[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A gdy mu przypomniała, że obiecał ćwiczyć70RSsię w tańcach, spojrzał tylko na zatłoczony parkiet i pokręcił głowąodmownie.- Mówiłaś, że on jest jakimś profesorem? - dopytywała sięCindy, poprawiając kontur ust w lustrze.- Tak.I wynalazcą.Jest bardzo inteligentny, bardzo go cenią wsferach akademickich - podkreśliła z dumą Mallory.- Jest dość przystojny, ale o wiele za nudny jak dla mnie.- Cindywygładziła naszytą cekinami suknię na swej ponętnej figurze iroześmiała się złośliwie.- Dziewczyna musiałaby wziąć do łóżka cośdo czytania, żeby się rozerwać, podczas gdy on.- Cindy - oburzyła się Mallory.- To wcale nie jest taktowne.- Ale powiedz serio, czy wyobrażasz sobie pójście do łóżka ztym ponurym profesorem sztywnym, jakby kij połknął? - Cindywstrząsnęła się lekko.- Pewnie całą wiedzę czerpał z podręcznika oludzkim systemie rozrodczym.Mallory była już naprawdę zła i czuła potrzebę obronyczłowieka, którego Cindy tak obmawiała.- Jeśli o to chodzi, to doskonale potrafię sobie wyobrazić, żemożna się kochać z Elliottem - odparła wyniośle.Ostatnio często otym marzyła, ale nie miała zamiaru przyznać się Cindy.-I mogę cięzapewnić, że całuje cudownie.- Podniósłszy wysoko głowę, wyszła zpokoju, zostawiając Cindy zaintrygowaną tą rewelacją.Elliott z rękami w kieszeniach stał oparty o ścianę w rogu, któryzaanektował dla siebie w zatłoczonej sali, i patrzył w stronęzbliżającej się do niego Mallory.Trwało to dość długo, bo prawie71RSkażdy, kogo mijała, zatrzymywał ją, aby przez chwilę wesołoporozmawiać.Oczy Elliotta zwęziły się, gdy jakiś przystojny szatynobjął ją i uścisnął serdecznie.Mallory najwidoczniej nie widziała wtym nic złego, raczej przeciwnie.Roześmiała się i odpowiedziałauściskiem, gawędząc wesoło i uśmiechając się promiennie.Elliott znienawidził natychmiast tego faceta.Zabawa byłakompletnym fiaskiem.Czy nie uprzedzał jej, że tak będzie? Niewierzyła mu, że on się do tego nie nadaje.Czułby się dużo swobodniejna zebraniu naukowców czy ekonomistów, nawet gdyby mu byli nieznani.Ale nie wiedział, jak się zachować w tym hałaśliwym tłumie, wprzeciwieństwie do Mallory i jej przyjaciół, którzy przyszli tuwiedząc, czego się spodziewać i co robić, aby wywołać śmiech iaplauz.O ile mógł się zorientować, nikt nie prowadził tu poważnejrozmowy - chyba żeby tak zakwalifikować dość gwałtowną dyskusję,jaką toczyła jakaś para w odległym kącie; ale Elliott gotów był sięzałożyć o swój najcenniejszy kalkulator, że ta dyskusja skończy się wsypialni.Zwrócił wzrok ku Mallory.Była taka ożywiona, taka radosna.Tęskniąc za tym, aby ją porwać w ramiona i całować, mówił sobiejednocześnie, że nie jest w stanie nic jej dać ani nie może oczekiwać,że ona odwzajemni jego uczucie.Ona - to kolorowy, rozśpiewany ptaszek, skaczący z gałązki nagałąz i cieszący się życiem, a on to poważna, szara sowa, siedząca nasamotnym drzewie.72RSJak długo udałoby mu się utrzymać ją przy sobie - jeśli w ogóle -zanim znudzona nie ruszyłaby na poszukiwanie weselszego życia,pozostawiając go samego na pastwę jeszcze bardziej pustej ibezbarwnej egzystencji?Pragnął jej.Nigdy dotąd nie pożądał żadnej kobiety tak mocnojak Mallory.Nigdy nie zdarzało mu się leżeć