorm.158Stawka byÅ‚a zatrważajÄ…co wysoka.Kiedy zeszli na pokÅ‚ad nad zÄ™zami, zobaczyli, że Costas zamknÄ…Å‚ już przy-Å‚bicÄ™ i uszczelniÅ‚ heÅ‚m.Szybko poszli w jego Å›lady, ale Katia najpierw odda-Å‚a pistolet Andy'emu, stojÄ…cemu przy konsoli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]