bezsennie w nocy, zciałem rozpalonym od pragnień, wyobrażając sobie sceny jak żywcemwzięte z miłosnego filmu.Co prawda nigdy nie widział takiego filmu,ale jego marzenia doskonale by z nim harmonizowały.Chciał jej.A jednak.Czy uznałaby go za dobrego kochanka?Kobiety, z którymi miał do czynienia w przeszłości, były z niegozadowolone, ale one były inne, podobniejsze do niego.Mallory miałaz pewnością bardziej nieokiełznaną naturę, bez zahamowań, tak samoekspansywną w łóżku, jak w życiu.Czy byłby w stanie ją zaspokoić?Może straciłby w porównaniu z jej poprzednimi kochankami? Czy nieznudziłby jej?Na tę myśl oblał się zimnym potem.Czy starczy mu odwagi, abyzaryzykować, że zostanie odrzucony?Zanim znalazł odpowiedz na te trudne pytania, Mallory podeszłado niego.Nie tylko nie była zła, ale nawet uśmiechnęła się zewspółczuciem i pogłaskała go po policzku.- Biedny Elliott, czy tak się czujesz, jak wyglądasz?Z trudem opanowując chęć wzięcia jej w ramiona, powiedziałtonem chłodnym i obojętnym:- Mówiłem ci, że to rozrywka nie dla mnie.73RS- Wiem, że mówiłeś.Przepraszam, że cię namawiałam.Czychcesz już wyjść?Chciał od dawna, ale zaoponował:- Zmarnuję ci cały wieczór.Potrząsnęła głową i wzięła go podramię.- Daj spokój.Gwizdnijmy na to i chodzmy.Uśmiechnął się na tesłowa.Był to jego pierwszy uśmiech, odkąd się tu zjawili.Podążył zanią w stronę wyjścia, ale za chwilę jęknął w duchu, gdy zatrzymałaich wyzywająca, atrakcyjna brunetka, którą mu Mallory wcześniejprzedstawiła.Pamiętał, że nazywa się Cindy, ale zdziwiło go, żeprzygląda mu się z nowym zainteresowaniem.Gdy rozmawialipoprzednio, nie kryła braku jakiegokolwiek entuzjazmu czy sympatii.Spytała, czy już wychodzą, a usłyszawszy twierdzącą odpowiedz,spojrzała na Elliotta z prowokującym uśmiechem.- Nie będę pytać, skąd ten pośpiech.Jeśli rzeczywiście całujesztak dobrze, jak twierdzi Mallory, nie można się dziwić, że chce cięmieć tylko dla siebie.- Cindy! - wybuchnęła Mallory, oburzona bezczelnościądziewczyny, która uśmiechała się z zadowoleniem.Elliott poczuł, że pieką go policzki.Rzucił Mallory zdziwionespojrzenie.A więc uważała, że on dobrze całuje? Usta mu zadrgałytłumionym śmiechem, a gdy spotkali się wzrokiem, Mallory puściłado niego oko.Cindy, nie stropiona, wyciągnęła wymanikiurowaną rękę ipogłaskała Elliotta po ramieniu.74RS- Może zademonstrujesz mi, jak to robisz? - spytała wyzywająco.Elliott, zaskoczony jej śmiałym atakiem, patrzył na niąskonsternowany zastanawiając się, co u licha, ma odpowiedzieć.Kilkaosób stojących w pobliżu słyszało jej słowa i teraz czekało, tłumiącśmiech, na odpowiedz tego nietowarzyskiego profesorka.Powodowany nieoczekiwanym impulsem, Elliott uśmiechnął sięlekko, uniósł brwi, powoli zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów i zpowrotem, wreszcie uwodzicielskim głosem, w stylu Clarka Gable'a,powiedział:- Może to kiedyś zrobię, dziecinko.Jeśli będziesz miałaszczęście.Mocno umalowane oczy Cindy rozszerzyły się ze zdumienia, apotem zwęziły ze złości, bo wokół niej rozległy się wybuchy śmiechu.%7łart Elliotta spodobał się, a Cindy stała się celem docinków.Mallory wyciągnęła Elliotta z pokoju, pomrukując niewyraznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]